czwartek, 14 marca 2013

4



----------------------------------------------------------------------
Czy bycie człowiekiem bez uczuć może nam w jakiś sposób pomóc? czy zadziałać w odwrotną stronę? Właściwie to każdy z nas ma uczucia bez wyjątku ale to od nas samych zależy czy pokażemy je światu. Czy pozwolimy sobie czuć.

Harriet.

Możecie mi powiedzieć od kiedy NORMALNI ludzie leżą na dachu w styczniu w Londynie bez koszulki i z okularami przeciwsłonecznymi na oczach? Taa też bym chciała to wiedzieć. Przedarłam się wreszcie przez napalone fanki i otworzyłam sobie kluczem furtkę. Przecisnęłam się na podwórko i od razu zadarłam głowę do góry. 
- Co ty kretynie odwalasz?!- Krzyknęłam, a biedny Lou prawie zrypał się na dół. Usiadł wygodnie i pomachał do mnie z dachu.
- Opalam się!- Na dźwięk jego głosu dziewczyny czatujące przed furtką zaczęły piszczeć i krzyczeć jak bardzo go kochają. Wywróciłam oczami i znów zwróciłam uwagę na pół nagiego Tomlinsona na dachu.
- Jak ci się uda to daj znać!- Bez zbędnych ceregieli otworzyłam sobie drzwi od domu i zostawiając Lou samego z dachem i fankami skierowałam się na górę do swojego pokoju. Chciało mi się spać i od razu się położę. Otworzyłam drzwi od pokoju i stanęłam zdziwiona. 
- No wy sobie kurwa chyba żartujecie.- Wszyscy na mój głos się wyprostowali i spojrzeli na mnie z przerażeniem w oczach. Może wam opiszę to co zastałam. Harry- siedział z głową w moich szafkach. Zayn- przeglądał stosy kartek. Liam- stał obok Malika i trząsł się ze strachu. Niall-.... Ej chwila stop. Niall? Co on tutaj robi? Przecież go nie było.
- Cześć, koniczynko.- Horan chciał mnie przytulić ale ja zrobiłam krok do tyłu czym zatrzymałam go.
- Wynocha. Wszyscy.- Odsunęłam się od drzwi aby mieli jak wyjść. Jakaś laska z włosami jak tęcza patrzyła współczująco na Horana. Chwila....
- Harriet....- Liam ucichł jakby zapomniał co chciał powiedzieć.
- Ty tam byłaś.- Spojrzałam na twarz dziewczyny. Wydawała się miła.- Co równa się z tym, że ty też tam byłeś. Patrzyłeś na mnie i nawet nie podszedłeś.- Na twarzy blondyna pojawił się smutek i rozczarowanie. Ale kurwa to ja jestem rozczarowana jego zachowaniem, więc o co chodzi.- Wyjdźcie. Narysować wam to!- Wystarczyło krzyknąć, a wszyscy ruszyli do wyjścia. No prawie wszyscy. Harry stał i patrzył na mnie z zaciętą miną co równało się z tym, że coś sobie postanowił.
Drzwi zamknęły się z cichym kliknięciem i zostałam sam na sam z Harrym który wpatrywał się we mnie.
- Wiem, że przespałaś się z Max'em.- Powiedział ledwie słyszalnie jakby mówił to sam do siebie.
- No i co z tego? Nie jesteśmy razem więc nie możesz mi prawić morałów. A po za tym jestem dorosła.- Ominęłam go i zebrałam wszystkie porozrzucane kartki.(Ewentualnie sobie to włącz :P)
- Już zapomniałaś co on ci zrobił?- Poczułam jego oddech na karku, i zadrżałam. Odwróciłam się i stanęłam z nim twarzą w twarz. Jego zielone oczy wywiercały we mnie dziurę jakby chciał dotrzeć do moich myśli i bezkarnie je odczytać.
- Uwierz mi, że skrzywdził mnie mniej niż ty.- Cała pewność opuściła mnie wraz ze spojrzeniem w jego oczy. Zatonęłam w nich. Dałam się ponieść byle by tylko uciec od przerażającej teraźniejszości która mnie otaczała.
- Nie chciałem tego.- Dotknął mojego policzka, a ja mimowolnie zamknęłam oczy. W mojej głowie panował chaos, a w sercu burza uczuć która dopiero się zaczynała.
- Ja też nie chciałam wielu rzeczy.- Chwyciłam jego rękę w celu odsunięcia jej od mojego policzka. Może i już go nie dotykał ale teraz trzymał mnie za rękę i nie zamierzał puścić.
- Co się z nami stało?- Zaczęłam się cofać chcąc uwolnić się z jego spojrzenia ale on szedł przede mną oddzielając mnie od świata w którym mogłam myśleć.
- Raczej powinieneś zapytać co takiego zrobiliśmy źle.- Poczułam na swoich plechach zimno bijące od ściany i po chwili byłam do niej przyciśnięta. Harry stał na tyle blisko mnie iż doskonale czułam jego niespokojny oddech na mojej twarzy.
- A więc co takiego zrobiliśmy źle.?- Jego twarz była co raz bliżej mojej, a szept był co raz bardziej seksowniejszy jeżeli to w ogóle jest jeszcze możliwe.
- Nie wiem Harry. Może tak miało być.- Mój wzrok zatrzymał się na jego ustach które były lekko rozchylone. Same wręcz prosiły się o pocałunek.
- Dlaczego tak trudno kogoś kochać?- Jego usta muskały moje przy wypowiadaniu każdego słowa. Wreszcie nie wytrzymałam i sama wpiłam się w jego usta z zachłannością o jaką bym siebie nie posądzała. W środku mnie wręcz zawrzało i gorąco rozlało się po moim ciele jakby ktoś wlewał we mnie wodę chcąc rozgrzać moje ciało. Już dawno się tak przy nim nie czułam i teraz wszystko wydawało mi się takie inne, nowe, nieodkryte. Co z jednej strony było wspaniałe i wręcz podniecające ale z drugiej strony smutne i przerażające.
Jego ciepłe i duże dłonie spoczęły na moich biodrach po czym zacisnęły się lekko na nich. Jęknęłam i poczułam, jak Harry uśmiecha się przez pocałunek. Wszystko było wspaniale i wprost idealnie gdyby nie fakt, że ona ma narzeczoną która jest na dodatek w ciąży. Chciałam się odsunąć ale on mi nie pozwolił. Czerpał z tego pocałunku wielką satysfakcję i nie chciał aby to się skończyło. Zresztą nie tylko on bo ja też chciałam tak trwać z nim przy ścianie wieczność co było nie możliwe i każdy dobrze o tym wiedział.
Gdy poczułam jego jedną rękę na moim brzuchu w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka i tym razem popchnęłam go z całej siły czym uwolniłam się od jego ust.
- Wyjdź.- Oddychałam głęboko i nie równo. Nie mogłam spojrzeć w jego oczy bo znów mogłoby się wydarzyć coś niestosownego. (jak jeszcze muzyka sobie gra to ją wyłącz. Proszę:)
Harry bez słowa sprzeciwu wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Osunęłam się po ścianie i wczepiłam palce w swoje włosy. Byłam przerażona swoim lekkomyślnym zachowaniem. Jak ja mogłam do tego dopuścić. Obiecywałam sobie, że już nigdy mu nie ulegnę i nie pozwolę sobie poczuć czegokolwiek do kogokolwiek. Więc jak? Dlaczego? Jakim cudem? Przecież to nie możliwe. Nie można przestać kogoś kochać aby potem znów zacząć do niego coś czuć prawda? No właśnie. Więc co ty było? To zawsze ci pomoże tylko nie bierz za dużo. Słowa Max'a rozległy się w mojej głowie. Podniosłam się i podniosłam materac od łóżka. Wyciągnęłam małą paczuszkę z białym proszkiem w środku. Doskonale wiem, że właśnie tego szukali.
Zakluczyłam drzwi i zgarnęłam wszystkie śmieci ze stolika. Rozsypałam biały proszek i uformowałam z niego pasek. Zwinęłam jedną kartkę i spojrzałam na białe zbawienne czegoś. Robiłam to już nie raz ale dopiero teraz, pierwszy raz poczułam coś takiego jak niepewność. Czy aby na pewno tego chcę? A chcesz zapomnieć? Odpowiedź jest oczywista. Zatkałam jedną dziurkę od nosa, a w drugą włożyłam trochę zwiniętej w rulonik kartki. Zaciągnęłam się mocno wciągając wszystko co rozsypałam. Usiadłam prosto i zatkałam nos aby nie kichnąć.
 Po chwili poczułam jak moje całe ciało się rozluźnia i jakby wszystkie problemy mnie opuszczały. Uwielbiałam to. Taka błogość, stan prawie nie możliwy do opisania. Taki nie powtarzalny. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się sama do siebie bez powodu. Po prostu poczułam, że w tej chwili uśmiech jest idealnie pasujący do mojego stanu duchowego.
Otworzyłam oczy i wszystko zaczęło wirować. Jakimś cudem udało mi się wstać i chwiejnym krokiem weszłam do łazienki. Chwyciłam się umywalki i spojrzałam w lustro. Moje źrenice były niewyobrażalnie duże co był dobrym znakiem.
Podwinęłam rękawy mojej bluzy i spojrzałam na wyblakłe już kreski które kiedyś przyniosły mi ukojenie. Już tego nie zrobię. Nawet teraz gdy jestem na haju mogę obiecać, że już nigdy nie będę się cięła. Ten cały szajs zwany życiem nie jest tego warty. Może trochę późno sobie to uświadomiłam ale zawsze lepiej później niż wcale. Czy jakoś tak to było.
Zrobiła mi się strasznie duszno więc postanowiłam wyjść na balkon. Niestety musiałam wyjść z pokoju aby do niego dotrzeć. Niczym ninja wyskoczyłam z pokoju na korytarz i ignorując kolorowe miśki jeżdżące na hulajnogach wokół mnie otworzyłam drzwi i poczułam zimne powietrze na swoim ciele. Podeszłam do barierki i spojrzałam w dół. A gdyby tak skoczyć....Ciekawe czy to boli. Wiecie taki skok z kilku metrów na beton. Może bym nie zginęła? Wiecie w filmach zawsze ludzie którzy byli najarani albo pijani przeżywają i wychodzą bez szwanku więc może ze mną też tak będzie.

Zayn.

Zobaczyłem stojącą przy barierce Harriet która spoglądała na dół. Poczułem jakieś nie przyjemne uczucie i chciałem do niej podejść ale coś mi mówiło abym jeszcze poczekał. Napiąłem wszystkie mięśnie i byłem gotowy do szybkiego biegu w jej stronę. Gdy zachwiała się lekko nie wytrzymałem i po woli zacząłem zbliżać się w jej stronę. Dziewczyna ukucnęła ale wciąż trzymała się barierki. Jej długie blond włosy lekko podnosiły się z powiewami wiatru. Wreszcie ręce Harriet również opadły, a ona upadła bezwładna na zimne kafelki. 
- Harriet?- Odwróciłem ją w swoją stronę i zobaczyłem łzy na jej zmarzniętych policzkach. Spojrzałem w jej oczy, i aż wciągnąłem głęboko powietrze widząc jej rozszerzone źrenice. Wsunąłem rękę pod jej głowę i zgiąłem nogi w kolanach podnosząc ją bez trudu. Była zdecydowanie za lekka jak na swoje osiemnaście no prawie dziewiętnaście lat. Kopnięciem zamknąłem drzwi balkonowe i skierowałem się do jej pokoju. Na szczęście na zamknęła za sobą drzwi. Nawet jeżeli ona jest lekka jak piórko miałbym pewne problemy z otwarciem drzwi. 
Położyłem ją na łóżku i spojrzałem na jej zapłakaną twarz. Oczy miała zamknięte, a oddech spokojnych więc doszedłem do wniosku iż zasnęła. Stwierdziłem, że bez bluz będzie jej wygodniej więc wziąłem się za jej ściąganie. To nie tak, że chciałem ją zobaczyć w staniku. Na prawdę nie. Ona jest dla mnie jak siostra i nie mógłbym.... No po prostu bym nie mógł. Gdy udało mi się wyciągnąć jej chude ręce z rękawów to poszło mi z górki. Bluzę położyłem na podłodze i przykryłem Harriet kocem który leżał na fotelu. Gdy chowałem jej rękę pod koc zauważyłem różowe kreski na nadgarstku. Z przerażeniem sprawdziłem też drugą rękę. Też tam były. Poczułem jak wzrasta we mnie złość. To na pewno przez niego.  Zostawiłem ją samą śpiącą w pokoju i szybko zbiegłem na dół. Gdy dotarłem na miejsce do salonu weszła Taylor, a za nią Harry. Wiem, że nie był zadowolony z zaistniałej sytuacji ale nie miał wyboru. Musiał się jej oświadczyć. Gdybym nie zauważył tych blizn u Harriet to na pewno bym się nie odważył na tak wielki krok w swoim życiu.
- Spałem z Taylor.- Wypaliłem ni z tego ni z owego powodując iż wszystkie oczy wpatrywały się we mnie ze zdziwieniem.
- Co? Chyba się przesłyszałem.- Harry stanął pomiędzy mną, a swoją narzeczoną która miała przerażenie wymalowane na twarzy.
- Nie przesłyszałeś się Harry. W sylwestra gdy zamknęliśmy ci drzwi od domu. Poprosiła mnie abym pomógł jej dostać się na górę bo źle się czuła. Gdy chciałem wyjść rzuciła się na mnie. I nie myśl sobie, że ja się teraz tłumaczę bo tak nie jest. Wiem, że źle zrobiłem i czasu nie cofnę ale powinieneś o tym wiedzieć.- Cały czas patrzyłem się w jego oczy czekając aż żuci się na mnie z pięściami czy coś ale on tylko stał i patrzył się na mnie z radością(?) w oczach.
- Harry to nie tak. Ja ci to wszystko wytłumaczę.- Styles spojrzał na szanowną przyszłą panią Styles i zrobił się czerwony na twarzy. 
- Tu nie ma nic do tłumaczenia. A teraz wynocha. Nie chcę cię więcej widzieć.- Wskazał ręką na drzwi. W oczach dziewczyny pojawiły się łzy.
- Harry.- Louis szepnął i wskazał głową w stronę schodów. Spojrzeliśmy tam razem, a moje oczy zrobiły się dwa razy większe. Na schodach stała blada Harriet w samych spodniach i staniku. Wyglądała okropnie. Z odległości która nas dzieliła mogłem bez problemu policzyć jej żebra.
- Harriet wszystko w porządku?- Liam jako pierwszy otrząsnął się i zrobił w jej stronę kilka kroków. Dziewczyna zgięła się w pół i jęknęła.
- Jakoś...nie czuję się najlepiej.- Zachwiała się niebezpiecznie i zrobiła się jeszcze bledsza. To był tylko ułamek sekundy. Jej słabe i zmasakrowane ciało znów się zachwiało i poleciało do przodu spadając ze schodów. Krzyk rozdarł powietrze. Harry rzucił się w stronę dziewczyny ale nie zdążył jej złapać. Uklęknął obok niej i spojrzała na nas rozszerzonymi i załzawionymi oczyma.

Narrator.

Każdy z nas ma coś drogiego. Coś co boi się oddać.
I nie, nie chodzi mi o jakąś biżuterię.
Chodzi mi o życie. 
To jest największy skarb człowieka i chyba każdy boi się, że kiedy je straci.
A co jeżeli niektóre osoby już to zrobiły? 
Jeżeli nie zdążyły się nawet zacząć bać?
--------------------------------------------------------------
Przepraszam! Wiem, że zawaliłam. Z samym rozdziałem jak i z z czasem dodania go ale... jakoś ciężko mi się pisało i wg braku czasu. Nie będę się rozpisywała bo nie ma o czym ale mam nadzieję, że wybaczycie mi tą wpadkę i będziecie dalej czytać to badziewie.

6 komentarzy:

  1. Nie masz za co przepraszać!
    Przecież nie zawsze masz czas na pisanie rozdziałów więc nie masz co się tłumaczyć.
    A wg rozdział jest super i nie wiem gdzie ty zawaliłaś więc może mi wytłumaczysz, hm?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zawaliłam po całości. Tak mi się wydaję :P
      Ale dziękuję za miłe słowa :*

      Usuń
  2. Woow świetny ;* Jak Ty w tak krótkim czasie potrafisz pisać tak cudowne rozdziały ?! podziwiam Cię normalnie :D
    Narrator- sama wiesz co :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rozdział został napisany w niecałe 1,5 godziny, więc sama nie mam pojęcia jak mi się udało napisać cokolwiek.
      A narrator- cóż norma :D

      Usuń
  3. dlaczego ja tego wcześniej nie znalazłam?!
    Boziu przeczytałam wszystkie rozdziały w ciągu jednego dnia :P
    Świetne! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ale chyba dobrze, że później niż wcale czy jakoś tak to było :D
      W ciągu jednego dnia?! Dobra jesteś!

      Usuń