sobota, 26 stycznia 2013

2


------------------------------------------------------------------
- Wstawać, wstawać!- Albert stał nade mną z garnkiem i łyżką uderzając jedno o drugie. Jęknęłam i nakryłam sobie głowę poduszką, którą po chwili straciłam. Ten debil odsłonił okna wpuszczając do środka jesienne słońce które poraziło moje oczy. 
- Daj mi żyć!- Mój krzyk źle się dla mnie skończył. Poczułam jakby mi ktoś z patelni przyłożył. Złapałam się za głowę, a ciota się zaśmiał jakbym tylko ja cierpiała. Cóż po tym jak ON wyglądał wnioskuję, że tylko ja cierpię ale to możemy pominąć aby nie wyszło, że jestem alkoholiczką. 
- Chodź na śniadanie. Albo obiad.- Wyszedł z pokoju zastanawiając się nad tym co powiedział. Pokręciłam głową i wygramoliłam się ze swojej kołdry. Niestety noga mi się zaplątała i runęłam jak długa na ziemię, co wcale nie pomogło mi w moim stanie. Od samego rana, albo popołudnia kto to wie jestem zła. Coś czuję, że Albercik źle dziś skończy. Biedaczek. 
Prawie na ślepo szłam do kuchni. Wspominałam, że ten zjebany biały kolor nie pomaga gdy ma się kaca? Ach chyba wspominałam, ale mówię jeszcze raz. Usiadłam sobie w kuchni, a Albert podał mi talerz z naleśnikami, szklankę z sokiem pomidorowym i tabletki. Najpierw połknęłam wszystkie białe pigułeczki zbawiania i wypiłam sok. Naleśniki odsunęłam do siebie i skierowałam się do salonu. Rzuciłam się na kanapę czując jakby mnie ktoś po podłodze ciągał. Telefon na stoliku zaczął wibrować i wydawać z siebie dźwięki perkusji. Na początku myślałam, że to telefon Albercika ale gdy usłyszałam pierwsze słowa piosenki 'Burn It Down' skapnęłam się, że to jednak mój. Usiadłam i nie patrząc kto dzwoni nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Nie wiem kim jesteś ale jeżeli to nic ważnego to się rozłącz. Choruję.- Siedziałam z zamkniętymi oczyma, i z ledwością utrzymywałam telefon przy uchu. Chciało mi się spać, pić, rzygać i spać. Po prostu stan idealny na pogawędki 
- Harriet to ja Lou. Mogłabyś się ze mną spotkać?- Jakoś na początku nie zajarzyłam co on do mnie mówi. Dopiero po chwili do mojego mózgu doszyły jego słowa.
- A co na miotle mam do Londynu przylecieć? Za dużo Harry'ego Pottera żeś się naoglądał.- Znów się położyłam, ale nie na długo był mi dany odpoczynek ponieważ do salonu zawitał Matt i wcisnął swój tyłek tak, że musiałam usiąść. 
- Pasowałaby ci ale nie. Jestem W LA. Wszystko ci wytłumaczę jak się zobaczymy.- Westchnęłam zrezygnowana. Chyba nie pośpię sobie dzisiaj.
- Dobra. Zaraz wyśle ci SMS z adresem. Nie pukaj, nie dzwoń, nie hałasuj. Po prostu wejdź.- Rozłączyłam się i wysłałam mu adres. Albert spoglądał na mnie niby niewinnie ale chciał wiedzieć co się ze mną działo. Wróciłam jakoś koło szóstej, cała zaryczana. On czekał na mnie w salonie i dobrze mnie zjechał gdy wróciłam. 
- Nie chcesz wiedzieć co się wczoraj, a raczej dzisiaj działo.- Wstałam, ale chyba za szybko ponieważ zakręciło mi się w głowie. Usiadłam i zamknęłam oczy, aby uspokoić wirujący obraz wokół mnie. 
- No raczej chce. Skoro moja kuzynka jest na pierwszych stronach gazet.- Rzucił mi na kolana jakąś gazetę, a ja wzięłam ją do ręki. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie moje i Harry'ego gdy stoimy obok lampy i się całujemy, a potem jest kilka mniejszych gdzie odchodzimy, i jak wchodzimy do hotelu. Niby nie powinnam była tego czytać, ale ciekawość zwyciężyła
Prawda, czy fikcja?
Wczoraj w godzinach nocnych nasi fotografowie dostali wiadomość, że Los Angeles przebywa Harry Styles z One Direction. Cóż chyba nie przebywa tutaj sam. Wczoraj, a raczej dzisiaj został złapany na gorącym pocałunku z nijaką Harriet Lane córką znanej projektantki i stylistki. Podobno nasza ukochana parka pokłóciła się dość ostro przez co Harriet wyjechała, a Harry przyleciał za nią. Spędzili resztę nocy w jednym z hoteli. Harry zapytany co łączy go z blondynką powiedział: To co jest między nami to tylko i wyłącznie nasza sprawa. Jak sądzicie to wszystko jest ukartowane? A może któreś z nich za bardzo wzięło sobie do serca drugiego?
- No po prostu zajebiście.!- Rzuciłam wściekła gazetę na stolik i wstałam żeby niczego nie rozwalić. Musiałam odreagować, więc postanowiłam pochodzić sobie kółeczka po salonie. Wszystko się komplikuję jak zawsze gdy coś mi wychodzi i jestem szczęśliwa. Ale nieeee, nie może być dobrze przecież musi się coś zjebać. 
- Spędziłaś z nim resztę nocy prawda?- Lubisz zadawać pytania retoryczne, idioto?  Skarciłam się za te myśli. On chce mi pomóc, a ja go atakuję. Nawet jeżeli tylko w myślach to jednak jest nie fair wobec niego. Usiadłam obok niego i schowałam twarz w dłonie. Czułam się jeszcze gorzej. 
- Matt wszystko się znów komplikuję. Uciekłam od niego, a teraz on się dowie gdzie mieszkam i co?- Westchnęłam i poczułam ręką Matta na plecach. W tej chwili dowiedział się czegoś o mojej przeszłości. Dowiedział się, że uciekłam przed chłopakiem z którym pieprzyłam się już trzeci raz. Nie fajnie.
- Harriet ja nie chcę cię pouczać ale nie sądzisz, że powinnaś z nim porozmawiać? O wszystkim. Co czujesz do niego, co o nim myślisz, dlaczego nie chcesz go znać.- Nie chcesz? Serio? Właśnie to robisz.
- Nie mogę. Bo ja gdy na niego patrzę to wtedy.... Wszystko mi się przypomina jak taki film wyświetlany tylko w mojej głowie.- Spojrzałam na niego z nadzieją, że zobaczę na jego twarzy, w jego oczach zrozumienie. Ale cóż nadzieja matką głupich jak to powiadają.
- Harriet wiedzę, że on musiał cię bardzo mocno zranić ale co masz zamiar wiecznie uciekać? Na pewno już wie, że twoje kłamstwo które mu wczoraj wcisnęłaś to bujda. On cię znajdzie i co potem? Znów będziesz zmieniać szkołę, miasto? I tak w kółko?- Cóż jego słowa były racjonalne ale zawsze jest jakieś wyjście prawda?
- Jeżeli będę musiała to tak będę robić. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.- Matt zabrał swoją rękę, a ja poczułam jakby ktoś mnie opuścił. Znów.
- Wiesz co Harriet zachowujesz się jak nastolatka z zachwianiami emocjonalnymi.- Matt wstał i zabrawszy swoją bluzę skierował się do wyjścia.
- Ale ja jestem nastolatką z zachwianiami emocjonalnymi!- Udało mi się to wykrzyczeć nim zamknął drzwi. Co tu się właściwie stało? Jezu przecież ja nie mogę znów uciekać. Matt ma rację. Muszę stawić czoła temu wszystkiemu tylko, że to nie jest łatwe. Ale co w życiu jest łatwe? Spanie. Co mi w tej głowie siedzi? Mam już tego dość. Mam dość ciągłej walki. Od szesnastego roku życia nie robię nic tylko walczę. Walczę o każdy w miarę normalny dzień, o jedną szczęśliwą chwilę. Tylko po co? Po cholerę mam poświęcać wszystko co zdobyłam? Żeby poczuć chwilę szczęścia? Jeden moment który i tak nic mi nie da? To wszystko jest bez sensu. Całe moje życie jest bez sensu. Mam tyle pytań, tyle wątpliwości ale nikt mi z tym nie pomoże. Sama muszę się z tym uporać tylko, że... Ja sobie nie dam rady. Nie potrafię rano wstać z uśmiechem na twarzy i powiedzieć samej sobie: Wszystko będzie dobrze tylko walcz. Nie mam już na to siły i ochoty.
- Harriet?- Wstałam i zobaczyłam, że w salonie znalazł się Lou. Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił. Przytuliłam go do siebie i poczułam się inaczej. Tak dobrze.
- Przepraszam za mój wygląd ale nie mam siły na doprowadzenie się do porządku.

Harry.

Drogi Harry,
  pewnie ciekawi cię, że zwiałam (albo i nie). Sama nie wiem po co to piszę ale nie chciałam abyś poczuł się tak jak ja gdy ktoś odchodzi bez słowa wyjaśnienia. Nie znasz mnie, nie znasz mojej przeszłości. Poznałeś tylko wredną, arogancką, bez uczuć, bez litosną Harriet która starała się aby każdy miał o niej takie same zdanie, żeby każdy się jej bał. Ale prawda jest inna. Ja jestem inna. Mam uczucia, liczę się ze zdaniem innych, jestem miła. Tylko aby mnie taką poznać trzeba na to zasłużyć, trzeba pozwolić mi dojść do założenia, że jednak mogę zaufać. Myślisz, że Jack wytrzymałby tyle lat z tą wredną wersją mnie? Nigdy! Nawet ja nie mogę ze sobą wytrzymać. Ale do rzeczy... Zapewne już NIGDY się nie zobaczymy  (co może być dobrym rozwiązaniem) więc chce ci coś powiedzieć. A więc:
Skrzywdziłeś mnie jak nikt inny. Pozwoliłeś mi myśleć, że jednak komuś na mnie zależy. Pozwoliłeś mi myśleć, że ktoś może mnie pokochać. I co? Zjebałeś. Po prostu zjebałeś wszystko. Nie wiem dlaczego akurat mnie wybrałeś sobie na cel. Czym się różnię od innych? Nie ważne. Chciałbym abyś wiedział, że nikt nie skrzywdził mnie bardziej niż ty. Nikt w moim popapranym życiu nie powiedział do mnie gorszych słów. Ale cóż mówi się peszek i żyję się dalej co nie? Chociaż właściwie myślałam o śmierci. Pomyślałam sobie, że może lepiej to zakończyć i hasać sobie gdzieś z jednorożcami? Ale nie, nie mam tyle odwagi. Muszę czekać aż mnie autobus przejedzie. A no i jeszcze jedno. Kiedyś (po zerwaniu z Nickiem) doszłam do takiego wniosku: ''Miłość nie istnieje tak samo jak kraina żelek i różowych jednorożców'' tylko, że ty to zmieniłeś. Teraz wiem, że miłość istnieje ale każdy ma inny pogląd na ten temat. Każdy z nas inaczej wyobraża sobie tą 'jedną wielką miłość' wiesz jak ja sobie to wyobraziłam? Moją taką jedną wielką miłością jest chłopak u którego kocham wszystko. Loki na głowie, zielone oczy, uśmiech, dołeczki w policzkach, tatuaże. Może ci pomogę tym chłopakiem jest nijaki Harry Styles. Jakie to banalne.... Pamiętaj, że każdy z nas ma na tym świecie swoją drugą połówkę Harry nawet jeżeli jest ona daleko.
Kocham Cię,
Twoja Harriet...
Czytam ten list już z drugi raz i nadal mam wrażenie jakby pisała to inna osoba. Jakby to pisała inna Harriet niż ta którą poznałem osobiście. Ale prawda jest inna. Ja jestem inna. Tak ma rację jest inna. Jest wyjątkowa. Nie znam drugiej osoby o tak bardzo rozbudowanej osobowości. Jeżeli ona ci pozwoli poznasz prawdziwą Harriet która jest wrażliwa, delikatna. Ale jeżeli jej podskoczysz poznasz Harriet bez skrupułów która nie pozwoli ci spokojnie zasnąć. Czy ona mi pozwoliła poznać tą inną wersję siebie? Osobiście nie, ale pisząc ten list, pisząc takie rzeczy o które nigdy bym jej nie podejrzewał pozwoliła mi poznać siebie. Prawdziwą siebie. Choć sobie na to nie zasłużyłem, pozwoliła mi. I co ja mam teraz zrobić? Teraz wiem, że miłość istnieje ale każdy ma inny pogląd na ten temat. Skąd ona zna takie słowa? Takie stwierdzenie? Z własnego doświadczenia idioto. 

Harriet. 


Leżałam na swoim łóżku i wpatrywałam się w pogrążony w całkowitej ciemności sufit. Nawet go nie widziałam, ale powinien tam być więc się liczy. Louis powiedział, wykrzyczał do mnie wiele mądrych słów co mnie przeraziło. Wiem, że ma rację ale... A może teraz nie ma ale? Może ja po prostu szukam jakiegoś wytłumaczenia aby nie zmierzyć się z tą całą przyszłością, teraźniejszością i przyszłością?
Ktoś zadzwonił do drzwi i normalnie to Matt by otworzył ale go nie ma więc sama muszę się ruszyć. Nie zaświeciłam światła w korytarzu ponieważ wiem, że nieźle by mi po oczach pojechało. Zaświeciłam tylko lampę na dworze i od kluczyłam drzwi. Przede mną stał Harry z niepewną miną.
- Do klubu przyjechałaś?- Uśmiechnął się lekko, ale jakoś mi do śmiechu nie było. On nie miał mnie znaleźć co to w ogóle kurwa ma być? Bez słowa odsunęłam się zostawiając otwarte drzwi i skierowałam się do salonu. Jak już tu przyszedł to chyba musimy wyjaśnić sobie kilka rzeczy.
- Po co przyszedłeś?- Usiadł obok mnie i spojrzał na swoje dłonie. Onieśmieliłam go tym co powiedziałam? A może sam nie wie po co przyszedł?
- Chciałem przeprosić, porozmawiać, przeprosić i wszystko wyjaśnić.- Sam motał się we własnych wypowiedziach. Chociaż mógł się przygotować ja mam jutro szkołę.
- Wiesz co? To chyba nawet dobrze, że przyszedłeś. Musimy sobie wyjaśnić kilka spraw i im szybciej to zrobimy tym lepiej.- Zamknęłam oczy i miałam nadzieję, że to on zacznie pierwszy. (piosenka)
- Dobra ja pierwszy.- Harry zaczerpnął tchu i spojrzał na mnie przenikliwie.- Wiem, że cię skrzywdziłem. Nie powinienem był tego robić. Zaufałaś mi i myślałaś, że cię nie skrzywdzę, a ja to po prostu wykorzystałem i uwierz mi czuję się z tym okropnie. A gdy rano obudziłem się z nadzieją, że zaraz cię zobaczę czułem się szczęśliwy. Ale gdy się odwróciłem ciebie nie było. Coś we mnie pękło i poczułem się źle. Poczułem jakby ktoś zabrał cały mój świat i wyrzucił go do kosza. Tylko, że... Gdy przeczytałem ten list w którym pozwoliłaś mi poznać prawdziwą ciebie po prostu musiałem cię znaleźć i to powiedzieć. Musiałem cię zobaczyć. I wiesz co? Mogę się okazać totalnym kretynem, idiotą, dupkiem kimkolwiek ale ten nieperfekcyjny chłopak darzy cię silnym uczuciem. Kocham cię Harriet.- Wsłuchiwałam się w każde jego słowo. Czułam gdzieś tam w sobie czułam, że on mówi prawdę ale jeszcze gdzie indziej czułam, że znów mnie skrzywdzi, że znów będę cierpieć.
- Harry nie. Wiem, że się powtarzam i mam to gdzieś. Ty mnie NIE kochasz rozumiesz? Ty sobie to po prostu wbiłeś do głowy i tyle. Nie chcę cię obrażać ale ty nie wiesz co to jest miłość. Nawet ja tego nie wiem, ale mi się wydaję, że jeżeli się kogoś kocha to nie pozwoli się aby ta osoba cierpiała. A ty pozwoliłeś mi na to, a nawet lepiej sam się do tego przyczyniłeś. Przykro mi Harry ale ja już ci nie wieże.- W jego jak i moich oczach pojawiły się łzy które w tym samym czasie spłynęły po naszych policzkach. Obaj zdaliśmy sobie właśnie sprawę, że teraz w tej chwili wszystko się kończy.
- Masz prawo tak mówić, ale to nie prawda Harriet. Pokochałem cię wredną i pokochałem też dziewczynę z listu która jest wrażliwa i delikatna. Teraz wiem, że miłość istnieje ale każdy ma inny pogląd na ten temat. Masz rację. Czuję to samo co ty. I wiesz moją jedną wielką miłością jest dziewczyna z blond włosami, niebieskimi oczami, pięknym uśmiechem, perlistym śmiechem, malinowymi ustami które gdy mnie całują cały świat się zatrzymuję i liczymy się tylko my.- Unikałam jego spojrzenia, bo nie chciałam jeszcze bardziej się rozryczeć. Harry uchwycił delikatnie moją twarz w dłonie.- Spójrz na mnie Harriet.- Jego głos był wprost błagalny. Wykonałam jego prośbę i zobaczyłam w jego oczach tyle uczuć, że aż mnie to zdziwiło.
- Przepraszam Harry ale nie. Uciekłam od ciebie, od swojej przeszłości, chcą zacząć nowe życie z dala od ciebie. I zrobię to. Nawet jeżeli miałbym co miesiąc się przeprowadzać to się kurwa nauczę żyć bez ciebie.- Płakaliśmy razem, spoglądając sobie głęboko w oczy.
- Czyli mam rozumieć, że nie dasz mi drugiej szansy?- Pogładził palcem mój ciepły policzek tym samym ścierając którąś z kolei łzę.
- U mnie możesz mieć tylko jedną szansę. Ty ją dostałeś i straciłeś Harry.- Zamknął oczy pozwalając ostatnim słonym kropelką wylecieć z jego pięknych zielonych oczu. Otarłam je kciukiem i uśmiechnęłam się do niego smutno. Otworzył oczy i wpatrywał się we mnie przez chwilę z natarczywością i zdecydowaniem.
- Wiem, że nie chcesz mnie znać ale ja nie odpuszczę. Poczekam Harriet. Będę cierpliwie czekał aż wszystko sobie ułożysz i będziesz gotowa ze mną  porozmawiać.- Dlaczego on to jeszcze bardziej utrudnia?
- Harry nie masz na co czekać. Żyj, bądź sobą, znajdź dziewczynę którą na prawdę pokochasz.- Harry kręcił przecząco głową jakby chciał aby moje słowa wcale do niego nie docierały.
- Jest już dziewczyna którą pokochałem i będę kochał nie ważne czy będziemy razem czy nie. Wrócę do Londynu będę żył tak jak wcześniej ale w sercu będziesz ty. Zamieszkałaś tam i nie zanosi się na to abyś miała się wyprowadzić.- Był stanowczy i zdecydowany. Ale czy to coś da? Chyba tylko jeszcze więcej kłopotów jeżeli to możliwe. Harry przybliżył się do mnie i złożył na moich ustach delikatny i subtelny pocałunek który wyrażał wszystko co w tej chwili czuł. To miał być nasz ostatni pocałunek, nasze ostatnie spotkanie. To on się pierwszy odsunął i złożył jeszcze jeden pocałunek tylko, że tym razem na policzku tak jak wtedy w szpitalu.
- Harriet jesteś tu... Oj przepraszam.- Mattowi z wrażenia klucze spadły, a ja po woli odsunęłam się od Harry'ego i otarłam mokre policzki.
- Nic nie szkodzi ja i tak już idę.- Harry spojrzał na mnie i uśmiechnął się.- Pamiętaj Harriet będę czekał.- Spojrzałam na niego miałam ochotę krzyczeć. Krzyczeć z bezradności.
- Pamiętaj Harry masz być taki jak wcześniej. Nim mnie poznałeś.- Obiecałam Lou, że jeżeli spotkam się z Harrym to powiem mu, że ma być dawnym sobą. Podobno się zmienił i to nie na lepsze.
- Będę lepszym sobą.- Dotknął ostatni raz mojego policzka po czym zostawił mnie rozdartą.
Matt usiadł obok mnie, a ja płakałam bez głośnie. Wszystko się skończyło równie szybko jak i zaczęło. Właśnie zakończyłam swoją historię ze sławnym Harrym Stylesem.
- Hej mała wszystko w porządku?- Albercikowi to chyba już przeszła cała złość na mnie, ponieważ przytulił mnie do siebie kołysząc mną, próbując mnie uspokoić.
- Właśnie się ciebie posłuchałam i z nim porozmawiałam. I wiesz co? Jest do dupy. Czuję się jeszcze gorzej niż przed tą całą rozmową. Muszę zapamiętać aby się ciebie nie słuchać.- Matt zaśmiał się cicho, a ja na niego spojrzałam smutnym wzrokiem.
- Ale nie sądzisz, że tak jest lepiej dla was obojga? Teraz chociaż wiecie o co macie do siebie żal i możecie iść do przodu.- W psychiatrę się bawisz?
- Ale on nie chce iść do przodu. I ja chyba też nie. Co jeżeli to właśnie on jest mi pisany do końca życia, a ja właśnie go spławiłam?- Nie miałam komu się wyżalić. Jack jest w Londynie, a tutaj oprócz mojego kochanego Albercika nie mam nikogo.
- To zostaniesz starą panną z kotami i jak chcesz to mogę dać ci Chucka.- Taaa koty i pies. A co ja schronisko otworzę... Ej! Chwila to nie takie głupie jest.
- Nie żeby coś ale nie pomagasz. Idę spać jutro szkoła i coś czuję, że będzie bardzo wesoło i będę miała dużo przyjaciół.- Zaśmialiśmy się razem i każdy z nas rozszedł się do swojego królestwa.

Narrator.

Chłopak pewny swych słów. Wiedzący, że ją odzyska mimo wszystko.
Dziewczyna uśmiechając się przez sen w którym jest z nim szczęśliwa.
On zamykając oczy widzi jej uśmiechniętą i rozpromienioną twarz.
Ona bojąca się przyszłości jaka ją czeka bez niego.
Ich serce bijące dla siebie mówiące: zostać i kochaj mnie.
Ich rozumy krzyczące: uciekaj i tęsknię za tobą.
I miss you, I need you. Pojęcia tak dobrze znane dla tej dwójki.
Jęstę Mistrzę
-------------------------------------
Udało się! Nawet nie wiecie jakie miałam trudności z napisaniem tego rozdziału...
Coś napisałam, przeczytałam i usuwałam bo do kitu, ale jakoś się przemęczyłam i nawet nie jest tak źle (chyba).
Jutro ostatni dzień wolnego, a potem znów: HARÓWA! Eh, jak sobie pomyślę o matematyce to aż mnie trzepie....
W następnym rozdziale pojawi się nowy bohater (znów)

Kevin Helford

Zapomnieć i żyć od nowa. Coś co wydaję się łatwe ale jest wręcz przeciwnie.

4 komentarze:

  1. Oooo i znów się popłakałam :(
    ale świetny i teraz zastanawiam się nad słowami Harry'ego. Czy będzie lepszym sobą... Cóż mam nadzieję, że tak ale jak był taki wredny to też był słittt :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, mam nadzieję, że Harry jest już teraz całkiem szczery z Harriet, ale nie dziwię się, że cieżko jest jej teraz mu zaufać.. z jednej strony każdy zasługuje na drugą szansę, ale z drugiej nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.. W życiu przekonałam się, że prawdą jest to drugie.. Ale w blogu dobre jest to, że możemy sterować uczuciami i słowamki naszych bohaterów. A w realu już niestety tak nie jest..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj masz wielką rację. Ale nie sądzisz, że wszystko byłoby monotonne gdybyśmy mogli w życiu sterować zachowaniem jak i uczuciami innych? Na pewno mniej mielibyśmy problemów ale nie wiem czy to by było dobre...

      Usuń