----------------------------------------------------------
Co to jest szczęście? Odpowiedź może wydawać się banalna, lub bardzo złożona. A więc właściwie co to jest? Chwila uniesienia? Uczucie które zostawia po sobie jakiś dłuższy ślad? A może po prostu to nasza wyobraźnia która płata nam figle wprowadzając nasze ciało i umysł w chwilę ekscytacji.
Harriet.
Obudził mnie czyjś krzyk i huk prawdopodobnie z dołu. Na początku nie wiedziałam o co chodzi ale po chwili doszło do mnie co się stało. W ekspresowym tempie wyskoczyłam z łóżka i wybiegłam na korytarz. Gdy zobaczyłam na dole leżącego Louis'a i klękającego przy nim Harry'ego przypomniało mi się jak sama spadłam ze schodów tylko, że wątpię aby Lou był naćpany.
Harry musiał ruszyć Lou bo ten krzyknął i zaczął go wyzywać. Z racji tego, że jeszcze nikogo oprócz mnie oczywiście nie obudzili postanowiłam ich uciszyć. Zeszłam na dół i ukucnęłam z drugiej strony Lou.
- Nie trzyj ryja kretynie bo resztę obudzisz.- Harry parsknął śmiechem ale pod ostrym spojrzeniem przyjaciela opanował się.
- Jak mam się nie drzeć skoro mnie boli, a on mnie tyka.- Louis zrobił tak bardzo dziwną minę, że właściwie sama nie wiedziałam czy to z bólu czy po prostu chciał pokazać, ze jet zły.
- To było trzeba uważać jak schodzisz, a nie teraz marudzisz.- Louis próbował się podnieść, ale szybko z tego zrezygnował przez łzy gromadzące się w jego oczach.- Co cię boli?- Mój głos zrobił się trochę milszy, bo przecież on nie płakał z byle powodu. Znaczy się prawie nie płakał z byle powodu.
- Noga i trochę ręką.- Spojrzałam na jego nogę i od razu w oczy rzuciła mi się już dość mocno spuchnięta kostka która zaczynała sinieć.
- Emm, dobra Harry trzeba go na pogotowie zawieźć. Może mieć złamaną nogę.- Harry pokiwał głową i pomógł się podnieść Lou, a ja przytaszczyłam krzesło na którym posadziliśmy tego niedoszłego Supermena.- Idź po jego dokumenty, a ja szybko się ogarnę i możemy jechać.- Znów rozkaz wypłynął z mojej strony, ale Harry wykonywał wszystko co mówiłam.
Wbiegłam po schodach i zamknęłam za sobą drzwi kopniakiem. Wyciągnęłam z szafy pierwsze lepsze rzeczy które wpadły mi w ręce i zaczęłam się rozbierać, po czym szybko wciągnęłam na siebie spodnie i bluzkę. Zaplatałam włosy w kucyk i szukałam jakiś skarpetek które są do pary. Muszę tu posprzątać. Dokończyłam ubieranie się i skacząc w jednym bucie wciągałam na nogę drugiego. Wreszcie byłam gotowa więc chwyciłam jeszcze tylko swój telefon z szafki i wyszłam z pokoju gdzie na dole czekał na mnie ubrany Harry i Lou który lekko się krzywił. Chwyciłam swój czarny płaszcz i tylko narzuciłam go na ramiona. Pomogłam Harry'emu wytargać kalekę z domu i gdy Styles poszedł po samochód ja zamknęłam dom i zaprowadziłam Lou do samochodu. Mieliśmy małe problemy z wsadzeniem go na tylne siedzenia aby mógł wyprostować nogę ale wreszcie udało nam się to i spokojnie mogliśmy ruszyć w drogę. Przejrzałam się w lusterku i jakoś dziwnie się czułam. Wiecie byłam bez tapety na ryju i jakoś dziwnie mi było. Nie żebym zawsze miała dużo makijażu ale teraz nie mam nawet błyszczyka na ustach.
- Ładnie ci tak bez makijażu.- Harry zerknął na mnie i lekko się uśmiechnął. Zobaczyłam w lusterku, że Lou szczerzy się jak głupi.
- To tylko twoje zdanie.- Może to nie była najlepsza odpowiedź na bądź co bądź komplement ale sama właściwie nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- A jak ja potwierdzę jego słowa? To będzie się liczyć?- Louis spróbował jakoś się wygiąć aby lepiej na mnie spojrzeć ale skończyło się na jego zduszonym krzyku.
- Ty jesteś głupi więc się nie liczy.- Odpowiedziałam mu, a Lou zdenerwowany zaczął walić ręką w tył siedzenia. Spojrzałam zirytowana na Harry'ego który z uśmiechem pokręcił głową.
- Jak zaraz nie przestaniesz to nie tylko noga będzie cię boleć!.- Krzyknęłam po czym odwróciłam się do Tomlinsona.
- Mam to potraktować jak groźbę?- Na chwilę przestał maltretować siedzenie i wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem.
- Potraktuj jako ostrzeżenie.- Uśmiechnęłam się do niego wrednie, a ona chyba przyjął sobie moją radę do serca. Harry zgasił silnik i jako pierwszy wyszedł z samochodu aby pomóc Lou. Tym razem stwierdziłam iż Louis był dla mnie wredny więc mu nie pomogę.
Się biedaczek namęczył. Na początku poszliśmy do recepcji powiedzieć, że to był wypadek i może być bez skierowania, więc ta miła pani wysłała nas na odział urazów. Tam gdy lekarz przyjął Louis'a powiedział nam, że musimy udać się na oddział chirurgiczny czym przeraził Lou na maksa aż nie chciał iść. No ale gdy wreszcie go dotaszczyliśmy to musieliśmy poczekać aż wejdzie ostatni pacjent który był przed nami mimo iż Lou może wejść bez skierowania. Gdy wreszcie doczekał się swojej kolejki weszliśmy z nim bo powiedział, że chce mieć nas przy sobie w tych trudnych chwilach. Tam lekarz obejrzał jego kostkę czyli powykręcał w każdą możliwą stronę i skierował nas na prześwietlenie. No więc z racji tego, że ten gabinet był na dole musieliśmy zejść na dół. Tam pani miała chwilową przerwę więc musieliśmy czekać, a gdy przyszła Lou nie chciał wejść sam ale wreszcie go wepchnęliśmy. No i ze zdjęciem znów musieliśmy iść na górę do lekarza u którego byliśmy. Tym razem tylko wrzuciliśmy do gabinetu Louis'a i siedzimy z Harrym na korytarzu czekając na niego. Oto cała nasza mała przygoda.
- Jeżeli on złamał tą nogę to Paul nas zabiję.- Harry pokręcił głową podając mi kubek kawy z automatu. Nie wiem co mi dzisiaj ale mam ochotę na kawę co jest dziwne.
- Raczej nie ma złamanej bo mógł palcami ruszać. Może mieć zwichnięty staw skokowy.- Harry spojrzał na mnie dziwnie, a ja się zaśmiałam.-- Też sobie kiedyś zwichnęłam stąd wiem co mogło mu się stać.- Wytłumaczyłam mu, a jego mina od razu się zmieniła.
- Zobaczysz, że będzie mnie wykorzystywał. I jeszcze powie, że to moja wina.- Harry oparł się o krzesełko i wyciągnął przed siebie nogi.
- A właściwie to jak on to zrobił?- Podkuliłam nogi i oparłam brodę na kolanach.
- No bo obaj byliśmy głodni, a wiedzieliśmy, że z kolacji zostało trochę pizzy więc zaczęliśmy się ścigać kto będzie pierwszy. No, a Lou wpadł na pomysł, że jak zjedzie z poręczy to będzie szybciej. No więc trochę udało mu się zjechać ale potem odwrócił się aby na mnie spojrzeć no i rypnął na schody i sturlał się na dół. Co teoretycznie czyni go zwycięzcą bo był na dole przede mną ale tego mu nie powiem.- Parsknęłam śmiechem i wyrzuciłam kubek po kawie do kosza. Spojrzałam na zegarek wiszący na białej ścianie i aż jęknęłam. Jesteśmy tutaj już z dobrą godzinę.
- A wiesz to może nawet dobrze, że zleciał z tej poręczy bo na dole są gałki więc jakby się nadział to lekarz by mu chyba niezbyt pomógł.- Harry skrzywił się na samą myśl.
- Taa, a Eleanor to by zadowolona nie była.- Zaczęłam się śmiać z jego miny, a po chwili Harry do mnie dołączył przez co nie zauważyliśmy, że z gabinetu wykuśtykał Louis. Harry gdy zobaczył, że jego przyjaciel podpiera się na kuli aż podniósł się z miejsca. Też to uczyniłam ale ja zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
- Ej! Nawet nie zapytasz co mi jest?- Louis oburzył się i tupnął nogą ale zapomniał, że akurat prawą sobie uszkodził więc lekko krzyknął gdy poczuł, że coś go chyba zabolało.
- Mówisz co oznacza, że żyjesz co równa się temu, że będziesz dalej marudził. A gipsu nie masz więc albo skręciłeś kostkę albo zwichnąłeś staw.- Wzruszyłam ramionami i odebrałam dzwoniący telefon.
**
- Louis! Otwórz drzwi!- Krzyknęłam z salonu nie przerywając oglądania jakiegoś hiszpańskiego serialu w którym każdy każdego chce zabić ale nikt tego nie zrobi bo albo są razem albo mają romans. Trochę takie bez sensu ale pomińmy ten fakt.
- Pewnie Harriet nie wstawaj przecież to ty byłaś rano na pogotowiu.- Lou przeszedł obok kanapy podpierając się na kuli. Wychyliłam się zza parcia i uśmiechnęłam do niego wrednie.
- To co jest między nami jest piękne. Rozumiemy się bez słów.- Tommo wystawił mi język i zniknął za ścianą. Znudziła mi się ta jakże ciekawa telenowela więc postanowiłam udać się na górę. Wyłączyłam telewizor i podniosłam się z kanapy gdy do salonu wkroczył przestraszony Louis, a za nim wściekły Paul. Parsknęłam śmiechem na minę Tomlinsona i jak najszybciej wbiegłam na górę.
- Harriet chodź na chwilę.- Harry odsunął się od drzwi prowadzących do jego pokoju i usiadł na łóżku. Z lekkim strachem weszłam do środka i zamknęłam drzwi opierając się o nie.
- O co chodzi?- Założyłam ręce na piersi przenosząc swój wzrok na podłogę. Coś mi się wydaję, że to nie będzie miła rozmowa.
- Chciałbym abyśmy zaczęli od nowa.- Podniosłam głowę i spojrzałam na jego niepewną minę.
- Jakoś nie łapię.- Harry uśmiechnął się lekko po czym wstał i podszedł do mnie na tyle blisko, że mogłam bezkarnie wdychać zapach jego perfum.
- Chodzi mi o to, że chcę abyśmy traktowali się tak jakbyśmy nigdy nie byli razem. Tylko przyjaciele i zobaczymy gdzie to nas zaprowadzi.
- Nie wiem czy pamiętasz ale kiedyś mieliśmy podobny układ i gdzie nas to zaprowadziło?
- Doskonale to pamiętam ale wtedy zawaliłem na całego, a tym razem nie zamierzam na ciebie naciskać. Będę traktować cię jak przyjaciółkę i chcę abyś ty traktowała mnie jak przyjaciela z którym nigdy nic cię nie łączyło.- Mam udawać, że nigdy z nim nie byłam? Mam udawać, że go nie kocham? Przecież to jest głupie. Chciałaś zapomnieć. No niby tak. Ale teraz gdy mogę żyć bez niego w pewnym sensie oczywiście to tak jakby naszły mnie obawy czy to aby na pewno dobry pomysł.
- Od nowa.- Wyciągnęłam w jego stronę rękę którą uścisnął i uśmiechnął się do mnie.
- Może będziesz oglądać film ze mną i Lou?- Zapytał i podrapał się po karku. Zawsze tak robił gdy się denerwował.
- Spoko tylko pozwól, że wezmę prysznic i przebiorę się w elegancki dresik.- Harry zaśmiał się i pokiwał głową. Pstryknęłam go w nos i wyszłam z jego pokoju.
Mimo iż na dworze trochę wiało postanowiłam otworzyć u siebie w pokoju okno aby się trochę przewietrzyło. Zabrałam z szafy swoje rozciągnięte szaro białe dresy i udałam się do łazienki od razu rozbierając się i wchodząc do kabiny. Letnia woda przyjemnie rozluźniała moje ciało pozwalając mi się zrelaksować i zapomnieć na chwilę o wszystkich problemach które mnie otaczały z każdej strony.
Otworzyłam gwałtownie oczy gdy usłyszałam huk dochodzący z mojego pokoju. Przez głowę przeszła mi myśl, że Lou znów z czegoś spadł.
- Harry?!- Krzyknęłam i zaczęłam nasłuchiwać czy chłopak się odezwie.- To ty?!- Odpowiedział mi tylko cisza więc postanowiłam wyjść już spod prysznica i szybko się ubrać.
Otwarłam lekko drzwi i zerknęłam na pokój. Pusto. Popchnęłam do końca drzwi i odetchnęłam z ulgą. To tylko okno które się zatrzasnęło. Roztrzepałam swoje mokre włosy i zostawiając je rozpuszczone zeszłam na dół. W salonie siedział Harry i Lou którzy wybierali film. Usiadłam między nimi i spojrzałam na płyty które były rozłożone na stoliku przed nami.
- Harriet zgadzasz się na ''Podróż na tajemniczą wyspę''?- Louis rzucił groźne spojrzenie Harry'emu który skrzywił się na widok płyty trzymanej przez przyjaciela.
- To jest nudne. Znaczy można to obejrzeć raz i tyle. Ja tam obstawiam na "Hancocka''. - Harry wystawił rękę, a ja przybiłam mu piątkę. Louis zrobił obrażoną minę ale nie krytykował naszego wyboru. Doskonale wiedział, że nie wygra. Harry zasłonił okna i włączył film rozsiadając się obok mnie z westchnieniem.
- Harriet idź po żelki.- Louis dźgnął mnie w bok.
- Czemu ja?- Zadałam podstawowe pytanie nawet na niego nie patrząc.
- Bo ja nie mogę chodzić.- Teraz to się zacznie. Wszyscy będą musieli mu nadskakiwać bo biedny Louis'ek nie może chodzić.
- Harry idź po żelki.- Tym razem to ja dźgnęłam chłopaka w bok, a Lou uśmiechnął się pod nosem.
- Czemu ja?- Powtórzył moje pytanie.
- Bo Lou nie może chodzić, a ty masz bliżej niż ja.- Harry podniósł się i poszedł do kuchni, a ja przybiłam piątkę z Louis'em.
**
Dzwonek do drzwi przewał nam oglądanie filmu w najlepszym momencie ale bez nerwów włączyliśmy pauzę i poszłam otworzyć drzwi.
- Harry! Do ciebie!.- Uśmiechnęłam się do blondynki i odeszłam pogwizdując sobie wesoło. Minęłam zdezorientowanego Harry'ego i znów walnęłam się na kanapę.
- Kto to?- Louis zrzucił moją głowę ze swoich kolan przez co wyprostowałam się niezadowolona.
- No i teraz to ci nie powiem.- Włączyłam sobie film i założyłam ręce na piersi ignorując wpatrującego się we mnie Lou.
- Hej Lou zobacz kto u nas nocuje.- Harry wkroczył do salonu z Lux na rękach i przewieszoną przez ramię niebieską torbą. Tomlinson gdy tylko zobaczył małą wyciągnął do niej ręce, a on powtórzyła jego czynność.
Doszłam do wniosku, że raczej filmu nie dokończymy więc zmyłam się do siebie w celu ogólno-kształcącym co tłumacząc na mój język znaczy rzucić się na łóżko i mieć wszystko w głębokim poważaniu.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam wpatrywać się w sufit w celu znalezienia kilku ciekawych odpowiedzi na moje pytania. Najważniejsze z nich to było czy aby na pewno dobrze zrobiłam przyjmując propozycję Harry'ego. Może powinna zniknąć z jego życia i dać im wszystkim święty spokój.
Wbiegłam po schodach i zamknęłam za sobą drzwi kopniakiem. Wyciągnęłam z szafy pierwsze lepsze rzeczy które wpadły mi w ręce i zaczęłam się rozbierać, po czym szybko wciągnęłam na siebie spodnie i bluzkę. Zaplatałam włosy w kucyk i szukałam jakiś skarpetek które są do pary. Muszę tu posprzątać. Dokończyłam ubieranie się i skacząc w jednym bucie wciągałam na nogę drugiego. Wreszcie byłam gotowa więc chwyciłam jeszcze tylko swój telefon z szafki i wyszłam z pokoju gdzie na dole czekał na mnie ubrany Harry i Lou który lekko się krzywił. Chwyciłam swój czarny płaszcz i tylko narzuciłam go na ramiona. Pomogłam Harry'emu wytargać kalekę z domu i gdy Styles poszedł po samochód ja zamknęłam dom i zaprowadziłam Lou do samochodu. Mieliśmy małe problemy z wsadzeniem go na tylne siedzenia aby mógł wyprostować nogę ale wreszcie udało nam się to i spokojnie mogliśmy ruszyć w drogę. Przejrzałam się w lusterku i jakoś dziwnie się czułam. Wiecie byłam bez tapety na ryju i jakoś dziwnie mi było. Nie żebym zawsze miała dużo makijażu ale teraz nie mam nawet błyszczyka na ustach.
- Ładnie ci tak bez makijażu.- Harry zerknął na mnie i lekko się uśmiechnął. Zobaczyłam w lusterku, że Lou szczerzy się jak głupi.
- To tylko twoje zdanie.- Może to nie była najlepsza odpowiedź na bądź co bądź komplement ale sama właściwie nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- A jak ja potwierdzę jego słowa? To będzie się liczyć?- Louis spróbował jakoś się wygiąć aby lepiej na mnie spojrzeć ale skończyło się na jego zduszonym krzyku.
- Ty jesteś głupi więc się nie liczy.- Odpowiedziałam mu, a Lou zdenerwowany zaczął walić ręką w tył siedzenia. Spojrzałam zirytowana na Harry'ego który z uśmiechem pokręcił głową.
- Jak zaraz nie przestaniesz to nie tylko noga będzie cię boleć!.- Krzyknęłam po czym odwróciłam się do Tomlinsona.
- Mam to potraktować jak groźbę?- Na chwilę przestał maltretować siedzenie i wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem.
- Potraktuj jako ostrzeżenie.- Uśmiechnęłam się do niego wrednie, a ona chyba przyjął sobie moją radę do serca. Harry zgasił silnik i jako pierwszy wyszedł z samochodu aby pomóc Lou. Tym razem stwierdziłam iż Louis był dla mnie wredny więc mu nie pomogę.
Się biedaczek namęczył. Na początku poszliśmy do recepcji powiedzieć, że to był wypadek i może być bez skierowania, więc ta miła pani wysłała nas na odział urazów. Tam gdy lekarz przyjął Louis'a powiedział nam, że musimy udać się na oddział chirurgiczny czym przeraził Lou na maksa aż nie chciał iść. No ale gdy wreszcie go dotaszczyliśmy to musieliśmy poczekać aż wejdzie ostatni pacjent który był przed nami mimo iż Lou może wejść bez skierowania. Gdy wreszcie doczekał się swojej kolejki weszliśmy z nim bo powiedział, że chce mieć nas przy sobie w tych trudnych chwilach. Tam lekarz obejrzał jego kostkę czyli powykręcał w każdą możliwą stronę i skierował nas na prześwietlenie. No więc z racji tego, że ten gabinet był na dole musieliśmy zejść na dół. Tam pani miała chwilową przerwę więc musieliśmy czekać, a gdy przyszła Lou nie chciał wejść sam ale wreszcie go wepchnęliśmy. No i ze zdjęciem znów musieliśmy iść na górę do lekarza u którego byliśmy. Tym razem tylko wrzuciliśmy do gabinetu Louis'a i siedzimy z Harrym na korytarzu czekając na niego. Oto cała nasza mała przygoda.
- Jeżeli on złamał tą nogę to Paul nas zabiję.- Harry pokręcił głową podając mi kubek kawy z automatu. Nie wiem co mi dzisiaj ale mam ochotę na kawę co jest dziwne.
- Raczej nie ma złamanej bo mógł palcami ruszać. Może mieć zwichnięty staw skokowy.- Harry spojrzał na mnie dziwnie, a ja się zaśmiałam.-- Też sobie kiedyś zwichnęłam stąd wiem co mogło mu się stać.- Wytłumaczyłam mu, a jego mina od razu się zmieniła.
- Zobaczysz, że będzie mnie wykorzystywał. I jeszcze powie, że to moja wina.- Harry oparł się o krzesełko i wyciągnął przed siebie nogi.
- A właściwie to jak on to zrobił?- Podkuliłam nogi i oparłam brodę na kolanach.
- No bo obaj byliśmy głodni, a wiedzieliśmy, że z kolacji zostało trochę pizzy więc zaczęliśmy się ścigać kto będzie pierwszy. No, a Lou wpadł na pomysł, że jak zjedzie z poręczy to będzie szybciej. No więc trochę udało mu się zjechać ale potem odwrócił się aby na mnie spojrzeć no i rypnął na schody i sturlał się na dół. Co teoretycznie czyni go zwycięzcą bo był na dole przede mną ale tego mu nie powiem.- Parsknęłam śmiechem i wyrzuciłam kubek po kawie do kosza. Spojrzałam na zegarek wiszący na białej ścianie i aż jęknęłam. Jesteśmy tutaj już z dobrą godzinę.
- A wiesz to może nawet dobrze, że zleciał z tej poręczy bo na dole są gałki więc jakby się nadział to lekarz by mu chyba niezbyt pomógł.- Harry skrzywił się na samą myśl.
- Taa, a Eleanor to by zadowolona nie była.- Zaczęłam się śmiać z jego miny, a po chwili Harry do mnie dołączył przez co nie zauważyliśmy, że z gabinetu wykuśtykał Louis. Harry gdy zobaczył, że jego przyjaciel podpiera się na kuli aż podniósł się z miejsca. Też to uczyniłam ale ja zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
- Ej! Nawet nie zapytasz co mi jest?- Louis oburzył się i tupnął nogą ale zapomniał, że akurat prawą sobie uszkodził więc lekko krzyknął gdy poczuł, że coś go chyba zabolało.
- Mówisz co oznacza, że żyjesz co równa się temu, że będziesz dalej marudził. A gipsu nie masz więc albo skręciłeś kostkę albo zwichnąłeś staw.- Wzruszyłam ramionami i odebrałam dzwoniący telefon.
**
- Louis! Otwórz drzwi!- Krzyknęłam z salonu nie przerywając oglądania jakiegoś hiszpańskiego serialu w którym każdy każdego chce zabić ale nikt tego nie zrobi bo albo są razem albo mają romans. Trochę takie bez sensu ale pomińmy ten fakt.
- Pewnie Harriet nie wstawaj przecież to ty byłaś rano na pogotowiu.- Lou przeszedł obok kanapy podpierając się na kuli. Wychyliłam się zza parcia i uśmiechnęłam do niego wrednie.
- To co jest między nami jest piękne. Rozumiemy się bez słów.- Tommo wystawił mi język i zniknął za ścianą. Znudziła mi się ta jakże ciekawa telenowela więc postanowiłam udać się na górę. Wyłączyłam telewizor i podniosłam się z kanapy gdy do salonu wkroczył przestraszony Louis, a za nim wściekły Paul. Parsknęłam śmiechem na minę Tomlinsona i jak najszybciej wbiegłam na górę.
- Harriet chodź na chwilę.- Harry odsunął się od drzwi prowadzących do jego pokoju i usiadł na łóżku. Z lekkim strachem weszłam do środka i zamknęłam drzwi opierając się o nie.
- O co chodzi?- Założyłam ręce na piersi przenosząc swój wzrok na podłogę. Coś mi się wydaję, że to nie będzie miła rozmowa.
- Chciałbym abyśmy zaczęli od nowa.- Podniosłam głowę i spojrzałam na jego niepewną minę.
- Jakoś nie łapię.- Harry uśmiechnął się lekko po czym wstał i podszedł do mnie na tyle blisko, że mogłam bezkarnie wdychać zapach jego perfum.
- Chodzi mi o to, że chcę abyśmy traktowali się tak jakbyśmy nigdy nie byli razem. Tylko przyjaciele i zobaczymy gdzie to nas zaprowadzi.
- Nie wiem czy pamiętasz ale kiedyś mieliśmy podobny układ i gdzie nas to zaprowadziło?
- Doskonale to pamiętam ale wtedy zawaliłem na całego, a tym razem nie zamierzam na ciebie naciskać. Będę traktować cię jak przyjaciółkę i chcę abyś ty traktowała mnie jak przyjaciela z którym nigdy nic cię nie łączyło.- Mam udawać, że nigdy z nim nie byłam? Mam udawać, że go nie kocham? Przecież to jest głupie. Chciałaś zapomnieć. No niby tak. Ale teraz gdy mogę żyć bez niego w pewnym sensie oczywiście to tak jakby naszły mnie obawy czy to aby na pewno dobry pomysł.
- Od nowa.- Wyciągnęłam w jego stronę rękę którą uścisnął i uśmiechnął się do mnie.
- Może będziesz oglądać film ze mną i Lou?- Zapytał i podrapał się po karku. Zawsze tak robił gdy się denerwował.
- Spoko tylko pozwól, że wezmę prysznic i przebiorę się w elegancki dresik.- Harry zaśmiał się i pokiwał głową. Pstryknęłam go w nos i wyszłam z jego pokoju.
Mimo iż na dworze trochę wiało postanowiłam otworzyć u siebie w pokoju okno aby się trochę przewietrzyło. Zabrałam z szafy swoje rozciągnięte szaro białe dresy i udałam się do łazienki od razu rozbierając się i wchodząc do kabiny. Letnia woda przyjemnie rozluźniała moje ciało pozwalając mi się zrelaksować i zapomnieć na chwilę o wszystkich problemach które mnie otaczały z każdej strony.
Otworzyłam gwałtownie oczy gdy usłyszałam huk dochodzący z mojego pokoju. Przez głowę przeszła mi myśl, że Lou znów z czegoś spadł.
- Harry?!- Krzyknęłam i zaczęłam nasłuchiwać czy chłopak się odezwie.- To ty?!- Odpowiedział mi tylko cisza więc postanowiłam wyjść już spod prysznica i szybko się ubrać.
Otwarłam lekko drzwi i zerknęłam na pokój. Pusto. Popchnęłam do końca drzwi i odetchnęłam z ulgą. To tylko okno które się zatrzasnęło. Roztrzepałam swoje mokre włosy i zostawiając je rozpuszczone zeszłam na dół. W salonie siedział Harry i Lou którzy wybierali film. Usiadłam między nimi i spojrzałam na płyty które były rozłożone na stoliku przed nami.
- Harriet zgadzasz się na ''Podróż na tajemniczą wyspę''?- Louis rzucił groźne spojrzenie Harry'emu który skrzywił się na widok płyty trzymanej przez przyjaciela.
- To jest nudne. Znaczy można to obejrzeć raz i tyle. Ja tam obstawiam na "Hancocka''. - Harry wystawił rękę, a ja przybiłam mu piątkę. Louis zrobił obrażoną minę ale nie krytykował naszego wyboru. Doskonale wiedział, że nie wygra. Harry zasłonił okna i włączył film rozsiadając się obok mnie z westchnieniem.
- Harriet idź po żelki.- Louis dźgnął mnie w bok.
- Czemu ja?- Zadałam podstawowe pytanie nawet na niego nie patrząc.
- Bo ja nie mogę chodzić.- Teraz to się zacznie. Wszyscy będą musieli mu nadskakiwać bo biedny Louis'ek nie może chodzić.
- Harry idź po żelki.- Tym razem to ja dźgnęłam chłopaka w bok, a Lou uśmiechnął się pod nosem.
- Czemu ja?- Powtórzył moje pytanie.
- Bo Lou nie może chodzić, a ty masz bliżej niż ja.- Harry podniósł się i poszedł do kuchni, a ja przybiłam piątkę z Louis'em.
**
Dzwonek do drzwi przewał nam oglądanie filmu w najlepszym momencie ale bez nerwów włączyliśmy pauzę i poszłam otworzyć drzwi.
- Harry! Do ciebie!.- Uśmiechnęłam się do blondynki i odeszłam pogwizdując sobie wesoło. Minęłam zdezorientowanego Harry'ego i znów walnęłam się na kanapę.
- Kto to?- Louis zrzucił moją głowę ze swoich kolan przez co wyprostowałam się niezadowolona.
- No i teraz to ci nie powiem.- Włączyłam sobie film i założyłam ręce na piersi ignorując wpatrującego się we mnie Lou.
- Hej Lou zobacz kto u nas nocuje.- Harry wkroczył do salonu z Lux na rękach i przewieszoną przez ramię niebieską torbą. Tomlinson gdy tylko zobaczył małą wyciągnął do niej ręce, a on powtórzyła jego czynność.
Doszłam do wniosku, że raczej filmu nie dokończymy więc zmyłam się do siebie w celu ogólno-kształcącym co tłumacząc na mój język znaczy rzucić się na łóżko i mieć wszystko w głębokim poważaniu.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam wpatrywać się w sufit w celu znalezienia kilku ciekawych odpowiedzi na moje pytania. Najważniejsze z nich to było czy aby na pewno dobrze zrobiłam przyjmując propozycję Harry'ego. Może powinna zniknąć z jego życia i dać im wszystkim święty spokój.
Harry.
Podałem Lux grzechotkę którą znów upuściła i poczekałem, aż Liam usiądzie sobie wygodnie. Chciałam, nie raczej musiałem z nim porozmawiać.
- Posłuchałem się ciebie.- Wydusiłem z siebie wreszcie i wziąłem nie zbyt zadowoloną Lux na kolana, a ta od razu zaczęła ciągnąć mnie za włosy.
- Często to słyszę więc musisz sprecyzować w jakiej sprawie się mnie posłuchałeś.- Liam od samego naszego powrotu z pogotowia wymądrza się co mnie lekko irytuję.
- No z Harriet. Rozmawiałem z nią dzisiaj. Postanowiliśmy zacząć wszystko od nowa. Jakbyśmy nigdy nie byli razem.
- I coś czuję, że już tego żałujesz i będziesz mi to wypominał przez dobry tydzień. Czyż nie?-Podałem mu Lux i zacząłem chodzić po salonie nie mogąc się uspokoić. Nawet nie wiem co właściwie mnie zdenerwowało ale czułem, że jestem zły.
- No właśnie sam nie wiem czy żałuję. Kocham ją tego jestem pewny ale.... Czuję, że ta cała przyjaźń nas od siebie odsunie i wszystko jeszcze bardziej się zrypie.- Usiadłem nagle zmęczony i schowałem twarz w dłoniach.
- Jeżeli na prawdę ją kochasz to uwierz mi, że ten układ który jest teraz między wami tylko wam pomoże i wreszcie oboje zrozumiecie, że nie możecie bez siebie żyć.
- Kurwa Liam ja już wiem, że nie mogę bez niej żyć.- Chłopak oburzony moim słownictwem zakrył dziewczynce uszy i pokręcił głową z oburzoną miną.
- Zważaj młody człowieku na słownictwo. A tak ogólnie to powiedziałeś jej, o trasie?
- Nie jeszcze nie. Jurto wezmę ją i Lux na spacer i jej powiem.
- I coś czuję, że już tego żałujesz i będziesz mi to wypominał przez dobry tydzień. Czyż nie?-Podałem mu Lux i zacząłem chodzić po salonie nie mogąc się uspokoić. Nawet nie wiem co właściwie mnie zdenerwowało ale czułem, że jestem zły.
- No właśnie sam nie wiem czy żałuję. Kocham ją tego jestem pewny ale.... Czuję, że ta cała przyjaźń nas od siebie odsunie i wszystko jeszcze bardziej się zrypie.- Usiadłem nagle zmęczony i schowałem twarz w dłoniach.
- Jeżeli na prawdę ją kochasz to uwierz mi, że ten układ który jest teraz między wami tylko wam pomoże i wreszcie oboje zrozumiecie, że nie możecie bez siebie żyć.
- Kurwa Liam ja już wiem, że nie mogę bez niej żyć.- Chłopak oburzony moim słownictwem zakrył dziewczynce uszy i pokręcił głową z oburzoną miną.
- Zważaj młody człowieku na słownictwo. A tak ogólnie to powiedziałeś jej, o trasie?
- Nie jeszcze nie. Jurto wezmę ją i Lux na spacer i jej powiem.
Harriet.
- Czekolada, czekolada, czekolada....- Zbiegłam ze schodów mrucząc pod nosem czekolada. Opowiem wam zabawną historię. Gdy się położyłam to sobie zasnęłam i śniło mi się, że mam dom z czekolady no i go zjadłam i teraz chce mi się czekolady. Zabawne prawda?
- Tobie co?- W kuchni zastałam Harry'ego i Lux rzucającą w Loczka różnymi zabawkami.
- Mamy w domu czekoladę?- Zaczęłam otwierać szafki w celu znalezienia mojego cudu nad cudami.
- Druga szafka po lewej.- Otworzyłam szafkę którą wskazał mi Harry i ujrzałam to co tak bardzo mnie do siebie wołało. Usiadłam na blacie i otworzyłam czekoladę po czym podzieliłam się z towarzystwem które teraz rzucało się miśkami. Taaa na poziomie.
- Gadzie reszta przygłupów?- Harry oburzony rzucił we mnie pluszowym kurczakiem.
- Liam u Danielle, Louis z Eleanor u góry, a Niall i Suzie wybyli się na spacer z dobrą godzinę temu.
- No a Zayn?
- Poszedł błagać Perrie o wybaczenie.- Zrobiło mi się jakoś smutno. Malik kochał Perrie i to cholera nawet ślepy zauważy ale rozumiem dziewczynę. Zdradził ją z pierwszą lepszą i jeszcze jej nic nie powiedział. Co ona mogła sobie pomyśleć? A gdyby Taylor nie powiedziała jej tego sama to co Malik dalej by ją okłamywał nie wiadomo jak długo.
- Myślisz, że się pogodzą?- Zeskoczyłam z blatu i podałam Lux zabawkę którą wypuściła na podłogę.
- Myślę, że Perrie będzie trudno przekonać ale jeżeli go kocha to mu wybaczy.- Miałam jakieś dziwne wrażenie, że on nawiązuję do nas. Bo jeżeli go na prawdę kocham to wreszcie wszystko mu wybaczę. Tylko, że ja już to zrobiłam. I może to właśnie jest złe bo nie mogę być na niego zła. Nie mam o co. Przecież on teraz zachowuję się idealnie. Jest miły, pomaga mi. Tylko dlaczego nie był taki wcześniej? Dlaczego wcześniej tak bardzo mu zależało aby być jak najbliżej mnie, a teraz wystarcza mu przyjaźń?
Narrator.
Słowa mogą zranić, ale mogą też wiele zdziałać.
Czyny mogą nam pomóc ale również zaszkodzić.
Uczucia mogą pokazać nam co dla nas jest tak na prawdę dobre, a co złe.
Serce może zrujnować nam życie.
Rozum może przezwyciężyć to co najważniejsze.
----------------------------------------------------------------------
No i znów spóźniony ale nie miałam zbytnio czasu na pisanie -.- Taka trochę masakra. Hmm postanowiłam uszkodzić Louis'a tak jak uszkodziłam siebie chociaż ja to sobie zrobiłam na w-f ale pomińmy ten fakcik. :D
Mam nadzieję, że wam się spodoba ten rozdział. Wyszedł dłuższy ale nie moja wina. Dobra moja. Wczoraj założyłam nowego bloga gdzie są już bohaterowie i dziś pojawi się prolog.
Nowy blog mam nadzieję, że wam się spodoba i choć trochę zaciekawi. No ale to, że mam drugiego bloga nie oznacza, że kończę ten. Jeszcze trochę was pomęczę :*
Ale się rozpisałam..... A jak u was pogoda? Bo ja będę miała piękną Wielkanoc tej zimy :D
oooo padam O.O
OdpowiedzUsuńja nie mogę uwierzyć, że istnieją ludzie z takim talentem jak twój. Ale to dobrze przynajmniej mam co robić. :D
Narrator cóż zagadka dla Malanowskiego.
Cieszę się, że masz nowego bloga i ciszę się, że bd nas jeszcze męczyć :*
Ja też mam piękną zimę :D
ale się przez ciebie zarumieniłam *.*
Usuńmoże dla W-11? Chyba są lepsi :P
też się cieszę, że się cieszysz, że bd was męczyć.
ja już prawie śniegu nie mam ale wszystko się zmienić może. -.-
Cudowny ;*
OdpowiedzUsuńWieszz nie wiem jak, ale jak czytam niektóre opisy uczuć Harrego do Harriet i odwrotnie to jest dokładnie moje życie i to co teraz czuje, jak ty to robisz ? :D
Też się cieszę na nowy blog i na to, że ten jeszcze będzie trwał ;)
oooo no i teraz to nie dość, że jestem czerwona jak burak to jeszcze mam banana na ryju! :***
Usuńwiesz ja mam tajmne super moce :P
no będzie, będzie. jak na razie nie zapowiada się koniec.
*.* padam.
OdpowiedzUsuńnie bd dużo pisała bo nie umiem (wspomniałam już chyba o tym). nowy blog na pewno bd świetny tak samo ja ten :*
ja mam szansę na Wielkanoc bez śniegu ale to się jeszcze zobaczy.
już druga osoba pada! ludzie trzymajcie się czegoś!
Usuńoooo słodko napisałaś :**
no ja też mam jakiś cień szansy.