wtorek, 5 marca 2013

17 (Koniec części II)


---------------------------------------------------------------
Teraźniejszość. Przytłaczająca, wielka, smutna teraźniejszość. To jest to co własnie panuję w moim życiu. Dziś mamy pierwszy styczeń. Pierwszy dzień nowego roku powinno się dobrze rozpocząć aby cały rok był udany. Cóż niektórzy z nas na pewno dobrze go zaczęli. Chodzi tutaj o Harry'ego. Nadal mieszkam z chłopakami ale nie wróciłam do Harry'ego mimo wielu rozmów które przyniosły tylko płacz i bezsenne noce. W końcu sobie odpuścił. Znalazł sobie pocieszenie. A gdzie? U swojej byłej. I nie chodzi mi w tej chwili o Emmę. Chodzi o Taylor albo jak to on mówi Tay. Nie wiem czy są ze sobą czy nie ale blondynka spędza u nas ostatnio sporo czasu. A dziś rano słyszałam tak jakby.... hmmm bardzo ciekawą rozmowę która składała się tylko z wysokich dźwięków. Mam nadzieję, że każdy załapał. Cóż poczułam się zazdrosna, a nawet zraniona ale gdzieś tam głęboko w sobie wiedziałam, że to nastanie prędzej czy później. Przecież on nie może na mnie czekać nie wiadomo ile. A po za tym ja sama nie wiem czy nadal go kocham i czy w ogóle to była miłość. Może to tylko głupie zauroczenie? Nie wiem. Może właśnie straciłam na zawsze miłość swojego życia, albo zyskałam szansę na znalezienie jej. 
Może straciłam chłopaka ale zyskałam nowego przyjaciela. Chodzi o Nialla. Od kąt znalazł mnie zapłakaną w łazience zawsze stara się być przy mnie i pomagać. Jestem mu za to bardzo wdzięczna bo dzięki niemu się nie załamałam. Ktoś kto by nas nie znał mógłby sobie pomyśleć, że jesteśmy parą ale tak nie jest. Traktujemy się jak rodzeństwo i to nie możliwe abyśmy byli razem. 
- Harriet! Wstawaj bo się spóźnimy!- Niall był bardzo wesoły nie tylko dlatego, że wczoraj nie pił i głowa go nie boli ale też dlatego, że już dziś zobaczy maleństwo które noszę w sobie. Jestem już w trzecim miesiącu ciąży, brzuch mam już widoczny ale dopiero dzisiaj zobaczę swoje dziecko. Będę miała robione  USG i zobaczę jak wygląda skarb który noszę pod sercem. 
Po woli zaczęłam wstawać aby znów mi się w głowie nie zakręciło albo niedobrze zrobiło. Właśnie. To chyba tylko jedyny minus jaki na razie dostrzegłam w być w ciąży ale podobno nie długo ma to już minąć. Spojrzałam na przygotowane rzeczy. No dobra jest może jeszcze jeden minus. Muszę nosić spodnie o DWA rozmiary większe niż zawsze. Dlaczego? Bo się cholera nie mieszczę.! Ale dobra to może kiedy indziej.
Zabrałam wielkie ubrania i skierowałam się do łazienki. Jak na osobę która poszła spać o szóstej rano wyglądałam dość dobrze. Była dwunasta więc nie spałam za dużo, a jeszcze koncert za ściany wcale mi tego nie ułatwiał. 
Ogarnęłam swój wygląd, zrobiłam lekki makijaż i zadowolona z siebie wyszłam z łazienki. Za każdym razem miałam nadzieję, że jednak znajdę się w zielono brązowym pokoju gdzie na łóżku będzie leżał Harry z uśmiechem i powie mi jak bardzo mnie kocha. Jeszcze się to nie zdarzyło. Teraz ktoś inny będzie mógł na to liczyć. 
Dobra nie ma co się użalać. Zamknij się Stefek. Aaa no jeszcze jedno. Ten zasrany głosik który zawsze palnie coś co mnie zdenerwuję bo ma rację nazwałam Stefek i często z nim gadałam. I własnie w tej chwili możemy pominąć fakt, iż teoretycznie gadałam sama ze sobą. Rozejrzałam się po pokoju i odszukałam wzrokiem swój telefon. Zagarnęłam go i szczęśliwa wyszłam z pokoju kierując się na dół gdzie za pewne czekał na mnie Niall. 
Gdy tylko zobaczyłam burdel panujący w salonie poczułam się usatysfakcjonowana. Mówiłam tej bandzie idiotów, że robienie sylwestra u nas w domu skończy się wielkim burdelem ale nieeee oni przecież wiedzą lepiej. No i mają. Cały dzień sprzątania.
 Myślałam, że w kuchni zastanę tylko Niall'a a tam prawie cała banda. Brakowało tylko Harry'ego jego blondynki, Danielle i Eleanor. 
- Czemu wy nie śpicie?- Zajęłam miejsce obok blondyna i zabrałam mu jedną kanapkę z serem którą i tak po chwili odłożyłam ponieważ znów poczułam, że zbiera mi się na zwracanie. 
- A my w ogóle kładliśmy się spać?- Zayn chyba chciał zapalić ale przypomniał sobie, że nie może ponieważ jak oni to stwierdzili nie będą mnie zatruwać niezdrowym jedzenie, alkoholem, a Malik się poświęcił i ograniczył palenie.
- Czy was całkiem pojebało? Przecież jutro macie wywiad. Jak wy będziecie wyglądać?- Zdziwił mnie fakt, że nawet Liam siedział z nimi cały czas.
- Wiesz co? Ja chyba wolę jutro wyglądać jak zombie niż wysłuchiwać jęków Taylor.- Louis wymierzył we mnie marchewką ale chyba nie zastanowił się nad tym co mówi. Albo nie nie zastanowił się na tym do kogo to mówi.
- Matko przepraszam Harriet ja....- Przerwał gdy do kuchni wszedł ubrany i wesoły Harry. Zaszczycił mnie jednym spojrzeniem które wyrażało wszystko. Zawsze było tak samo. Potrafiliśmy porozmawiać, śmiać się ale na więcej nie mogliśmy się zdobyć. Jeszcze nie.
- Czemu wy już nie śpicie?- Zadał pytanie i nalał sobie kawy do swojego kubka. Oparł się nonszalancko o blat, a we mnie aż się zagotowało. Odwróciłam wzrok od jego szczęśliwej twarzy.
- Hmm no nie wiem. Może gdybyś nie hałasował tak z Taylor to byśmy spali?- Niall chyba chciał się na nim trochę odegrać ale nie było słychać w jego głosie złośliwości. Jak już to rozbawienie.
- Ale ja dopiero wróciłem. Jak rano zostawiliście mnie na dworze to spałem w samochodzie.- Harry odłożył kubek i spojrzał na nas podejrzliwie. No chyba sobie jaja robi. Ok, wywaliliśmy go na dwór, zamknęliśmy mu drzwi ale w takim razie kto... Chwila. Myśl. Szliśmy razem do pokoi. Wszyscy. Nie, nie wszyscy. Zayn poszedł wcześniej, a Harry robił sobie biwak. W takim razie.... Nie! Nie możliwe. Chociaż....
- O kurwa...- Spojrzałam szeroko otwartymi oczyma na Malika który siedział ze spuszczoną głową. Albo go tak kac męczy albo jest winny. Chociaż zapewne jedno i drugie jest prawdą.
- Harriet mówiłem ci abyś przestała prze.....
- Zayn masz fajny telefon mam nadzieję, że będziesz go odbierał gdy zadzwonię. Horanek jedziemy?- Przerwałam wypowiedź Liam'a i wstawałam cały czas patrząc na Malika który kiwnął lekko głową. Jeżeli moje domysły okażą się prawdą to powiem jedno. Malik jesteś kretynem. 
**
To moja trzecia wizyta u tego samego lekarza, ale dopiero pierwszy raz się tak denerwuję. Ale nie tylko ja. Niall też jest lekko zestresowany. Tylko, że on nie ma czym się denerwować, a ja tak.
Spojrzałam na telefon który obracałam w palcach. Zastanawiałam się czy napisać do Zayn'a czy nie. Może lepiej z nim porozmawiać ale... Chyba muszę się jakoś przygotować na tą ewentualną rozmowę.
Do: Zayn.
Czy to ty?
Mam nadzieję, że załapie o co chodzi. Nie chciałabym pisać więcej bo akurat który z chłopaków może zobaczyć tego SMS-a i wtedy dopiero będzie dym.
Od: Zayn.
Tak...
Zobaczywszy odpowiedź na moje pytanie schowałam twarz w dłoniach. Dlaczego on jest aż tak głupi? A jego dziewczyna? Nie poznałam jej osobiście ale podobno jest bardzo miła i widać, że go kocha.
- Hej, nie denerwuj się. Będę tam z tobą. Wszystko będzie dobrze.- Niall objął mnie ramieniem i uśmiechnął się czule. Odpowiedziałam mu tym samym starając się wyrzucić z głowy wszystkie myśli. Teraz muszę się skupić na tym co mnie czeka, a sprawę Zayn'a mogę załatwić później.
- Panna Lane? Zapraszam.- Młoda kobieta uśmiechnęła się do mnie wesoło i zaprosiła gestem ręki do środka. Zawsze jest ta sama pielęgniarka która chyba przyzwyczaiła się do tego, że przychodzę tutaj z Niall'em, a nie Harrym. Właściwie to Horan zawsze chodzi ze mną do lekarza i jestem mu za to bardzo wdzięczna.
Lekarz od razu kazał mi się położyć i podciągnąć do góry bluzkę. Uczyniłam to, a blondyn usiadł obok mnie łapiąc mnie za drżącą rękę. Bałam się. Na prawdę się bałam. A co jeżeli coś jest nie tak? A co jeżeli okaże się, że dziecko jest chore? Nie poradzę sobie z tym. Po prostu nie dam rady.
Przez krótką chwilę lekarz sprawdzał coś na monitorze jeżdżąc mi czymś po brzuchu. Denerwowałam się co raz bardziej. Ale gdy na jego twarzy pojawił się uśmiech... Wtedy wszystko odeszło.
- Proszę posłuchać.- Powiedział po czym wcisnął jakiś guziczek, a my mogliśmy usłyszeć bicie. Bicie serduszka. Spojrzał na Niall'a załzawionymi oczyma. Uśmiechał się i wpatrywał w monitor.
- Mogę powiedzieć już czy to będzie chłopczyk czy dziewczynka ale to nie będzie do końca pewne. Dopiero w piątym miesiącu ciąży będzie wiadomo na sto procent.- Wpatrywałam się jak zaczarowana w monitor na którym było widać mojego dzidziusia. Nie przypominał człowieka ale świadomość, że to moje dziecko była i tak niesamowita.
- Dobrze. Chcę wiedzieć.- Uśmiechnęłam się do niego lekko, a on puścił do mnie oczko i przez chwilę wpatrywał się w ekran po czym przeniósł wzrok na Niall'a i na mnie. Nie wiem co blondyn czuł w tej chwili, ale ja czułam przepełniające mnie szczęście.
- A więc... gratuluję będzie miała pani syna.- Niall zaśmiał się głośno i pocałował mnie w policzek szczęśliwy.
- Och Niall właśnie wygrałeś zakład.- Może wyjaśnię. Jakiś czas temu Louis i Niall założyli się czy urodzę dziewczynkę czy syna. Niall obstawiał na syna, a Lou na córkę.
- No widzisz? Ja zawsze mam rację i to jest następny dowód.- Zaśmiałam, się a lekarz razem z nami. Teraz gdy z dzieckiem wszystko dobrze to i ze mną będzie ok.
**
Korki jak cholera, a mi się jeść chce no. Masakra jakaś. Moim zdaniem dużo ludzi powinno mieć kaca i nie jechać nigdzie, a tu niespodzianka. Trafi mnie normalnie. A po za tym to mam już ułożoną mowę dla Malika i jak tak dalej pójdzie to zapomnę wszystko co ułożyłam i nici z moich wzruszających słów. W ogóle zastanawia mnie fakt dlaczego akurat Taylor? Nie mam nic do niej, i ładna też jest bo nie powiem, że nie ale cholera dlaczego ona? Nie mógł już znaleźć jakieś innej laski? No najlepiej jakby w ogóle nie szukał tylko kurczę teraz to jak Harry się dowie to.... Ja nie wiem co on zrobi. Serio. Będzie wściekły to jasne ale jakoś chyba bardziej się boję o Zayn'a bo jak udowodnił ładną buźką nadrabia brak mózgu.
- Zastanawiałaś się już na imieniem dla twojego synka?- Niall'owi chyba się nudziło, że zaczął jakiś temat do rozmowy. Zresztą to dobrze przynajmniej mogę się czymś zająć.
- Max Bob Lane.- Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Wybrałam imiona z premedytacją. Jedno po dziadku, a drugie po tacie.
- Albo Max Bob Styles.- Z racji tego, że akurat staliśmy uderzyłam go w ramie, a on zaśmiał się wesoło zagłuszając radio.
- Chyba się za bardzo rozpędzasz kochanieńki. Gdybyś nie zauważył to on ma już dziewczynę i wcale się mną nie interesuję.- Odwróciłam twarz w stronę okna i uśmiechnęłam się smutno przywołując w głowie obraz uśmiechniętego Harry'ego.
- Czy wy na prawdę jesteście aż tacy głupi? Przecież to widać, że się kochacie. Ja nie rozumiem dlaczego wy nie porozmawiacie tak szczerze.- Ruszył kawałek ale i tak po chwili się zatrzymał aby nie wjechać w inny samochód.
- Niall tu nie chodzi tylko o naszą wrodzoną głupotę. Ja już nie jestem pewna swoich uczuć do niego, a on już sobie odpuścił i tak będzie chyba lepiej.- Spojrzałam na niego i wiedziałam, że tak łatwo się nie podda.
- Będziecie mieli razem dziecko, mieszkacie pod jednym dachem. Powiedz mi dlaczego nie odeszłaś? Dlaczego zostałaś gdy cię o to poprosił?- Przetarłam ręką czoło i westchnęłam głośno.
- Nie wiem Niall. Coś mi nie pozwoliło odejść.
- Właśnie. Coś ci nie pozwoliło odejść. A co? Miłość do niego, świadomość że nie widziałabyś go codziennie, że nie mogłabyś z nim rozmawiać kiedy będziesz miała ochotę.- Może miał rację? Patrząc na to teraz to wydawało mi się, że tak własnie było, ale....
- Nie Niall. To po prostu przyzwyczajenie do drugiej osoby. A teraz proszę skończmy ten temat bo ja nie mogę się denerwować. Przecież nie mogę zaszkodzić swojemu synkowi.- Dotknęłam brzucha z uśmiechem, a on spojrzał na mnie urażony.
- Och oczywiście. Sorry mały.- Zaśmialiśmy się razem i wreszcie wyjechaliśmy z korku. Aaa zaraz się najem! Taaa za szybko się cieszyłam. Teraz staliśmy na światłach. Westchnęłam, a blondyn zaśmiał się i zaczął śpiewać pod nosem piosenkę lecącą w radio. Odwróciłam głowę w stronę szyby i zobaczyłam samochód pędzący w naszą stronę.
- Niall?- Mój głos drżał, a ciało nie mogło wykonać żadnego ruchu. Nie mogłam oderwać oczu od samochodu który był co raz bliżej nas.
- Harriet!- Przerażający krzyk Niall'a, oślepiające światło samochodu i uczucie, że grawitacja zniknęła. To właśnie czułam. A potem? Potem ciemność i przerażająca cisza która otaczała mnie ze wszystkich stron.

Harry.

Co chwila zerkałem z przerażeniem na zegarek. Powinni już tu być. Pojechali z jakieś dwie godziny temu i nadal ich nie ma. Na telefony nie odpowiadają. To serio zaczyna mnie co raz bardziej przerażać. Może nie okazuję jej swoich uczuć ale nadal ją kocham mimo iż mam nową dziewczynę. Nigdy nie przestanę jej kochać ale nie będę się narzucać. Jeżeli ona nie chce być ze mną ja nie będę naciskać. 
Dźwięk mojego telefonu wszystkich wystraszył. Spojrzałem z przerażeniem na wyświetlający się numer. Prywatny. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i drżącą ręką przystawiłem telefon do ucha.
- Halo?- Mój głos był zachrypnięty bardziej niż zawsze jeszcze drżał i był przepełniony strachem. 
- Dzień dobry. Czy dodzwoniłam się do pana Harry'ego Styles'a?- Głos miłej pani po drugiej stronie chyba powinien mnie lekko uspokoić ale zadziałał wręcz przeciwnie.
- Tak to ja. Z kim mam przyjemność?
- Dzwonię ze szpitala. Podano mi ten numer abym mogła powiadomić iż pani Lane i pan Horan mieli wypadek....- Wciągnąłem głęboko powietrze i jak zahipnotyzowany wysłuchałem co ma do powiedzenia i gdy podała mi adres szybko się rozłączyłem i wstałem.
- Harriet i Niall mieli wypadek. Musimy jechać. Szybko.- Jak na komendę wszyscy zerwali się z miejsca i pobiegliśmy w stronę garażu.
**
Biegłem ze łzami w oczach w stronę gabinetu lekarza który przyjął moją ukochaną i mojego przyjaciela. Chłopaki byli tuż za mną ale nie mogli mnie dogonić. Bez pukania wszedłem do środka i zastałem tam zdziwionego lekarza który wstał na nasz widok.  
- Co z nimi? Co z Harriet i Niall'em?- Mój głos drżał. Patrzyłem na lekarza, a on spuścił głowę i ściągnął okulary.
- Pan Horan i pani Lane przyjechali do nas w bardzo ciężkim stanie....- Poczułem jak czyjaś ręką zaciska się na moim ramieniu. Wysłuchałem do końca słów lekarza i odebrałem kopertę którą zostawi dla nas Niall. Nie mogłem w to uwierzyć. Nie mogłem uwierzyć w to co się właśnie stało.

Narrator.

Chcesz odejść?
Zniknąć?
Nie ma tak łatwo. Nawet na to trzeba zapracować.
------------------------------------------------
No heeeeej :D
Dziś się nie rozpisuję... Mam tylko nadzieję, że mnie nie zabijecie za  końcówkę. I od razu mówię nie wiem czy dam radę napisać pierwszy rozdział trzeciej części w dwa dni ale będę się o to starać. 
A i mała podpowiedź. Jeżeli załapiecie o co chodzi z narratorem to załapiecie perspektywę Harry'ego. Powodzenia! Buhahaha :**
Sorry za ewentualne błędy. 

4 komentarze:

  1. O żesz w dupę jeża!
    Oni żyją co nie? Narratora ni w ząb nie łapię ale będę czytała to tak długo aż zrozumiem! :D
    Świetny ! Zresztą jak zawsze :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy żyją? Zobaczysz :D
      Czytaj, czytaj może załapiesz :*

      Usuń
  2. Coś TY zrobia ?! Narratora czytam 50 razy a i tak nie ogarniam :D
    Ma być słit, okej ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż słowa narratora to trochę słowa moje nauczyciela od historii: No dawaj do odpowiedzi. Nawet na pałcię trzeba zasłużyć :D
      A czy będzie słit? Nie, coś ty nigdy!

      Usuń