-------------------------------------------------------
(*.*)
(*.*)
Przetarłam zmęczone oczy i upiłam trochę czarnego płynu z mojego kubka. Nie znoszę kawy ale coś czuję, że bez niej dziś nie będę w stanie funkcjonować. W nocy spałam może z dwie godziny? Na pewno nie więcej. Albo miałam jakieś koszmary albo nie mogłam przestać myśleć o swojej sytuacji albo o wczorajszej propozycji Harry'ego. Może to nie jest takie głupie? A mianowicie chodzi o powrót do Londynu i nauczanie domowe. Powiedział, że mogę zamieszkać z nim i chłopakami, a jeżeli będę chciała to możemy kupić własny dom. Śmiałe propozycję ale to jest niby jakieś wyjście z mojej sytuacji, albo naszej. Przecież on musi wrócić do Londynu musi zacząć nagrywać swoje solówki, ale nie chce mnie zostawić. Cóż powiedziałam mu, że się nad tym zastanowię i dziś dam mu znać. Tylko właściwie to nadal nie wiem czego chcę.
Włożyłam pusty kubek od zlewu i udałam się do swojego pokoju. Na łóżku spał Harry który wyglądał bardzo słodko. Jak takie małe duże dziecko. Uśmiechnęłam się lekko i w końcu oderwałam wzrok od jego twarzy. Zabrałam wczoraj przygotowane rzeczy i udałam się do łazienki w korytarzu. Nie chciałam obudzić Harry'ego , a z moim talentem zapewne bym to zrobiła. Odwinęłam bandaże z obu rąk i przyjrzałam się ranom. Nie wyglądało to aż tak źle. Wszystkie kreski były już zasklepione i zaczynały się goić. Wzięłam szybki prysznic po czym dokładnie wytarłam swoje ciało. Ubrałam bieliznę i wysuszyłam swoje długie blond włosy. Znalazłam w apteczce plastry które nakleiłam na ręce.
Ubrałam się i rozczesałam włosy zostawiając je w lekkich falach rozpuszczone na ramionach. Zrobiłam sobie lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Na korytarzu minęłam zaspanego Matta który mruczał pod nosem coś w stylu: Kto wymyśli telewizor i internet? Kurwa to spać nie daję. Krzyczy i krzyczy no i kurwa nie śpisz. Uśmiechnęłam się lekko i po cichu przedostałam się do swojego pokoju. Harry nadal spał więc starałam zachowywać się w miarę cicho. Zabrałam torbę i telefon po czym opuściłam pokoju.
- Albercik ja już idę. Aaa nie zapomnij psa nakarmić.- Pogroziłam mu palcem, a on spojrzał na mnie z wrednym uśmieszkiem.
- Harry sam sobie weźmie jeść.- Zaczął się chichrać, a ja wywróciłam oczami i nie wdawałam się w dalszą konwersację z jego dziwną osobą. Ubrałam kurtkę i wyszłam z domu kierując się w tą samą drogę co wczoraj. Dzisiaj chociaż nie musiałam biec, mogłam iść sobie spacerkiem.
Z chwili na chwilę byłam co raz bliżej szkoły, i zaczynałam się denerwować. Wiedziałam, że go tam spotkam i wiedziałam, że on znów będzie arogancki, pewny siebie i na swój głupi sposób słodki. Właśnie tego się bałam. Że nie będę potrafiła oprzeć się temu jemu zjebanemu urokowi i po prostu się poddam. Nie! Nie tym razem. Muszę skupić się na Harrym i wszystko będzie dobrze.
Z dość pewną miną siebie kroczyłam korytarzem zmierzając prosto na salę. Pierwszy wuef. Chyba muszę sobie załatwić, żebym mogła na dziewiątą przychodzić. Fajnie by było. Weszłam za kilkom dziewczynami które zawzięcie o czymś plotkowały, na salę i rozejrzałam dookoła. Moim celem było zlokalizowanie położenia Kevina. Jest! Miałam rację. Stoi pewny siebie patrząc na mnie z jakimiś chłopakami. Z daleka mogę dojrzeć jego cwaniacki uśmieszek pod nosem. Harry. Myśl o Harrym. W mojej głowie pojawił się obraz wpatrzonego we mnie chłopaka z zielonymi oczyma i rozwianymi lokami. Jego czułe słowa, dotyk, pocałunki. Wszystko odczuwałam jakby był tutaj ze mną. Nadal z Harrym w głowie usiadłam na najniższym stopniu trybun i zaczęłam wpatrywać się w kremową ścianę na przeciwko mnie. Dlaczego czułam na sobie jego wzrok? Dlaczego czułam wzrok innych? Proste. Patrzyli na mnie. Z niechęcią odwróciłam wzrok od ściany i spojrzałam na niego. Stał oparty o ścianę i mówił co do swoich kumpli cały czas na mnie patrząc. Nie tylko on. Oni też na mnie patrzyli i nawet nie zmieszali się tym, że ich przyłapałam.
- Harriet jak tam ci się z Harrym układa?- Głos Kevina odbił się od ścian głuchym echem i spowodował, że wszyscy umilkli i spoglądali to na mnie to na Kevina. Spojrzałam przelotnie na zegarek i stwierdziłam, że nauczyciel mnie nie uratuję.
- Żal ci dupę ściska?- Nie mogłam mu pokazać, sorki im, że można mną pomiatać i jeździć. To co, że byłam dla nich miała. Prawda jest taka, że ja NIE jestem miła. Dla nikogo. No prawie dla nikogo.
- Mi? Nie. Po prostu jestem ciekaw jak układa sobie życie moją nowa najlepsza przyjaciółka. A sokoro ty mi nic nie mówisz sam muszę się wypytywać.- Wiedziałam, że dąży do wczorajszego tematu. Nie powiedziałam mu, że jestem w ciąży (mimo iż powiedziałam, że jest moim przyjacielem) więc będzie próbował mnie ośmieszyć. Spoko. Przerabiałam to już nie raz.
- Wiesz wydaję mi się, że chcesz mi coś powiedzieć więc zrób to. Po co bawić się w jakieś gierki?- Wstałam, bo wiedziałam że moje siedzenie go tylko nakręca do działania.
- Przecież ty to lubisz, co nie? Grać z wszystkimi w jakieś swoje partyjki. Uwielbiasz niszczyć życie innym. Mogę ci nawet dać przykład jak chcesz.- Oderwał się od ściany i zrobił kilka kroków w moją stronę.
- Wiesz raczej wezmę na wstrzymanie. Nie obchodzą mnie twoje chore myśli.- Również wykonałam kilka kroków. Ale mniejszych niż on. Chciałam go po prostu rozzłościć i zirytować.
- Ej! Ciekawe czy ktoś jeszcze wie o twoim przyjacielu Jacku...
- Daj spokój! Wyjeżdżam rozumiesz?!- Przerwałam mu krzykiem sama nie wiedząc do końca co mówię. Musiałam mu przerwać. On wie za dużo. Zdecydowanie za dużo.
- Jaja sobie robisz prawda? Po tym wszystkim? Po tym co mi zrobiłaś?!- On również zaczął krzyczeć ale nie wywarł na mnie tym wrażenia jak na innych dziewczynach które aż się cofnęły.
- Nic ci nie zrobiłam, jasne?! Nic między nami nie było, nie jest i nie będzie!- Moja głowa zaczęła pulsować, ale mimo tego nie zamierzałam dać na wstrzymanie. Zaczęłam iść w jego kierunku.
- Tom'owi też tak powiedziałaś?- Jego cichy głos zatrzymał mnie. Stanęłam jak wryta i spojrzała na jego dumny wyraz twarzy.
- Skąd ty o nim wiesz?- Mimo łez napływających do oczu nie odwróciłam wzroku. Wiem, że to by mu dało większą satysfakcję niż moje łzy które swoją drogą nie ujrzą światła dziennego. Nie przy nich wszystkich. Nie przy nim.
- Wiesz pewien chłopak o imieniu Jack mi powiedział. Wszystko.- Podszedł do mnie z głupim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy.
- Wiesz co ci powiesz? Jesteście siebie warci. Ty i Jack. Obaj jesteście kretynami którzy nie potrafią uszanować innych osób. Wiem, nie jest lepsza, a nawet gorsza ale ja przynajmniej potrafię przyznać się do błędu. A wy?- Nie czekając na jego odpowiedź po prostu odwróciłam się i zaczęłam iść po swoją torbę. Miałam już dość. Poczułam silne szarpnięcie i zostałam odwrócona przodem do Kevina. Wyglądał na wściekłego.
- Zostaw ją!- Ten głos, krzyk rozpoznam wszędzie. Do środka wszedł Harry i Matt. Ten pierwszy kroczył ku nam ze wściekłą miną, a Matt szedł za nim jakby go pilnował. Kevin puścił moją rękę i spojrzał pogardliwie na Harry'ego. Ten natomiast podszedł do niego spokojnie i uderzył go w twarz na tyle mocno, że Kevin się wywrócił i chwycił za nos. Krzyknęłam i odsunęłam się o kilka kroków do tyłu.
- Chyba widziałeś zdjęcie.- Kevin z trudem się podniósł i dopiero teraz zobaczyłam, że z jego nosa leci krew. Nie no bez jaj... Mówiłam już , że kiepsko znoszę widok krwi? Tak to fajnie. Szybko odwróciłam wzrok od jego nosa.
- To jest MOJA dziewczyna i już nigdy jej nie tkniesz ani nie pocałujesz bo wtedy to się dla ciebie gorzej skończy.- Wymierzył w niego palce, a do mnie dopiero dotarło to co powiedział Kevin.
- O jakim zdjęciu ty mówisz?- Przeniosłam na niego wzrok i tego pożałowałam. Poczułam jak z mojej twarzy odpływa krew, a przed oczami stanęły mi mroczki.
- Harriet?! Kochanie co ci jest?!- Harry chwycił mnie za ramiona, a nie widząc reakcji z mojej strony wziął mnie na ręce.
- Koniec przedstawienia kurczaki. Rozjeść się do kurnika czy gdzie tam kury sobie chodzą.- Uśmiechnęłam się lekko pod nosem słysząc Matta.
- Harry ja nie wiem dlaczego...- Przełknęłam ślinę i kontynuowałam:- Przepraszam. Wiem, że mnie teraz znienawidzisz ale ja na prawdę...
- Ciiii. Już dobrze. Mam nadzieję, że jednak chcesz wrócić do Londynu. A po za tym nie masz wyboru. Już cię wypisałem.- Pewnie bym się wściekła ale teraz.... Teraz gdy trzymał mnie w swoich silnych ramionach i szedł przez korytarz miałam wszystko gdzieś.
- Dziękuję. Na prawdę dziękuję. Wiesz możesz mnie postawić.- Spojrzał na mnie z wyrzutem i spokojnie wyszedł ze szkoły.
- Umiesz zepsuć na prawdę romantyczną chwilę.- Posłusznie postawił mnie przy samochodzie, a Matt podał mi moją torbę. Uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Czyli co. Wracamy?- Westchnęłam i spojrzałam w oczy Harry'emu. ten dotknął mojego policzka i lekko pocałował mnie w usta.
- Jeżeli chcesz to tak.- Posłałam mu wdzięczny uśmiech i pokiwałam głową.
*
Już drugi raz sprawdzałam czy wszystko mam. Chyba tak. Ale to dziwne. Nie dawno tutaj się wprowadzałam z nadzieją na lepsze życie, a teraz właśnie wyprowadzam się z tym lepszym życiem. Mam nadzieję, że nie będę musiała tutaj znów się wprowadzać z takim samym zamiarem jak wcześniej. Zamknęłam drzwi od szafy i zgasiłam lampkę. Stanęłam przed drzwiami i ostatni raz obejrzałam swój pokój. Fajny jest. A po za tym tyle się tutaj wydarzyło. Zamknęłam drzwi i poszłam do salonu. Zastałam tam Harry'ego, Matta, Katie i leżącego Chucka. Ja się wyprowadzam, a Katie wprowadza. Transakcja wiązana.
- Kochanie nie możesz dźwigać, no.- Harry objął mnie w talii i pocałował w czoło. Niby było wszystko dobrze ale ja doskonale wiedziałam, że najdzie czas na poważną rozmowę.
- Ja ciągnęłam.- Uśmiechnęłam się i zaczęłam żegnać z kuzynem i jego dziewczyną. Nie znam jej za dobrze ale wydawało mi się, że jest dość spoko laską, że się tak wyrażę. Nawet Chucka pogłaskałam.
Przed wyjściem jeszcze raz ich przytuliłam i obiecałam, że nie zapomnę o nich.
Razem z Harrym zapakowaliśmy nasze rzeczy do taksówki i podaliśmy adres po czym machając przez szybę odjechaliśmy w kierunku lotniska.
Odprawę przebyliśmy szybko ponieważ Harry nalegał aby przyleciał po nas ich prywatny samolot. Nawet moje sprzeciwy i groźby nie pomogły. Nawet nie wiecie jakie było moje zdziwienie jak wsiadłam do środka, a tam cała banda debili. No serio. Od najgłupszego do ewentualnie przed poziomem dopuszczalnej inteligencji. Już mieli się na mnie rzucić gdy Harry stanął przede mną i osłonił mnie przed nimi. Chłopaki stanęli zdziwieni i nie wiedzieli co dalej robić.
- Macie zakaz dotykania jej. Jak coś to zabiję.- Jego głos przybrał groźny ton. Wywróciłam oczami i wyminęłam go po czym zajęłam miejsce przy oknie.
- A to niby czemu? Aż tak jest zazdrosny?- Louis usiadł obok mnie i patrzył podejrzliwie na loczka. Wyglądał jakby chciał mu coś zrobić tylko jeszcze nie wie co.
- Nie po prostu jestem w ciąży, i zrobił się przewrażliwiony.- Wzruszyłam ramionami i nie doczekałam się żadnej reakcji.
- A tak na serio? Żelki mu zjadałaś? Jak kiedyś tak zrobiłem i normalnie myślałem, że mnie zabiję.- Niall chyba tak jak reszta nie uwierzyła mi, więc Harry wziął mnie za rękę i stanęliśmy razem przed nimi.
- Tak Niall zjadłam mu żelki.- Harry spojrzał na mnie dziwnie, a ja pokręciłam głową. Chyba zrozumiał bo przytulił mnie do siebie.
Zajęliśmy miejsca i zaczęła się istna dżungla. Każdy chciał dokładnie wiedzieć dlaczego byłam w szpitalu. Cóż palnęłam coś, że zasłabłam i uderzyłam się w głowę, a w szpitalu zatrzymali mnie na obserwacji. Łyknęli to. No prawie. Liam spoglądał na nas podejrzliwie jakby chciał nam albo raczej mi pokazać, że nie wierzy w tą bajeczkę. (ewentualnie możesz sobie to włączyć :*)
Wszyscy oprócz mnie spali. Ja natomiast siedziałam oparta o ramie Harry'ego. Siedząc tak w całkowitej ciszy dotarło do mnie to, że ja na niego nie zasługuję. Doskonale wie, że całowałam się z Kevinem, a on mimo wszystko jest dla mnie miły, troszczy się. Dlaczego? Dlaczego on musi być taki doskonały? Spojrzałam załzawionymi oczami na jego spokojną twarz.
- Przepraszam. Tak bardzo przepraszam.- Szepnęłam do niego i starłam łzy z policzków.
Włożyłam pusty kubek od zlewu i udałam się do swojego pokoju. Na łóżku spał Harry który wyglądał bardzo słodko. Jak takie małe duże dziecko. Uśmiechnęłam się lekko i w końcu oderwałam wzrok od jego twarzy. Zabrałam wczoraj przygotowane rzeczy i udałam się do łazienki w korytarzu. Nie chciałam obudzić Harry'ego , a z moim talentem zapewne bym to zrobiła. Odwinęłam bandaże z obu rąk i przyjrzałam się ranom. Nie wyglądało to aż tak źle. Wszystkie kreski były już zasklepione i zaczynały się goić. Wzięłam szybki prysznic po czym dokładnie wytarłam swoje ciało. Ubrałam bieliznę i wysuszyłam swoje długie blond włosy. Znalazłam w apteczce plastry które nakleiłam na ręce.
Ubrałam się i rozczesałam włosy zostawiając je w lekkich falach rozpuszczone na ramionach. Zrobiłam sobie lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Na korytarzu minęłam zaspanego Matta który mruczał pod nosem coś w stylu: Kto wymyśli telewizor i internet? Kurwa to spać nie daję. Krzyczy i krzyczy no i kurwa nie śpisz. Uśmiechnęłam się lekko i po cichu przedostałam się do swojego pokoju. Harry nadal spał więc starałam zachowywać się w miarę cicho. Zabrałam torbę i telefon po czym opuściłam pokoju.
- Albercik ja już idę. Aaa nie zapomnij psa nakarmić.- Pogroziłam mu palcem, a on spojrzał na mnie z wrednym uśmieszkiem.
- Harry sam sobie weźmie jeść.- Zaczął się chichrać, a ja wywróciłam oczami i nie wdawałam się w dalszą konwersację z jego dziwną osobą. Ubrałam kurtkę i wyszłam z domu kierując się w tą samą drogę co wczoraj. Dzisiaj chociaż nie musiałam biec, mogłam iść sobie spacerkiem.
Z chwili na chwilę byłam co raz bliżej szkoły, i zaczynałam się denerwować. Wiedziałam, że go tam spotkam i wiedziałam, że on znów będzie arogancki, pewny siebie i na swój głupi sposób słodki. Właśnie tego się bałam. Że nie będę potrafiła oprzeć się temu jemu zjebanemu urokowi i po prostu się poddam. Nie! Nie tym razem. Muszę skupić się na Harrym i wszystko będzie dobrze.
Z dość pewną miną siebie kroczyłam korytarzem zmierzając prosto na salę. Pierwszy wuef. Chyba muszę sobie załatwić, żebym mogła na dziewiątą przychodzić. Fajnie by było. Weszłam za kilkom dziewczynami które zawzięcie o czymś plotkowały, na salę i rozejrzałam dookoła. Moim celem było zlokalizowanie położenia Kevina. Jest! Miałam rację. Stoi pewny siebie patrząc na mnie z jakimiś chłopakami. Z daleka mogę dojrzeć jego cwaniacki uśmieszek pod nosem. Harry. Myśl o Harrym. W mojej głowie pojawił się obraz wpatrzonego we mnie chłopaka z zielonymi oczyma i rozwianymi lokami. Jego czułe słowa, dotyk, pocałunki. Wszystko odczuwałam jakby był tutaj ze mną. Nadal z Harrym w głowie usiadłam na najniższym stopniu trybun i zaczęłam wpatrywać się w kremową ścianę na przeciwko mnie. Dlaczego czułam na sobie jego wzrok? Dlaczego czułam wzrok innych? Proste. Patrzyli na mnie. Z niechęcią odwróciłam wzrok od ściany i spojrzałam na niego. Stał oparty o ścianę i mówił co do swoich kumpli cały czas na mnie patrząc. Nie tylko on. Oni też na mnie patrzyli i nawet nie zmieszali się tym, że ich przyłapałam.
- Harriet jak tam ci się z Harrym układa?- Głos Kevina odbił się od ścian głuchym echem i spowodował, że wszyscy umilkli i spoglądali to na mnie to na Kevina. Spojrzałam przelotnie na zegarek i stwierdziłam, że nauczyciel mnie nie uratuję.
- Żal ci dupę ściska?- Nie mogłam mu pokazać, sorki im, że można mną pomiatać i jeździć. To co, że byłam dla nich miała. Prawda jest taka, że ja NIE jestem miła. Dla nikogo. No prawie dla nikogo.
- Mi? Nie. Po prostu jestem ciekaw jak układa sobie życie moją nowa najlepsza przyjaciółka. A sokoro ty mi nic nie mówisz sam muszę się wypytywać.- Wiedziałam, że dąży do wczorajszego tematu. Nie powiedziałam mu, że jestem w ciąży (mimo iż powiedziałam, że jest moim przyjacielem) więc będzie próbował mnie ośmieszyć. Spoko. Przerabiałam to już nie raz.
- Wiesz wydaję mi się, że chcesz mi coś powiedzieć więc zrób to. Po co bawić się w jakieś gierki?- Wstałam, bo wiedziałam że moje siedzenie go tylko nakręca do działania.
- Przecież ty to lubisz, co nie? Grać z wszystkimi w jakieś swoje partyjki. Uwielbiasz niszczyć życie innym. Mogę ci nawet dać przykład jak chcesz.- Oderwał się od ściany i zrobił kilka kroków w moją stronę.
- Wiesz raczej wezmę na wstrzymanie. Nie obchodzą mnie twoje chore myśli.- Również wykonałam kilka kroków. Ale mniejszych niż on. Chciałam go po prostu rozzłościć i zirytować.
- Ej! Ciekawe czy ktoś jeszcze wie o twoim przyjacielu Jacku...
- Daj spokój! Wyjeżdżam rozumiesz?!- Przerwałam mu krzykiem sama nie wiedząc do końca co mówię. Musiałam mu przerwać. On wie za dużo. Zdecydowanie za dużo.
- Jaja sobie robisz prawda? Po tym wszystkim? Po tym co mi zrobiłaś?!- On również zaczął krzyczeć ale nie wywarł na mnie tym wrażenia jak na innych dziewczynach które aż się cofnęły.
- Nic ci nie zrobiłam, jasne?! Nic między nami nie było, nie jest i nie będzie!- Moja głowa zaczęła pulsować, ale mimo tego nie zamierzałam dać na wstrzymanie. Zaczęłam iść w jego kierunku.
- Tom'owi też tak powiedziałaś?- Jego cichy głos zatrzymał mnie. Stanęłam jak wryta i spojrzała na jego dumny wyraz twarzy.
- Skąd ty o nim wiesz?- Mimo łez napływających do oczu nie odwróciłam wzroku. Wiem, że to by mu dało większą satysfakcję niż moje łzy które swoją drogą nie ujrzą światła dziennego. Nie przy nich wszystkich. Nie przy nim.
- Wiesz pewien chłopak o imieniu Jack mi powiedział. Wszystko.- Podszedł do mnie z głupim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy.
- Wiesz co ci powiesz? Jesteście siebie warci. Ty i Jack. Obaj jesteście kretynami którzy nie potrafią uszanować innych osób. Wiem, nie jest lepsza, a nawet gorsza ale ja przynajmniej potrafię przyznać się do błędu. A wy?- Nie czekając na jego odpowiedź po prostu odwróciłam się i zaczęłam iść po swoją torbę. Miałam już dość. Poczułam silne szarpnięcie i zostałam odwrócona przodem do Kevina. Wyglądał na wściekłego.
- Zostaw ją!- Ten głos, krzyk rozpoznam wszędzie. Do środka wszedł Harry i Matt. Ten pierwszy kroczył ku nam ze wściekłą miną, a Matt szedł za nim jakby go pilnował. Kevin puścił moją rękę i spojrzał pogardliwie na Harry'ego. Ten natomiast podszedł do niego spokojnie i uderzył go w twarz na tyle mocno, że Kevin się wywrócił i chwycił za nos. Krzyknęłam i odsunęłam się o kilka kroków do tyłu.
- Chyba widziałeś zdjęcie.- Kevin z trudem się podniósł i dopiero teraz zobaczyłam, że z jego nosa leci krew. Nie no bez jaj... Mówiłam już , że kiepsko znoszę widok krwi? Tak to fajnie. Szybko odwróciłam wzrok od jego nosa.
- To jest MOJA dziewczyna i już nigdy jej nie tkniesz ani nie pocałujesz bo wtedy to się dla ciebie gorzej skończy.- Wymierzył w niego palce, a do mnie dopiero dotarło to co powiedział Kevin.
- O jakim zdjęciu ty mówisz?- Przeniosłam na niego wzrok i tego pożałowałam. Poczułam jak z mojej twarzy odpływa krew, a przed oczami stanęły mi mroczki.
- Harriet?! Kochanie co ci jest?!- Harry chwycił mnie za ramiona, a nie widząc reakcji z mojej strony wziął mnie na ręce.
- Koniec przedstawienia kurczaki. Rozjeść się do kurnika czy gdzie tam kury sobie chodzą.- Uśmiechnęłam się lekko pod nosem słysząc Matta.
- Harry ja nie wiem dlaczego...- Przełknęłam ślinę i kontynuowałam:- Przepraszam. Wiem, że mnie teraz znienawidzisz ale ja na prawdę...
- Ciiii. Już dobrze. Mam nadzieję, że jednak chcesz wrócić do Londynu. A po za tym nie masz wyboru. Już cię wypisałem.- Pewnie bym się wściekła ale teraz.... Teraz gdy trzymał mnie w swoich silnych ramionach i szedł przez korytarz miałam wszystko gdzieś.
- Dziękuję. Na prawdę dziękuję. Wiesz możesz mnie postawić.- Spojrzał na mnie z wyrzutem i spokojnie wyszedł ze szkoły.
- Umiesz zepsuć na prawdę romantyczną chwilę.- Posłusznie postawił mnie przy samochodzie, a Matt podał mi moją torbę. Uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Czyli co. Wracamy?- Westchnęłam i spojrzałam w oczy Harry'emu. ten dotknął mojego policzka i lekko pocałował mnie w usta.
- Jeżeli chcesz to tak.- Posłałam mu wdzięczny uśmiech i pokiwałam głową.
*
Już drugi raz sprawdzałam czy wszystko mam. Chyba tak. Ale to dziwne. Nie dawno tutaj się wprowadzałam z nadzieją na lepsze życie, a teraz właśnie wyprowadzam się z tym lepszym życiem. Mam nadzieję, że nie będę musiała tutaj znów się wprowadzać z takim samym zamiarem jak wcześniej. Zamknęłam drzwi od szafy i zgasiłam lampkę. Stanęłam przed drzwiami i ostatni raz obejrzałam swój pokój. Fajny jest. A po za tym tyle się tutaj wydarzyło. Zamknęłam drzwi i poszłam do salonu. Zastałam tam Harry'ego, Matta, Katie i leżącego Chucka. Ja się wyprowadzam, a Katie wprowadza. Transakcja wiązana.
- Kochanie nie możesz dźwigać, no.- Harry objął mnie w talii i pocałował w czoło. Niby było wszystko dobrze ale ja doskonale wiedziałam, że najdzie czas na poważną rozmowę.
- Ja ciągnęłam.- Uśmiechnęłam się i zaczęłam żegnać z kuzynem i jego dziewczyną. Nie znam jej za dobrze ale wydawało mi się, że jest dość spoko laską, że się tak wyrażę. Nawet Chucka pogłaskałam.
Przed wyjściem jeszcze raz ich przytuliłam i obiecałam, że nie zapomnę o nich.
Razem z Harrym zapakowaliśmy nasze rzeczy do taksówki i podaliśmy adres po czym machając przez szybę odjechaliśmy w kierunku lotniska.
Odprawę przebyliśmy szybko ponieważ Harry nalegał aby przyleciał po nas ich prywatny samolot. Nawet moje sprzeciwy i groźby nie pomogły. Nawet nie wiecie jakie było moje zdziwienie jak wsiadłam do środka, a tam cała banda debili. No serio. Od najgłupszego do ewentualnie przed poziomem dopuszczalnej inteligencji. Już mieli się na mnie rzucić gdy Harry stanął przede mną i osłonił mnie przed nimi. Chłopaki stanęli zdziwieni i nie wiedzieli co dalej robić.
- Macie zakaz dotykania jej. Jak coś to zabiję.- Jego głos przybrał groźny ton. Wywróciłam oczami i wyminęłam go po czym zajęłam miejsce przy oknie.
- A to niby czemu? Aż tak jest zazdrosny?- Louis usiadł obok mnie i patrzył podejrzliwie na loczka. Wyglądał jakby chciał mu coś zrobić tylko jeszcze nie wie co.
- Nie po prostu jestem w ciąży, i zrobił się przewrażliwiony.- Wzruszyłam ramionami i nie doczekałam się żadnej reakcji.
- A tak na serio? Żelki mu zjadałaś? Jak kiedyś tak zrobiłem i normalnie myślałem, że mnie zabiję.- Niall chyba tak jak reszta nie uwierzyła mi, więc Harry wziął mnie za rękę i stanęliśmy razem przed nimi.
- Tak Niall zjadłam mu żelki.- Harry spojrzał na mnie dziwnie, a ja pokręciłam głową. Chyba zrozumiał bo przytulił mnie do siebie.
Zajęliśmy miejsca i zaczęła się istna dżungla. Każdy chciał dokładnie wiedzieć dlaczego byłam w szpitalu. Cóż palnęłam coś, że zasłabłam i uderzyłam się w głowę, a w szpitalu zatrzymali mnie na obserwacji. Łyknęli to. No prawie. Liam spoglądał na nas podejrzliwie jakby chciał nam albo raczej mi pokazać, że nie wierzy w tą bajeczkę. (ewentualnie możesz sobie to włączyć :*)
Wszyscy oprócz mnie spali. Ja natomiast siedziałam oparta o ramie Harry'ego. Siedząc tak w całkowitej ciszy dotarło do mnie to, że ja na niego nie zasługuję. Doskonale wie, że całowałam się z Kevinem, a on mimo wszystko jest dla mnie miły, troszczy się. Dlaczego? Dlaczego on musi być taki doskonały? Spojrzałam załzawionymi oczami na jego spokojną twarz.
- Przepraszam. Tak bardzo przepraszam.- Szepnęłam do niego i starłam łzy z policzków.
Harry.
Czując obok siebie ciepło swojej ukochanej mogłem zmierzyć się z całym światem. Chyba myślała, że śpię. Nic podobnego. Cały czas miałem w głowie jedną scenę z dzisiejszego poranka.
Jak zwykle włączyłem sobie laptopa aby sprawdzić co tam słychać w świecie. Gdy tylko wszedłem na jedną ze stron plotkarskich rzucił mi się nagłówek jednego z artykułów. Czyżby Harriet leciała na dwa fronty?! Mamy dowody! Nie wiele myśląc kliknąłem w link i nie czytając co tam napisali spojrzałem na duże zdjęcie. Była na nim. Moja Harriet całująca się z tym całym Kevinem. Zdenerwowałem się, nie raczej wkurwiłem. Chciałem jak najszybciej dorwać jego jak i ją.
Dlaczego na nią nie nakrzyczałem? Bo widziałem w jej oczach przerażenie i wielki smutek gdy ujrzała mnie mówiącego do leżącego Kevina. Żałowała było to widać. A to najważniejsze prawda? A po za tym jak zobaczyłem jego trzymającego jej chudą rękę wszystko zaczęło się we mnie gotować.
Harriet poruszyła się nie spokojnie.
- Przepraszam. Tak bardzo przepraszam.- Jej cichutki szept był przepełniony bólem. Znam ją już na tyle długo iż wiedziałem, że płacze. Gdy tylko otwarłem oczy zobaczyłem jak ściera łzy z policzków. Chyba nie zauważyła, że mam otwarte oczy. Dotknąłem jej policzka pozbywając się słonej kropelki.
- Nie masz za co kochanie.- Spojrzała na mnie przestraszona. Taką Harriet widziałem tylko ja. Nikomu innemu się ona nie ujawniała.
- A właśnie, że mam. Jak ty możesz ze mną rozmawiać po tym co zrobiłam? Harry ja się z nim całowałam, rozumiesz?- Wyprostowałem się i ująłem jej małą twarz w swoje duże dłonie.
- Kocham cię Harriet i wiem, że żałujesz. A to jest ważne.- Pokręciła głową z niedowierzaniem i spuściła wzrok.
- Nie powiedziałam ci. Wcale nie jesteś na mnie zły?- Nie spojrzała na mnie. Cały czas patrzyła na swoje dłonie.
- Hej spójrz na mnie.- Nadal zero reakcji.- Skarbie spójrz na mnie.- Nie pewnie podniosła wzrok i spojrzała w moje oczy.- Byłem zły, ale gdy zobaczyłem cię taką kruchą i przerażoną wszystko minęło. Wiem, że było ci ciężko i nie wiedziałaś co zrobić. A po za tym słyszałem co mówiłaś. Jesteś na prawdę wspaniałą dziewczyną ale każdy popełnia błędy i ja to rozumiem.- Przytuliła się mocno do mnie jakbym miał jej zaraz uciec.
- Przepraszam. Już nigdy czegoś takiego nie zrobię. Obiecuję. Bardzo cię kocham.
- Wiem, ja ciebie też Harriet. Was.- Pocałowałem ją w czoło czym wywołałem na jej twarzy lekki uśmiech.
Harriet.
Jestem samotnością.
Jestem wolnością.
Jestem lękiem.
Jestem psychologiem.
Jestem schizofreniczką.
Jestem narkomanką.
Jestem człowiekiem.
Kim jestem?
Dowiem się kiedyś? Czy poznam któregoś dnia swoje prawdziwe przeznaczenie? Nie mam zielonego pojęcia.
Harry siedzący obok mnie przytulał mnie do siebie i śpiewał po cichu jakieś piosenki abym w końcu zasnęła. Nie mogę pojąć jak można być tak wspaniałym i wyrozumiałym człowiekiem.
Narrator.
Usłyszała z jego ust wiele wspaniałych słów.
Widział tak wiele łez wylanych przez jej niebieskie oczy.
Powiedział iż wie, że żałuję. Czy to prawda? Czy na prawdę żałowała?
Z pozoru wyglądają na szczęśliwych. Ale czy na pewno tak jest?
Każdy z nich skrywa jeszcze wiele ciemnych tajemnic które prędzej czy później ujrzą światło dzienne.
----------------------------------------------
Ahoj! Mam nadzieję, że dałyście radę to coś przeczytać do końca.... Hmmm mi tam się tylko początek podoba ale to zostawię dla siebie :D
Jak tam poniedziałeczek minął?
Bo u mnie klapa.. !
Papa :P
Wow Harry zachował się tak słodko *.*
OdpowiedzUsuńAle moim zdaniem trochę za łagodnie chociaż dobrze, że się nie pokłócili :P
Hmm poniedziałeczek minął okropnie!.
I przestań kurde pisać, że coś jest nudne, albo czy nie zasnęłyśmy cholera no! Piszesz świetnie! I ja ci to mówię :*
Dziękuję to na prawdę pomaga w pisaniu :**
UsuńPo pierwsze powinnam Ci baaardzo podziękować :D Dzis na WOS'ie rozmawialiśmy o aborcji i ja wyskoczyłam z tekstami Twojego bloga, że w razie zagrożenia życia matki aborcja jest wskazana i wg takie tam. Zdziwienie wna twarzy pani i wszystkich dookoła- bezcenne :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny ;* Harry jest taki słowki jak wybaczył Harriet i wg.
Dawaj nn ;)
Ooo cieszę się, że mogłam ci pomóc w lekcji :D Omg....
UsuńNie ma za co, polecam się na przyszłość :P
Cóż chyba was rozczaruję :*