niedziela, 3 marca 2013

16


----------------------------------------------------------------
- Proszę nie rozwalcie niczego i nie zabijcie dziecka, dobra?- Harry zatrąbił chcąc mnie pośpieszyć.
- Dobra dobra. Idź sobie.- Louis zamknął mi przed nosem drzwi, a ja jeszcze bardziej zaczęłam się martwić o małą Lux. Ale może od początku.Dziś stylistka chłopców przyszła do nas i poprosiła byśmy zaopiekowali się dziewczynką. Potem okazało się, że Harry ma dla mnie niespodziankę (nie rozmawiam z nim od naszej porannej kłótni) i musiałam zostawić ich samych. Ale podobno ma za chwilę przyjść Danielle i Eleanor które ich przypilnują. Cóż z wielkimi obawami zajęłam miejsce obok Harry'ego. Już miało mnie tu nie być.Mianowicie rano poszło o to, że chciałam się wyprowadzić ale on mi nie pozwolił i nawet w pokoju zamknął. Potem powiedział, że tylko mam gdzieś z nim jechać, i będę mogła zdecydować czy chcę zostać czy nie.Cóż jak dla mnie to jest oczywiste ale musiałam się zgodzić jeżeli chciałam wyjść z pokoju.
Gdy samochód zatrzymał się przed basenem spojrzałam na niego może nie tyle zdziwiona co zdenerwowana. Wysiadłam bez słowa, a on zrobił to samo. Poczekałam chwilę na niego po czym razem zaczęliśmy się kierować w stronę wejścia. A gdy już wyciągnął jakieś klucze i zaczął otwierać drzwi to już kompletnie nie łapałam co my tu robimy. Co utopić mnie chce?  Oj to się zdziwi. Niech tylko zrobi coś przez co poczuję się zagrożona to najpierw będę mu grozić swoim pasem w karate, a potem zastosuję styl pancernika. Dobra mniejsza z tym.
Szłam ostrożnie za Harrym w całkowitej ciszy. A przecież na basenach nie czegoś takiego jak cisza. O co z tym wszystkim chodzi? Zaraz się dowiemy.
- Dobra po jaką cholerę żeś mnie tu przyciągnął?- Stanęłam przy jednym z basenów i założyłam ręce na biodrach. Harry odwrócił się w moją stronę z lekko zażenowaną miną.
- Chciałbym abyś nauczyła mnie pływać.- Zrobiłam wielkie oczy i zastanawiałam się przez chwilę czy mam zacząć się śmiać czy może nie.
- Ty sobie kpisz? Tylko po to mnie tutaj zabrałeś? I dlaczego tutaj nikogo nie ma?- Mimo iż byłam na niego zła nadal stałam w tym samym miejscu czekając na odpowiedzi.
- Chcę coś sprawdzić. A pusto jest tutaj dlatego, że chciałem pobyć z tobą sam na sam, a myślisz, że udałoby nam się to gdyby było tutaj pełno ludzi?- Nie powiedział tego wprost ale wiedziałam, że nawiązuję do fanek które mogły się tutaj znaleźć.
- Dobra. Ale jest problem. Nie mam ze sobą stroju więc teraz odwieź mnie do domu.- Czułam jakiś wewnętrznym zawód, że jednak z nim tutaj nie zostanę.
- No i co z tego? Nikt tutaj nie wejdzie. Ja mam klucze.- Uśmiechnął się do mnie zadziornie i zaczął się rozbierać. Właściwie to ma racje. Nuczę go tego pływania i spadam do domu. Rozebrałam się tak jak on do bielizny i weszłam spokojnie do basenu w którym mogłam mieć głowę nad wodą. Cóż natura wzrostem mnie nie obdarzyła.
Ku mojemu zdziwieniu Harry po prostu mnie chwycił i wciągnął na głębszą wodę.
- Styles! Puść mnie! To, że umiem pływać nie znaczy, że długo utrzymam nas nad wodą kretynie.- Gdy Harry mnie puścił ani ja, ani on nie dotykaliśmy dna. Myślałam, że zacznie się topić ale on swobodnie utrzymywał się nad wodą.
- Harriet kotek tylko Zayn nie potrafi pływać.- Zrobiłam oburzoną minę i zaczęłam chlapać go wodą. Przez chwilę mi oddawał ale potem przyciągnął do siebie uniemożliwiając mi ochlapywanie go. Wiedziałam, że chciał mnie pocałować ale nie wiedział czy może. Spuściłam głowę na dół i zobaczyłam przez błękitną poświatę jego ręce oplatujące mnie w tali. Zawsze gdy mnie tak trzymał czułam się bezpieczna i kochana. A w tej chwili? Coś się zmieniło. Czułam się niepewnie, niezrozumiale. Nie bałam się ale nie byłam też aż tak spokojna jak zawsze.
- Dlaczego nie zrobisz tego teraz?- Szepnęłam i podniosłam głowę. Jego twarz była bardzo blisko mojej.
- Ale czego?- Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam w jego oczy. Zawsze wydawały się inne, nieodkryte. To dlaczego teraz czułam jakbym poznała już wszystkie skrywane w nich tajemnice?
- Chciałeś abym się zabiła. Teraz masz okazję to zrobić. Nikt nie będzie cię o to winił. Powiesz, że się utopiłam.- Chciał abym zginęła, a teraz ma okazję to zrobić i nie chce skorzystać?
- Masz rację. CHCIAŁEM co nie oznacza, że nadal chcę. Wtedy byłem....inny. I teraz też jestem inny. Lepszy dzięki tobie Harriet.- Nie pocałował mnie tylko przytulił do siebie chcąc pokazać, że jego słowa są prawdą. Położyłam głowę na jego ramieniu i chciałam, nie, nie pragnęłam znów poczuć się tak samo jak wczoraj rano, przedwczoraj wieczorem. Znów chciałam poczuć, że należymy tylko do siebie.
 Spojrzałam w jego oczy i zanurzyłam się pod wodę, a on za mną. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że on również się we mnie wpatruję. Jego włosy unosiły się do góry razem z wodą.

Podpłynął do mnie i położył swoje ręce na moich biodrach po czym złączył nasze usta pocałunkiem. Oplotłam jego szyję rękami i razem zaczęliśmy się wynurzać nie odsuwając się od siebie. Nie czułam tego ciepła co zawsze, nie czułam dreszczy przechodzących przez moje ciało.
Gdy tylko nasze głowy znalazły się nad powierzchnią wody odsunęliśmy się do siebie łapiąc powietrze. On był zadowolony, a ja? Przygnębiona. Będę musiała mu powiedzieć, że nie ma co liczyć. Ale jak?
- Możemy już wrócić?- Zapytałam go cicho i odważyłam się podnieść wzrok na jego twarz. Skinął głową i pomógł mi wyjść z basenu. Podał mi jakiś ręcznik (nie wiem skąd on go wytrzasnął), a ja zaczęłam się wycierać po czym ubrałam na siebie swoje rzeczy.
- Harriet co dalej? Co z nami?- Chwycił mnie za rękę, a ja spojrzałam na nasze splecione dłonie. Dlaczego teraz wszystko wydawało mi się inne? Nie mogłoby być takie same?
- Nie wiem Harry. Na prawdę nie wiem.- Wyminęłam go ze smutnym uśmiechem i skierowałam się do wyjścia.
**
Gdy tylko wróciliśmy do domu Harry poszedł na górę, a Louis pognał za nim. Wiem, że Styles mówi mu teraz wszystko. A ja? Ja nie miałam komu o tym powiedzieć. No dobra Danielle i Eleanor na pewno by mi pomogły ale nie znam je jeszcze na tyle by im zaufać. Chłopaki odpadają bo wszystko Harry'emu wygadają. Jack? Nie wiem czy to dobry pomysł. Przecież on mnie ''kocha'' więc na pewno będzie mówił tak aby Harry był najgorszy. To twój przyjaciel na pewno by tak nie zrobił.
- Serio?- Zapytałam na głos czym zwróciłam uwagę zgromadzonych w salonie. Nawet mała Lux spojrzała na mnie z uśmieszkiem na twarzy.- Ej no sorry ale ten goły królik powinien zrobić sobie chociaż spódniczkę z trawy czy coś.- Wskazałam ręką na telewizor gdzie skakał sobie brązowy królik który gadał sam do siebie, nie tolerował marchwi, jadł jagody i mieszkał z dziwną wiewiórką. Oto bajki dla dzieci dwudziestego pierwszego wieku.
- Co oni tam tak długo siedzą?- Zayn spojrzał na mnie wymownie. Wzruszyłam ramionami i znów zaczęłam oglądać królika transwestytę.
- A skąd ja to mogę wiedzieć? Idź i się zapytaj.- Mruknęłam pod nosem czując na sobie jego wzrok.
- O co poszło?- Niall uśmiechnął się do mnie pocieszająco ale w jego głosie było słychać tylko ciekawość. No ale uznanie dla niego, że miał odwagę się zapytać, a nie tak jak reszta tylko na mnie spoglądali.
- O nic. I w tym problem.-Oparłam ręce na kolanach i wzięłam ze stolika jedną z zabawek która tam leżała.
- Jakoś nie łapię. Jeżeli się nie pokłóciliście to dlaczego on siedzi u góry, a ty tutaj i gadasz sama do siebie?
- Oj Liam, kocham cię ale ty jednak też jesteś głupi.- Danielle skrytykowała swojego chłopaka, a ja się uśmiechnęłam pod nosem.
- Harriet nie było już tak jak wcześniej, prawda?- Spojrzałam na Eleanor i znów spuściłam głowę czując jak łzy napływają mi do oczu. Z wszystkich sił starałam się nie rozpłakać jednak nie udało mi się. Gdy dziewczyny zauważyły, że płaczę usiadły po moich bokach i przytuliły.
- Ja tak bardzo chciałam znów to poczuć ale.... Nie umiałam. Wszystko było takie inne. Obce. Tak jakby to nie był mój Harry.- Wyszeptałam i pociągnęłam nosem.
- Musisz mu powiedzieć. Mimo wszystko on zasługuję na prawdę.- Spojrzałam na nie i pokiwałam głową ze zrozumieniem.
Kroki na schodach wywołały u mnie strach. Bałam się, że on mnie zobaczy w takim stanie.
- Nie wiem jaki masz w tym cel ale przestań.- Louis stanął przede mną zdenerwowany i wymierzył we mnie palec. Otarłam policzki z łez i wstałam. Pamiętam gdy mówił do mnie takim tonem. Wtedy w szpitalu.
- Ja mam przestać? To nie ja chciałam jego śmierci tylko on mojej. I nie masz pojęcia o niczym. Nie wiem co ci powiedział ale nie wiesz jak ja się z tym czuję. On może być zraniony a ja? Ja też mam uczucia. Też potrafię pokochać, znienawidzić. Jasne święta nie jestem. Przeze mnie zginął jego przyjaciel ale ja nie chciałam nikogo zniszczyć. Tak bawiłam się innymi ale nie chciałam aby się zabili. I może wreszcie przestaniesz na mnie warczeć za każdym razem gdy Harry ci się wyżali.- Oddychałam głęboko. Wzrok Louis'a szukał na mojej twarzy, w moich oczach strachu którego nie było. Już nie.
Ominęłam go i powoli weszłam na górę kierując się na koniec korytarza. Teraz albo nigdy. Chyba czas powiedzieć wszystko i nie bawić się w nic. fhfhfhfhf
Nacisnęłam klamkę która ustąpiła z lekkim skrzypnięciem. Weszłam nie pewnie do pokoju zastając Harry'ego stojącego przy oknie i wpatrującego się w coś czego nie widziałam.
- Nie potrafię Harry.- Wyszeptałam, a on odwrócił się w moją stronę ze smutkiem wymalowanym na twarzy.- Nie potrafię znów ci zaufać. Nawet nie wiem czy wcześniej ufałam ci tak na prawdę. - Spuściłam wzrok, a gdy zobaczyłam jego nogi które zbliżały się do mnie poczułam niepewność. Czy aby na pewno tego chcę? Czy aby na pewno dobrze robię?
- Rozumiem. I wiem co chcesz przez to powiedzieć. Tylko proszę cię Harriet zostań. Nie wyprowadzaj się.- Dotknął mojej dłoni, a ja zamknęłam oczy i westchnęłam. Za dużo jak na jeden dzień.
- Myślisz, że to dobry pomysł? Nie chcę tego utrudniać, a właśnie to zrobię zostając.- Szepnęłam i otworzyłam oczy. To co zobaczyłam.... On płakał. Przeze mnie.
- Zostań Harriet. Proszę, zostań.- Oparł swoje czoło o moje i zamknął oczy.
- Zostanę.- Momentalnie otworzył oczy. Dotknęłam jego policzka i pocałowałam. Ostatni raz. Ostatni raz czułam jego malinowe usta przy swoich.- Przepraszam. Za wszystko.- Powiedziałam do niego i otarłam policzki.
- Ty nie masz za co przepraszać ale ja tak Harriet.- Uśmiechnęłam się do niego lekko przez smutek malujący się na mojej twarzy i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Weszłam do łazienki i wybuchłam płaczem. Nie mogłam oddychać. Nie mogłam się uspokoić. Właśnie zakończyłam coś co było dla mnie najważniejsze. Właśnie. Było.
- Harriet? Wszystko dobrze?- Nawet nie słyszałam jak ktoś otworzył drzwi. No tak nie zakluczyłam ich. Zamrugałam kilka razy i ujrzałam przed sobą zatroskanego Niall'a.
- Nic nie jest dobrze i już nie będzie.- Chłopak od razu mocno mnie przytulił i zaczął mówić, że wszystko sobie wyjaśnimy i jeszcze będziemy się śmiać z dzisiejszego dnia.
- Jesteście sobie przeznaczeni, więc prędzej czy później będziecie razem.- Spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz. Dlaczego on zawsze ma uśmiech na twarzy? Dlaczego mimo problemów które na pewno ma uśmiecha się i wszystkich pociesza?
- Niall dzisiaj przede mną nie stał Harry którego poznałam, który jest ojcem mojego dziecka. Dzisiaj stał przede mną obcy człowiek do którego nic nie czułam.- Wyszeptałam, i znów poczułam jak słone kropelki zalewają mi twarz.
- Ciii kochanie. Zobaczysz, że będzie dobrze.- Pocałował mnie w czubek głowy i jeszcze bardziej przytulił.

Narrator.

A co gdyby jedna osoba zobaczyła coś czego nie powinna?
Czy wyciągnie z tego wnioski pasujące do jego wyobraźni? 
Dlaczego niektórzy mają wspaniałe i beztroskie życie, a inni co dziennie muszą się zmagać z trudnościami na ich drodze?
Cóż tego chyba nikt nie wie, i raczej się nie dowie.
----------------------------------------------------
No hej :D
Jak tam u was? U mnie katastrofa....
Mam nowe przezwisko w klasie. Wiecie jakie? Pech. Kiepskie ale pasujące do mnie. Opowiem wam coś:
A więc moja wspaniała rączka już się prawie zagoiła (chwała ci Boże) i nawet  uczulenie mi prawie zeszło. No niby fajnie. Ale w piątek na w-f biegaliśmy tyłem i pan kazał się obrócić. No dobra obróciła się. Z jakim skutkiem? Z wizytą u pielęgniarki, potem w szpitalu na prześwietleniu, z diagnozą zwichnięcia stawu skokowego i zwolnieniem z w-f do końca miesiąca. No i może jeszcze gips mnie czeka także cieszmy się! (sarkazmek)
No ale mam nadzieję, że chociaż ten krótki rozdział przypadnie wam do gustu tak jak mi podłoga na sali gimnastycznej. :D

4 komentarze:

  1. No co Ty zrobiłaś no ! Oni mają sie pogodzić i tak, to jest rozkaz.
    Narratora nie ogarniam, ale to już jest tradycja :D
    Współczuję, faktycznie masakra :/ oby jak najszybciej wszystko było dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż było za kolorowo jak na mnie więc było trzeba wprowadzić trochę rozpaczy czy coś :D
      Hmm narratora to chyba tylko ja ogarniam :P
      No będzie dobrze mam nadzieję, że jak najszybciej :D

      Usuń
  2. Ty! Ty! Ty! Jak mogłaś! Przecież...ale...oni...no bo... Eh, dobra rozdział świetny mimo smutnej końcówki.
    I tak wg to współczuję ci z powodu twojej nogi. Wracaj szybko do zdrowia! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że aż tak bardzo cię nie zdenerwowałam :D
      Dziękuję, przyda się :*

      Usuń