---------------------------------------------------------------
- Nie! Zostaw mnie! Zostaw!- Krzyczałam, i płakałam, a on nie przestawał. Naparł na mnie jeszcze bardziej swoim ciałem i z satysfakcją w oczach przyjrzał się mojej zapłakanej twarzy.
- Ze mną się nie zadziera.- Wysyczał mi prosto w twarz i jeszcze bardziej chwycił moje nadgarstki po czym zaczął łapczywie całować moją szyję i policzki. Powinnam krzyczeć. Błagać. Cokolwiek. Nie mogłam. Dlaczego? Nie miałam siły. Za bardzo się bałam. Po prostu stałam i przestałam się wyrywać co mu się nie spodobało więc kopnął mnie w brzuch przez co skuliłam się i położyłam na ziemi. Zimne liście drażniły moją podrażnioną nagą skórę na plechach. Znów łzy zalewały mi policzki, a krzyk uwiązł w gardle.
- Ze mną się nie zadziera.- Wysyczał mi prosto w twarz i jeszcze bardziej chwycił moje nadgarstki po czym zaczął łapczywie całować moją szyję i policzki. Powinnam krzyczeć. Błagać. Cokolwiek. Nie mogłam. Dlaczego? Nie miałam siły. Za bardzo się bałam. Po prostu stałam i przestałam się wyrywać co mu się nie spodobało więc kopnął mnie w brzuch przez co skuliłam się i położyłam na ziemi. Zimne liście drażniły moją podrażnioną nagą skórę na plechach. Znów łzy zalewały mi policzki, a krzyk uwiązł w gardle.
Harry.
Obudził mnie krzyk. Krzyk dziewczyny. Nie, nie brzmiało to jakby krzyczała mała, przerażona dziewczynka. Szybko dotarło do mnie to, że Harriet która leży obok mnie kręci się i krzyczy. Spojrzałem na nią przerażony i zobaczyłem łzy na jej bladych policzkach. Oczy miała zamknięte co oznaczało, że śni. Chwyciłem ją za ramiona i lekko potrząsnąłem.
- Harriet. Harriet kochanie. Obudź się. Proszę.- Potrząsnąłem nią mocniej, a on przerażona usiadła na łóżku z szeroko otwartymi oczyma. Patrzyła przed siebie i szybko oddychała. Była wystraszona, nie przerażona. Do pokoju wpadli wystraszeni chłopcy. Louis stał z lampą i rozglądał się po pokoju. Pewnie bym się roześmiał ale nie teraz. Nie teraz gdy moja Harriet płacze. Właśnie. Spojrzałem na nią i mocno do siebie przytuliłem. Oplotła mnie swoimi chudymi rączkami i mocno przytuliła. Chłopcy wyglądali na całkiem zdezorientowanych.
- Idźcie.- Powiedziałem do niech bezgłośnie, a oni opuścili pokój z wyraźną ulgą. Czułem jak łzy Harriet moczą moją koszulkę. Zacząłem lekko nią kołysać aby się uspokoiła.
- Kochanie powiesz mi co ci się śniło?- Nadal trzymałem ją blisko siebie i głaskałem po plechach. Czułem, że już trochę się uspokoiła. Pociągnęła nosem i odsunęła się ode mnie. Usiadła przede mną i przetarła twarz dłonią. Wyglądała tak bezbronnie.
- Już nie ważne. Przepraszam, że cię obudziłam.- Wpatrywała się w swoje dłonie które zaciskały się na brązowej pościeli. Widziałem, że kłamała.
- Harriet skarbie powiedz. Będzie ci lepiej.- Dotknąłem jej policzek, a ona zamknęła oczy z wyraźną ulgą. Westchnęła i podniosła głowę po czym spojrzała w moje oczy nie pewna co ma zrobić. Uśmiechnąłem się do niej lekko.
- Śniło mi się.... Jak on.... No jak ten facet, on wtedy....- Zrozumiałem co miała na myśli więc szybko ją do siebie przytuliłem chcąc pokazać jej, że jest bezpieczna.- Wszystko czułam, to było takie wyraźne. Znów się bałam Harry.- Zamknąłem oczy i zacisnąłem szczęki ze złości.
- Już dobrze słońce. To tylko sen. Już wszystko dobrze.- Pocałowałem ją w czoło i uśmiechnąłem się do niej. Odwzajemniła uśmiech i zaczesała włosy do tyłu. Uwielbiałem gdy to robiła.
- Pójdę się ubrać. Pewnie wyglądam jak jakaś czarownica albo przypadek beznadziejności.- Wstała z łóżka i podeszła do nierozpakowanej walizki. Sam ją wreszcie rozpakuję.
- Ja tam uwielbiam cię nawet w takim stanie.- Parsknęła śmiechem, a mi ulżyło. Wracała ta stara Harriet która się niczego nie boi.
- Nie pomagasz. Powinieneś mówić, że wyglądam pięknie i w ogóle. Nie długo będę wyglądać jak ciężarówka a ty będziesz musiał mówić mi, że jestem szczupła. Lepiej już zacznij.- Podszedłem do niej i złożyłem czuły pocałunek na jej malinowych ustach.
- Będziesz piękną kobietą w ciąży. Jeżeli możesz być w ogóle jeszcze piękniejsza.- Na jej twarzy pojawił się słodki uśmieszek który komponował z jej niebieskimi dużymi oczyma wpatrzonymi we mnie.
- Dobrze ci idzie.- Złożyła na moim policzku pocałunek i zniknęła za drzwiami łazienki. Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi odetchnąłem z ulgą. Nie chciałem jej tego pokazywać ale byłem wystraszony. Cholernie. Wyszedłem z pokoju kierując się na dół. Od razu poszedłem do kuchni w której zastałem chłopaków. Zostawili mnie z Lou samych. Z wszystkimi miałem świetny kontakt ale wiedzieli, że najpierw muszę pogadać z Tommo, a potem z nimi.
Usiadłem przy blacie, a Lou usiadł na przeciwko mnie i o nic nie pytał. Zawsze czekał aż sam zacznę coś mówić. Potem ewentualnie zadawał pytania.
- Harriet gdy miała piętnaście lat została zgwałcona. Śniło jej się to. Dlatego tak krzyczała.- Uprościłem mu to tak aby zrozumiał. Louis był moim przyjacielem ale nie oszukujmy się. Urodą nadrabiał brak mózgu. Spojrzałem na zdziwioną twarz mojego przyjaciela.
- O kurwa.- Tylko tyle powiedział.
Zabrałam się za suszenie włosów, po czym ubrałam się. Ktoś zadzwonił do drzwi, a we mnie zrodziła się myśl, że to Jack. Nie idiotko. On jest w szkole. Pokręciłam głową i nałożyłam trochę podkładu na twarz. Podkreśliłam oczy i rozczesałam jeszcze raz swoje włosy. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i wyszłam z łazienki od razu kierując się na dół. Byłam strasznie ciekawa kto to przyszedł. Ale gdy stanęłam w wejściu do salonu i ujrzałam naszych gości zaczęłam się bać. Czas poznać teściową. Mój wewnętrzny głosik nie pomagał, a wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej mnie stresował. Ale chwila. Z tego co ja wiem to Harry ma jedną siostrę, a nie dwie. A przecież no tu widzę jego mamę którą widywałam w szpitalu i dwie młode dziewczyny. Coś czuję, że będzie ciekawie.
- O mamo. Pamiętasz Harriet, prawda? - Harry objął mnie ramieniem i poprowadził do swojej mamy.- Kochanie poznaj moją mamę. Mamo to jest oficjalnie moja dziewczyna.- Mówił to z taką dumną, że aż uśmiech sam mi się na twarz wkradł. Uścisnęłam rękę jego mamy która nie była chyba zadowolona ze słów swojego syna.
- Oczywiście, że pamiętam. To dla niej poleciałeś do Los Angeles, tak?- Niby starała się być miły, ale można było wyczuć, że najchętniej to by się mnie pozbyła.
- Cześć jestem Gemma.- Dziewczyna o brązowych włosach wyciągnęła ku mnie rękę z miłym uśmiechem na twarzy. Uścisnęłam ją z lekkim niepokojem.
- Hej. Harriet.- Uśmiechnęłam się do niej nie śmiało. Chyba nie chciałam dowiedzieć się kim jest trzecia dziewczyna. Za bardzo się bałam odpowiedzi.
*
Spojrzałam na Louis'a która wyglądał jakby chciało mu się śmiać ale wiedział, że nie wypada więc wpychał sobie do buzi makaron. Niall wydawał się jakiś dziwnie zdenerwowany. Liam przyglądał się mi i Harry'emu z dziwnym zainteresowaniem. Zayn to już w ogóle sam nie wiedział co ma zrobić. Śmiać się, płakać. Dowiedziałam się, że trzecia dziewczyna która tutaj przyjechała to Emma. Była DZIEWCZYNA MOJEGO CHŁOPAKA. Myślałam, że zaraz wykituję jak się dowiedziałam. Ale powaga. Trzeba mieć choć trochę opanowania. Ale to jeszcze nic. Harry stwierdził, że trzeba powiedzieć im DZISIAJ o tym, że jestem w ciąży. Zgodziłam się bo przecież trzeba w końcu im o tym powiedzieć, a po za tym moja mama wie, a jego nie. Harry uścisnął mocniej moją dłoń jakby chciał sprawdzić czy jestem jeszcze z nim czy nie. Spojrzałam na niego, a jego mina wyrażała wszystko. Pokiwałam głową na znak zgody.
- Emm musimy wam coś powiedzieć.- Wszyscy na nas spojrzeli. Patrzyłam się albo na Gemmę którą swoją drogą polubiłam albo na stół.- Wiem, że to może być dla was szok ale.... Cóż bywa. Bo chodzi o to, że....- Chłopak się zaciął i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Westchnęłam i podniosłam wzrok ze stołu.
- Harry chciał powiedzieć, że.... Cholera jakie to trudne.- Przetarłam ręką czoło.- Jestem w ciąży.- Liczyłam na jakieś gratulację albo chociaż krzyki wściekłości, a tu nic. Tylko Niall który trzymał w ręce widelec upuścił go na talerz. Spojrzałam lekko zdenerwowana na Harry'ego który też nie wyglądał najlepiej.
- Wreszcie! Będę ciocią!- Gemma wstała uśmiechnięta i pociągnęła Harry'ego za rękę. Chłopak wstał oszołomiony i po chwili stał i ściskał się ze swoją siostrą piszcząc jak głupi. Uśmiechnęłam się pod nosem. Gdy tylko dziewczyna puściła swojego brata przykleiła się do mnie. Fajnie było poczuć, że ktoś się cieszy. Oczywiście zaraz po Gemmie chłopaki zaczęli nas przytulać i gratulować. Nawet mama Harry'ego mnie przytuliłam i tak jakby zaczęła się do mnie uśmiechać.
- Też będziesz kazał usunąć jej ciążę?- Emma wstała i skrzyżowała ręce na piersi. Stojący obok mnie Harry naprężył mięśnie i puścił moją rękę.- Ach! Nie powiedziałeś jej prawda? Mogę się założyć, że tylko Louis o tym wie. Ale wiesz dziwi mnie fakt, że jesteś z dziewczyną którą chciałeś zniszczyć i upokorzyć.- Na jej twarzy widniał wredny uśmieszek. Harry spojrzał na mnie ale nic nie powiedział. (♥♥♥)
- Harry możesz mi to wytłumaczyć?- Mój głos był jakby nie obecny, a w oczach wzbierały się łzy. Patrzyłam prosto przed siebie.
- Harriet...- Zamilkł najwyraźniej nie wiedząc co ma powiedzieć. Spojrzałam na Lou który wyglądał jakby na prawdę wiedział o czym mówi Emma.
- Ona mówi prawdę.?- Spojrzałam na niego, a w jego oczach wzbierały się łzy.- Odpowiedz!- Krzyknęłam, a po policzku spłynęła mi łza, a za nią kolejne. Oprócz naszych oddechów i tykania zegara nie było nic słychać. Nie doczekałam się odpowiedzi z jego strony więc ciszę potraktowałam jako potwierdzenie.
- To to nic. On chciał doprowadzić do tego abyś nie wytrzymała psychicznie. Chciał abyś się zabiła. Taki o to jest Harry Styles.- Emma wskazała ręką na Harry'ego, a ja? Ja po prostu stałam i ryczałam.
- Zamknij się!- Jego wrzask rozniósł się z podwójną siłą przez ciszę panującą w domu. Osunęłam się od niego kawałek.- Harriet proszę cię.... Chodź na górę. Porozmawiamy na spokojnie.- Wyciągnął w moją stronę rękę, a ja tylko na nią spojrzałam. Zamknęłam oczy po czym otworzyłam je i ujrzałam jego zielone tęczówki wpatrujące się we mnie.
- Nie. Jeżeli masz mi coś do powiedzenia to mów. Teraz przy nich.- Raczej powinniśmy załatwiać takie sprawy bez świadków ale szczerze? Bałam się iść z nim na górę. Był zdenerwowany i nie wiem do czego zdolny. Przecież teraz okazało się, że ja go wcale nie znam.
- Myślisz, że to jest dobry pomysł? Serio?- Zrobił krok w moją stronę, a ja zrobiłam krok do tyłu. Na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Zraniłam go tym.
- Tak. Myślę, że to dobry pomysł. Albo wiesz co? Właściwie to ja już wszystko wiem. Josh przyjdzie po moje rzeczy.- Odwróciłam się ale nie było mi dane odejść. Trzymał mnie za rękę. Wyszarpnęłam się i odwróciłam w jego stronę.
- A więc to koniec? Po tym wszystkim? Chcesz sobie tak po prostu odejść?- Mówił cicho ale słychać było, że jest co raz bardziej zdenerwowany i za chwilę będzie krzyczał.
- Tak Harry. Mam taki zamiar. A wiesz czemu? Nie chodzi o to, że ona była z tobą w ciąży. To jest przeszłość. Nie liczy się. Chodzi o to, że wczoraj myślałam, że powiedziałeś mi wszystko. Dlatego nie chciałam mieć przed tobą tajemnic. Dlatego ci wszystko powiedziałam. A ty? Zataiłeś przede mną najważniejsze fakty ze swojego życia. I właśnie to zraniło mnie najbardziej. A no i nie zapominajmy, że chciałeś mojej śmierci.- Zacisnęłam mocno oczy aby łzy nie wypłynęły ale to nic nie dało.
- A więc teraz to tylko moja wina?! To ty całowałaś się z innym facetem, a nie ja!
- Wiem o tym!- Krzyknęłam zdenerwowana i zaczesałam do tyłu włosy.- I wiesz co ci powiem? Chciałam tego. Chciałam aby mnie wtedy pocałował. Ale tylko przez chwilę bo potem pomyślałam o tobie. Pomyślałam sobie, że nie zasługujesz na cierpienie.- Po jego bladym policzku słynęła łza, a mi wcale nie było przykro.Teraz chciałam aby cierpiał.
- Harriet daj sobie to wytłumaczyć. Proszę.- Jego ton głosu zmienił się diametralnie. Ze wściekłego na smutny i przygnębiony.
- Wydaję mi się, że nie ma co tutaj tłumaczyć.- Byłam pewna ale czułam, jakieś cholerne obawy. Można być pewnym i czuć obawy? Sama już nie wiem. Zamiast skierować się w stronę wyjścia ja poszłam na górę i nie zamykając za sobą drzwi usiadłam na naszym łóżku. Modliłam się aby tutaj przyszedł. Usłyszałam kroki które zbliżały się do mnie. Jeszcze chwila... Jest. Stanął w drzwiach nie pewny co ma dalej zrobić. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi wstałam aby być choć trochę z nim równa. Co ja tutaj robię? Powinna wyjść! Jego kroki i moje. Niepewność. Żal. Smutek. Tęsknota. Gorycz. Właśnie to było między nami. Miłość? Może. Pożądanie? Zapewne tak. Zamiast wyminąć go i wyjść wpiłam się w jego usta napawając się chwilą. Harry odpowiedział mi natychmiast. Przyparłam go do drzwi i jeszcze zachłanniej wpiłam się w jego usta. Harry odwrócił mnie tak by to on miał kontrolę nad moimi poczynaniami. Czułam jak jego serce szybko biję pompując szybciej krew. Obaj chcieliśmy tego samego. Chcieliśmy znów być jednością.
Zaczęłam odpinać guziki jego koszuli, a on przerywając pocałunek ściągnął ze mnie sweter rzucając go gdzieś za siebie. Zdenerwowana guzikami od koszuli chwyciłam ją za boki i szarpnęłam mocno. W pokoju dało się usłyszeć stukot uderzających o panele guzików i nasze przyspieszone i płytkie oddechy. Nie panowałam nad sobą. Nie panowałam nad swoimi myślami, nad swoim ciałem. W głowie miałam tylko jedno i chyba każdy wie o co chodzi.... Tak miałam ochotę na żelki, ale to potem.
Harry uniósł mnie do góry tak jakbym nic nie ważyła, a ja oplotłam jego biodra nogami aby jemu było lepiej, a żebym ja nie pizgła na ziemię gdy mnie puści. Usłyszałam, że zrzuca coś z biurka na którym po chwili siedziałam. Denerwowało mnie to jak się guzdrze. Zaczęłam rozpinać mu spodnie, a on chyba załapał o co chodzi bo zabrał się za moje. Uniósł mnie i jednym ruchem pozbył się moich pięknych spodenek. Widać, że ma wprawę. Cóż ja nie byłam gorsza. On też pozbył się spodni. Zaczął schodzić co raz niżej ze swoimi pocałunkami drażniąc moją skórę. Dotarł do mojego czułego punktu, a mianowicie do szyi. Zaczął składać na niej delikatne pocałunki. Odchyliłam głowę do tyłu całkowicie mu się oddając. Jęknęłam cicho i przymknęłam powieki.
- Nienawidzę cię.- Szepnęłam między chwilami rozkoszy jakie mi dostarczał drażniąc skórę na mojej szyi. Harry przerwał i spojrzał w moje oczy.
- Ja ciebie też kocham Harriet.- Złączył nasze usta w pocałunku. Objęłam jego szyję rękami i pozwoliłam mu robić co chce. I tak jestem już na przegranej pozycji. Odpiął mi stanik zostawiając mnie prawie nagą. Nawet nie wiem w którym momencie pozbył się dolnej części mojej bielizny. Dopiero gdy poczułam jak po woli zaczyna we mnie wchodzić odzyskałam jako takie racjonalne myślenie. Jęknęłam, a Harry pocałował mnie lekko w usta.
- Będę delikatny.- Szepnął mi na ucho i wycofał się do tyłu. Po chwili po woli zaczął napierać na mnie swoim ciałem. Jego wolne ruchy działały na mnie uspokajająco ale i pobudzająco. Chciałam więcej. Chciałam jego. To chyba nic złego prawda?
- Harry....- Wysapałam gdy jego ruchy stały się trochę szybsze. Podniósł mnie do góry i położył delikatnie na łóżku. Zamknęłam oczy i poddałam się chwili rozkoszy. Przy nim czułam się taka bezpieczna. Przybliżył swoją twarz do mojej ale nie pocałował mnie. Jego ruchy stawały się co raz szybsze i odważniejsze. nie mogłam powstrzymać jęków które było słychać w całym pokoju.
- Wszystko w porządku?- Zapytał mnie gdy lekko się krzywiłam.
- Jak w najlepszym.- Zapewniłam go i zaczęłam całować jego malinowe usta. Inaczej niż wtedy. Teraz byłam odważniejsza. Zaczęłam toczyć wojnę z jego językiem.
Harry poruszał się w przód i w tył co raz szybciej co jego jak i mnie przyprawiało w co raz większą ekstazę. Teraz on również był inny. Na początku był delikatny, a teraz był stanowczy. Im szybciej się we mnie poruszał tym ja głośniej jęczałam. Wreszcie gdy chyba umiarkował swoje ruchy chwyciłam go za plecy dając tym znak, że chcę więcej. Jego ruchy stały się szybsze, a ja wbiłam paznokcie w jego plecy i wygięłam się w lekki łuk. Jeżeli każda nasza poważniejsza kłótnia ma się tak kończyć to ja będę się z nim co dziennie kłócić.
Usiadłem przy blacie, a Lou usiadł na przeciwko mnie i o nic nie pytał. Zawsze czekał aż sam zacznę coś mówić. Potem ewentualnie zadawał pytania.
- Harriet gdy miała piętnaście lat została zgwałcona. Śniło jej się to. Dlatego tak krzyczała.- Uprościłem mu to tak aby zrozumiał. Louis był moim przyjacielem ale nie oszukujmy się. Urodą nadrabiał brak mózgu. Spojrzałem na zdziwioną twarz mojego przyjaciela.
- O kurwa.- Tylko tyle powiedział.
Harriet.
Stałam przed lustrem i starałam się uspokoić. Łzy cisnące się do oczu chciały ujrzeć światło dzienne, a emocję które kryły się we mnie chciały się ujawnić. Nie. Nie mogłam się rozkleić. Widziałam, że Harry jest zdenerwowany i martwi się o mnie, a jak wyjdę z podpuchniętymi oczyma to na pewno będzie jeszcze gorzej. Wyprostowałam się i poczułam jak mokre włosy przyklejają mi się do pleców. To pozwoliło wrócić mi całkowicie do rzeczywistości.Zabrałam się za suszenie włosów, po czym ubrałam się. Ktoś zadzwonił do drzwi, a we mnie zrodziła się myśl, że to Jack. Nie idiotko. On jest w szkole. Pokręciłam głową i nałożyłam trochę podkładu na twarz. Podkreśliłam oczy i rozczesałam jeszcze raz swoje włosy. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i wyszłam z łazienki od razu kierując się na dół. Byłam strasznie ciekawa kto to przyszedł. Ale gdy stanęłam w wejściu do salonu i ujrzałam naszych gości zaczęłam się bać. Czas poznać teściową. Mój wewnętrzny głosik nie pomagał, a wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej mnie stresował. Ale chwila. Z tego co ja wiem to Harry ma jedną siostrę, a nie dwie. A przecież no tu widzę jego mamę którą widywałam w szpitalu i dwie młode dziewczyny. Coś czuję, że będzie ciekawie.
- O mamo. Pamiętasz Harriet, prawda? - Harry objął mnie ramieniem i poprowadził do swojej mamy.- Kochanie poznaj moją mamę. Mamo to jest oficjalnie moja dziewczyna.- Mówił to z taką dumną, że aż uśmiech sam mi się na twarz wkradł. Uścisnęłam rękę jego mamy która nie była chyba zadowolona ze słów swojego syna.
- Oczywiście, że pamiętam. To dla niej poleciałeś do Los Angeles, tak?- Niby starała się być miły, ale można było wyczuć, że najchętniej to by się mnie pozbyła.
- Cześć jestem Gemma.- Dziewczyna o brązowych włosach wyciągnęła ku mnie rękę z miłym uśmiechem na twarzy. Uścisnęłam ją z lekkim niepokojem.
- Hej. Harriet.- Uśmiechnęłam się do niej nie śmiało. Chyba nie chciałam dowiedzieć się kim jest trzecia dziewczyna. Za bardzo się bałam odpowiedzi.
*
Spojrzałam na Louis'a która wyglądał jakby chciało mu się śmiać ale wiedział, że nie wypada więc wpychał sobie do buzi makaron. Niall wydawał się jakiś dziwnie zdenerwowany. Liam przyglądał się mi i Harry'emu z dziwnym zainteresowaniem. Zayn to już w ogóle sam nie wiedział co ma zrobić. Śmiać się, płakać. Dowiedziałam się, że trzecia dziewczyna która tutaj przyjechała to Emma. Była DZIEWCZYNA MOJEGO CHŁOPAKA. Myślałam, że zaraz wykituję jak się dowiedziałam. Ale powaga. Trzeba mieć choć trochę opanowania. Ale to jeszcze nic. Harry stwierdził, że trzeba powiedzieć im DZISIAJ o tym, że jestem w ciąży. Zgodziłam się bo przecież trzeba w końcu im o tym powiedzieć, a po za tym moja mama wie, a jego nie. Harry uścisnął mocniej moją dłoń jakby chciał sprawdzić czy jestem jeszcze z nim czy nie. Spojrzałam na niego, a jego mina wyrażała wszystko. Pokiwałam głową na znak zgody.
- Emm musimy wam coś powiedzieć.- Wszyscy na nas spojrzeli. Patrzyłam się albo na Gemmę którą swoją drogą polubiłam albo na stół.- Wiem, że to może być dla was szok ale.... Cóż bywa. Bo chodzi o to, że....- Chłopak się zaciął i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Westchnęłam i podniosłam wzrok ze stołu.
- Harry chciał powiedzieć, że.... Cholera jakie to trudne.- Przetarłam ręką czoło.- Jestem w ciąży.- Liczyłam na jakieś gratulację albo chociaż krzyki wściekłości, a tu nic. Tylko Niall który trzymał w ręce widelec upuścił go na talerz. Spojrzałam lekko zdenerwowana na Harry'ego który też nie wyglądał najlepiej.
- Wreszcie! Będę ciocią!- Gemma wstała uśmiechnięta i pociągnęła Harry'ego za rękę. Chłopak wstał oszołomiony i po chwili stał i ściskał się ze swoją siostrą piszcząc jak głupi. Uśmiechnęłam się pod nosem. Gdy tylko dziewczyna puściła swojego brata przykleiła się do mnie. Fajnie było poczuć, że ktoś się cieszy. Oczywiście zaraz po Gemmie chłopaki zaczęli nas przytulać i gratulować. Nawet mama Harry'ego mnie przytuliłam i tak jakby zaczęła się do mnie uśmiechać.
- Też będziesz kazał usunąć jej ciążę?- Emma wstała i skrzyżowała ręce na piersi. Stojący obok mnie Harry naprężył mięśnie i puścił moją rękę.- Ach! Nie powiedziałeś jej prawda? Mogę się założyć, że tylko Louis o tym wie. Ale wiesz dziwi mnie fakt, że jesteś z dziewczyną którą chciałeś zniszczyć i upokorzyć.- Na jej twarzy widniał wredny uśmieszek. Harry spojrzał na mnie ale nic nie powiedział. (♥♥♥)
- Harry możesz mi to wytłumaczyć?- Mój głos był jakby nie obecny, a w oczach wzbierały się łzy. Patrzyłam prosto przed siebie.
- Harriet...- Zamilkł najwyraźniej nie wiedząc co ma powiedzieć. Spojrzałam na Lou który wyglądał jakby na prawdę wiedział o czym mówi Emma.
- Ona mówi prawdę.?- Spojrzałam na niego, a w jego oczach wzbierały się łzy.- Odpowiedz!- Krzyknęłam, a po policzku spłynęła mi łza, a za nią kolejne. Oprócz naszych oddechów i tykania zegara nie było nic słychać. Nie doczekałam się odpowiedzi z jego strony więc ciszę potraktowałam jako potwierdzenie.
- To to nic. On chciał doprowadzić do tego abyś nie wytrzymała psychicznie. Chciał abyś się zabiła. Taki o to jest Harry Styles.- Emma wskazała ręką na Harry'ego, a ja? Ja po prostu stałam i ryczałam.
- Zamknij się!- Jego wrzask rozniósł się z podwójną siłą przez ciszę panującą w domu. Osunęłam się od niego kawałek.- Harriet proszę cię.... Chodź na górę. Porozmawiamy na spokojnie.- Wyciągnął w moją stronę rękę, a ja tylko na nią spojrzałam. Zamknęłam oczy po czym otworzyłam je i ujrzałam jego zielone tęczówki wpatrujące się we mnie.
- Nie. Jeżeli masz mi coś do powiedzenia to mów. Teraz przy nich.- Raczej powinniśmy załatwiać takie sprawy bez świadków ale szczerze? Bałam się iść z nim na górę. Był zdenerwowany i nie wiem do czego zdolny. Przecież teraz okazało się, że ja go wcale nie znam.
- Myślisz, że to jest dobry pomysł? Serio?- Zrobił krok w moją stronę, a ja zrobiłam krok do tyłu. Na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Zraniłam go tym.
- Tak. Myślę, że to dobry pomysł. Albo wiesz co? Właściwie to ja już wszystko wiem. Josh przyjdzie po moje rzeczy.- Odwróciłam się ale nie było mi dane odejść. Trzymał mnie za rękę. Wyszarpnęłam się i odwróciłam w jego stronę.
- A więc to koniec? Po tym wszystkim? Chcesz sobie tak po prostu odejść?- Mówił cicho ale słychać było, że jest co raz bardziej zdenerwowany i za chwilę będzie krzyczał.
- Tak Harry. Mam taki zamiar. A wiesz czemu? Nie chodzi o to, że ona była z tobą w ciąży. To jest przeszłość. Nie liczy się. Chodzi o to, że wczoraj myślałam, że powiedziałeś mi wszystko. Dlatego nie chciałam mieć przed tobą tajemnic. Dlatego ci wszystko powiedziałam. A ty? Zataiłeś przede mną najważniejsze fakty ze swojego życia. I właśnie to zraniło mnie najbardziej. A no i nie zapominajmy, że chciałeś mojej śmierci.- Zacisnęłam mocno oczy aby łzy nie wypłynęły ale to nic nie dało.
- A więc teraz to tylko moja wina?! To ty całowałaś się z innym facetem, a nie ja!
- Wiem o tym!- Krzyknęłam zdenerwowana i zaczesałam do tyłu włosy.- I wiesz co ci powiem? Chciałam tego. Chciałam aby mnie wtedy pocałował. Ale tylko przez chwilę bo potem pomyślałam o tobie. Pomyślałam sobie, że nie zasługujesz na cierpienie.- Po jego bladym policzku słynęła łza, a mi wcale nie było przykro.Teraz chciałam aby cierpiał.
- Harriet daj sobie to wytłumaczyć. Proszę.- Jego ton głosu zmienił się diametralnie. Ze wściekłego na smutny i przygnębiony.
- Wydaję mi się, że nie ma co tutaj tłumaczyć.- Byłam pewna ale czułam, jakieś cholerne obawy. Można być pewnym i czuć obawy? Sama już nie wiem. Zamiast skierować się w stronę wyjścia ja poszłam na górę i nie zamykając za sobą drzwi usiadłam na naszym łóżku. Modliłam się aby tutaj przyszedł. Usłyszałam kroki które zbliżały się do mnie. Jeszcze chwila... Jest. Stanął w drzwiach nie pewny co ma dalej zrobić. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi wstałam aby być choć trochę z nim równa. Co ja tutaj robię? Powinna wyjść! Jego kroki i moje. Niepewność. Żal. Smutek. Tęsknota. Gorycz. Właśnie to było między nami. Miłość? Może. Pożądanie? Zapewne tak. Zamiast wyminąć go i wyjść wpiłam się w jego usta napawając się chwilą. Harry odpowiedział mi natychmiast. Przyparłam go do drzwi i jeszcze zachłanniej wpiłam się w jego usta. Harry odwrócił mnie tak by to on miał kontrolę nad moimi poczynaniami. Czułam jak jego serce szybko biję pompując szybciej krew. Obaj chcieliśmy tego samego. Chcieliśmy znów być jednością.
Zaczęłam odpinać guziki jego koszuli, a on przerywając pocałunek ściągnął ze mnie sweter rzucając go gdzieś za siebie. Zdenerwowana guzikami od koszuli chwyciłam ją za boki i szarpnęłam mocno. W pokoju dało się usłyszeć stukot uderzających o panele guzików i nasze przyspieszone i płytkie oddechy. Nie panowałam nad sobą. Nie panowałam nad swoimi myślami, nad swoim ciałem. W głowie miałam tylko jedno i chyba każdy wie o co chodzi.... Tak miałam ochotę na żelki, ale to potem.
Harry uniósł mnie do góry tak jakbym nic nie ważyła, a ja oplotłam jego biodra nogami aby jemu było lepiej, a żebym ja nie pizgła na ziemię gdy mnie puści. Usłyszałam, że zrzuca coś z biurka na którym po chwili siedziałam. Denerwowało mnie to jak się guzdrze. Zaczęłam rozpinać mu spodnie, a on chyba załapał o co chodzi bo zabrał się za moje. Uniósł mnie i jednym ruchem pozbył się moich pięknych spodenek. Widać, że ma wprawę. Cóż ja nie byłam gorsza. On też pozbył się spodni. Zaczął schodzić co raz niżej ze swoimi pocałunkami drażniąc moją skórę. Dotarł do mojego czułego punktu, a mianowicie do szyi. Zaczął składać na niej delikatne pocałunki. Odchyliłam głowę do tyłu całkowicie mu się oddając. Jęknęłam cicho i przymknęłam powieki.
- Nienawidzę cię.- Szepnęłam między chwilami rozkoszy jakie mi dostarczał drażniąc skórę na mojej szyi. Harry przerwał i spojrzał w moje oczy.
- Ja ciebie też kocham Harriet.- Złączył nasze usta w pocałunku. Objęłam jego szyję rękami i pozwoliłam mu robić co chce. I tak jestem już na przegranej pozycji. Odpiął mi stanik zostawiając mnie prawie nagą. Nawet nie wiem w którym momencie pozbył się dolnej części mojej bielizny. Dopiero gdy poczułam jak po woli zaczyna we mnie wchodzić odzyskałam jako takie racjonalne myślenie. Jęknęłam, a Harry pocałował mnie lekko w usta.
- Będę delikatny.- Szepnął mi na ucho i wycofał się do tyłu. Po chwili po woli zaczął napierać na mnie swoim ciałem. Jego wolne ruchy działały na mnie uspokajająco ale i pobudzająco. Chciałam więcej. Chciałam jego. To chyba nic złego prawda?
- Harry....- Wysapałam gdy jego ruchy stały się trochę szybsze. Podniósł mnie do góry i położył delikatnie na łóżku. Zamknęłam oczy i poddałam się chwili rozkoszy. Przy nim czułam się taka bezpieczna. Przybliżył swoją twarz do mojej ale nie pocałował mnie. Jego ruchy stawały się co raz szybsze i odważniejsze. nie mogłam powstrzymać jęków które było słychać w całym pokoju.
- Wszystko w porządku?- Zapytał mnie gdy lekko się krzywiłam.
- Jak w najlepszym.- Zapewniłam go i zaczęłam całować jego malinowe usta. Inaczej niż wtedy. Teraz byłam odważniejsza. Zaczęłam toczyć wojnę z jego językiem.
Harry poruszał się w przód i w tył co raz szybciej co jego jak i mnie przyprawiało w co raz większą ekstazę. Teraz on również był inny. Na początku był delikatny, a teraz był stanowczy. Im szybciej się we mnie poruszał tym ja głośniej jęczałam. Wreszcie gdy chyba umiarkował swoje ruchy chwyciłam go za plecy dając tym znak, że chcę więcej. Jego ruchy stały się szybsze, a ja wbiłam paznokcie w jego plecy i wygięłam się w lekki łuk. Jeżeli każda nasza poważniejsza kłótnia ma się tak kończyć to ja będę się z nim co dziennie kłócić.
Narrator.
Patologia. Tak można określić to co dzieję się między dwójką ludzi którzy boją się przyznać do swoich kłamstw i swoich prawdziwych głęboko skrywanych uczuć.
-------------------------------------------------------
Jest! Wreszcie! Mam nadzieję, że was nie zawiodę bo generalnie siebie zawiodłam.
To wszystko.... nie wyszło tak jak chciałam. Ale wiecie co? Przeczytałam to dwa razy i wprowadziłam tyle poprawek, że więcej się nie da. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tą wpadkę.
P.S. Mam nadzieję, że aż tak bardzo nie zrypałam końcówki jak mi się wydaję.
P.S.2. Sorry za ewentualne błędy. :D
P.S.2. Sorry za ewentualne błędy. :D