piątek, 25 stycznia 2013

Część II: 1


--------------------------------------------------------

Wpatrywałam się w sufit swojego nowego pokoju.  Jestem tutaj od dwóch tygodni, a prawie wszystko jest dla mnie takie nowe, nieodkryte. Zmieniłam się, stałam się inną osobą. Liczę się z uczuciami innych osób, staram się być pogodna chociaż nie zawsze mi to wychodzi. Jasne, mam gorsze dni i wtedy nie chcę z nikim rozmawiać, ale Matt tak jakby mój kuzyn nie pozwala mi siedzieć samej. Zawsze jest przy mnie, pocieszy. Nie wie co się stało, i co skłoniło mnie do wyjazdu ale on nie musi wiedzieć żeby mi pomóc. Właściwie to nikt nie zna mojej przeszłości co jest dla mnie bardzo wygodne. Trafiłam do bardzo zgranej klasy. Na początku bałam się, że mnie nie zaakceptują  ale moje obawy odpłynęły na pierwszej przerwie gdy wszyscy zaczęli ze mną rozmawiać tak jakbyśmy się znali od kilku lat, a nie od kilku minut. Czuję, że tu pasuję, to jest niesamowite uczucie. Wszystko się zmieniło na dobre i nie chce tego zmieniać. Jestem tutaj szczęśliwa.
Co do chłopaków i Harry'ego... Cóż utrzymuję z nimi kontakt. Dzwonimy do siebie, piszemy SMS-y rozmawiamy na skajpaju. Chociaż Harry'ego widziałam raz gdy chłopaki go zmusili do powiedzenia mi cześć gdy rozmawialiśmy przez skype'a, cóż się wysilił, tylko, że ja go traktowałam jak powietrze.
Tak kocham go.
Tak tęsknie za nim.
Tak boli mnie to co zrobił.
Tak chce z nim być
Nie, nie wrócę do Londynu.
Wszystko łatwe prawda? Też tak sądzę. Usłyszałam trzask drzwi co oznaczało, że Matt wrócił ze sklepu. Będzie trochę zły bo to ja w sobotę zawsze chodziłam do sklepu za rogiem po świeże bułki które razem uwielbialiśmy. Wygrzebałam się z kołdry i odsłoniłam okna wpuszczając trochę światła do środka. (pokój)
Wyszłam po cichu kierując się do kuchni. Mieszkaliśmy w parterowym domu tylko we dwoje chociaż właściwie to we troje licząc psa.. Odpowiadało to nam. Mama przesyłała pieniądze Mattowi na moje utrzymanie także nie było problemu. Bardzo go polubiłam i przywiązałam się do niego, może jest starszy ode mnie o rok ale zachowuję się jakby miał co najmniej dziesięć lat.
- Nie licz, że dam ci bułeczki.- Matt odwrócił się do mnie i pogroził palcem, co uwielbiał często robić. Jego włosy były dzisiaj dość ułożone, a koszulka którą ubrał dokładnie ukazywała jakie ma mięśnie. Gdyby nie to, że jego wujek to mąż mojej mamy to bym się za niego brała, a tak to przepadło.
- Oj, Albert przepraszam mogłeś mnie obudzić.- Uśmiechnęłam się do niego słodko. Na drugie imię miał Albert i po prostu uwielbiał gdy tak do niego mówiłam. Robił się wtedy czerwony na twarz i zawsze przeczesywał nerwowo palcami włosy.
- Za jakie grzech? Byłem grzeczny.- Wzniósł ręce do góry i wykrzywił się. Uderzyłam go w ramię i sama wzięłam sobie moją ulubioną słodką bułeczkę.
- Masz jakieś plany na dzisiaj?- Oderwałam kawałek bułki i zaczęłam ją jeść czekając na jego odpowiedź. Nie wiem co sobie dzisiaj wymyślił chyba, że pójdzie do salonu. Matt pracuję w salonie tatuażu.
- Pójdę na spacer, potem pewnie wrócę do domu i będę tył na kanapie. A ty?- Usiadł obok mnie i zaczął sączyć swoją kawę, której nadal nie znoszę i to się we mnie nie zmieniło. (kuchnia) W tym domu wszystko było utrzymane w jasnych kolorach co nieźle dawało popalić gdy miało się kaca.
- Za pewne zaraz wejdę na skype'a i pewnie będę gadać z chłopakami. Ale przypominam ci jeszcze, że miałeś dzisiaj pranie zrobić. Twoja kolej.- Uśmiechnęłam się wrednie i z ulgą, że nie będę musiała dzisiaj nic robić.
- Pamiętam.- Po jego minie wywnioskowałam, że nie pamiętał.- I właśnie idę to zrobić.- Wstał i szybko pobiegł do swojego pokoju zapewne pozbierać swoje rzeczy. Sama również wstałam i udałam się do siebie w celu ogarnięcia się. (łazienka). Zabrałam rzeczy które chciałam ubrać i skierowałam się do łazienki.

Wykonałam poranną toaletę, doprowadziłam swoje włosy do stanu w którym mogę się pokazać ludziom i zadowolona wróciłam do swojego pokoju. Zabrałam swojego szarego laptopa i skierowałam się do salonu. (salon). Usiadłam na kanapie i włączyłam MTV jak zawsze. Poczekałam aż wszystkie programy się załadują i włączyłam skype'a. Dostępny był Louis więc zadzwoniłam do niego, i czekałam cierpliwie aż odbierze. Po chwili ukazały mi się cztery uśmiechnięte mordy które wpatrywały się we mnie.
- No witajcie patałachy.- Nie mówiłam do nich z jakąś szczególną kulturą ale na pewno odniosłam się lepiej niż wcześniej.
- Witaj piękna niewiasto.- Louis mówił poważnym głosem, ale po chwili nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
- Oj Lulu weź się lecz.- Chłopak zrobił obrażoną minę, ale po chwili chyba mu przeszło bo znów się do mnie uśmiechał. Jak zwykle chłopcy zaczęli opowiadać jak idą im nagrania do teledysku, jak idą próby przed koncertem i kto co zbił w ciągu dwóch dni od naszej ostatniej rozmowy. Liam wydawał się jakiś przygaszony i wyglądał jakby chciał coś powiedzieć ale się bał mojej reakcji.
- Dobra cicho. Li powiedz co cię trapi.- Chłopak spojrzał na mnie z przerażeniem, a potem przeniósł wzrok na Lou i na coś za laptopem. Domyśliłam się, że to może być Harry.
- Z racji tego, że jestem najstarszy i to trochę moja wina znów to ja ci powiem.- Louis poprawił sobie laptopa na kolanach.- Pamiętasz ten bal gdy się poznaliśmy? No więc wtedy nam się nudziło i poszliśmy do tego gabinetu. No i tam jak wypiliśmy to nas wzięło i ty poleciałaś w ślinkę z Harrym. Ja to nagrywałem, ale potem....- Urwał w momencie od którego już dalej miałam czarna dziurę.
- Wszystko co powiedziałeś to pamiętam, ale czekaj jeszcze ty mnie zacząłeś obmacywać, a potem to już nic nie pamiętam.- Przypomniałam mu ważny fakt, a on tylko wzruszył ramionami.
- Właściwie to wtedy dawałem telefon Harry'emu i się ulotniłem. No i on tak jakby nagrał wasz zbliżony stosunek i jakimś cudem ktoś go zwinął i wrzucił do sieci.- Z chwili na chwilę Lou mówił coraz ciszej, ale jakoś udało mi się to złożyć do kupy. Każde jego słowo przyswajałam po woli i analizowałam w głowie.
- Ten tępy chuj wrzucił to do sieci.- Raczej powiedziałam to sama do siebie, ale sądzę, że chłopaki to słyszeli, a na pewno Harry bo zabrał laptopa i sam pokazał się w kamerce. Jest jeszcze przystojniejszy niż
przedtem. Wyglądał normalnie, i nic by nie wskazywało na to, że on mógł mnie aż tak skrzywdzić, że mógł się o mnie założyć.
- To nie ja wrzuciłem te nagranie. Może słuchaj jak się do ciebie mówi.- Cały czas słucham. Moje myśli wcale mnie nie słuchały, wredne małe istotki. Postanowiłam go ignorować tak jak wcześniej.
- Louis dzwoniliście do dyrektora tej strony?- Mówiłam głośniej aby było mnie słuchać. Nie odwróciłam wzroku od ekranu na którym wciąż widniał Harry.
- Harriet, ten stanik to nie farbuję?- Za ściany wyłonił się Albert z różowym stanikiem w ręce. Jak zobaczył, że Harry na nas patrzy szybko się schował. Znów przeniosłam wzrok na ekran ale nie widziałam na nim Harry'ego tylko chłopaków. W tle było słychać głośny trzask jakby drzwi i cisza.
- Chyba się zdenerwował.- Zayn zagwizdał pod nosem i wstał, po czym zniknął mi z widoku. Poczułam tak jakby...no jakby Harry znów mnie zawiódł.
- Chłopcy ja będę kończyć. Jak się czegoś nowego dowiecie to dajcie znać.- Uśmiechnęłam się lekko, aby pokazać im, że się nie przejęłam Harrym.
- Harriet on coś do ciebie czuję. Może nam wmawiać ile chce, że to nie prawda ale przecież to widać. On nie wie gdzie jesteś, ale wie, że mieszkasz z jakimś chłopakiem, a teraz jeszcze go zobaczył z twoi stanikiem w rękach. Moim zdaniem powinniście porozmawiać na spokojnie.- Nie wiedziałam co mam myśleć o słowach Liam'a. Nigdy nie kłamał więc teraz chyba też mówi prawdę, co nie?
- Li on nigdy nic do mnie nie czuł, i nie poczuję. Nie mogę z nim porozmawiać. Tak przyznaję się, że go kocham, że za nim tęsknię ale wyjechałam żeby o nim zapomnieć i zdania nie zmienię. Do jutra.- Rozłączyłam się nie czekając na jego słowa. Wiem co by mi powiedział, ale teraz jest za późno. Wypuściłam głośno powietrze i starałam się zatrzymać łzy cisnące się do moich oczu. Jego twarz, wzrok, głos. Wszystko przypomniało mi co do mnie powiedział, jak na mnie krzyczał, jak wyzywał mnie od najgorszych tylko dlatego bo nie wygrał tego jebniętego zakładu. Nie rozumiem go. Na prawdę go nie rozumiem.
- Matt! O 20 wychodzimy! Muszę się schlać.!- Matt wydał z siebie jakiś krzyk radości i byłam pewna, że dzisiaj choć na chwilę zapomnę o tym całym szajsie.

Harry.

Siedziałem w salonie i słuchałem jej wesołego głosu. Jak się śmieje i opowiada o tym co się u niej działo. Uśmiechałem się lekko pod nosem. Cieszyłem się, że jest szczęśliwa. Ale gdy ją zobaczyłem. To jak patrzy na mnie przez chwilę tylko małą chwilę z miłością i troską w oczach.... To było coś niesamowitego, ale gdy mrugnęła nie było już tego śladu. Byłam tylko sucha i bez uczuć Harriet która miała ochotę mnie zabić. Chciałem jej powiedzieć, że przepraszam, że nie chciałem ale wiedziałem, że to nic nie da. Ona skreśliła mnie ze swojego życia więc ja też muszę to zrobić. Nie ważne jak, ważne żeby było skuteczne. Poszedłem do swojego pokoju i trzasnąłem drzwiami z nerwów. Ten chłopak, on miał jej stanik w ręce, oni razem mieszkają. Na pewno ma mnie gdzieś i zajęła się nim. Teraz jest szczęśliwa, bo ma kogoś kto ją kocha i nie skrzywdzi. Ja nie mogłem jej tego dać, więc wzięła to od kogoś innego. Dwa tygodnie bez niej to jakby wieczność. Tylko, że ja cierpię z własnej winy. 
Wyciągnąłem z szafy torbę i zacząłem wrzucać do niej pierwsze lepsze rzeczy. Chciałem wyjechać, na chwilę, po prostu odpocząć. Do pokoju wszedł Zayn i stanął jak wryty gdy zobaczył co robię.
- Stary, a ty co?- Usiadł ostrożnie na łóżku przyglądając się mi z troską. Zapewne przyszedłby tutaj Lou ale jest na mnie zły. Naskoczyłem na niego przez to nagranie. Myślałem, że to on je wpuścił do sieci ale przecież była tam Harriet, a on nie chciał aby ona więcej cierpiała. Muszę go przeprosić tylko, że ja to ostatnio robię za często.
- Muszę wyjechać, odreagować. Tylko na kilka dni.- Usiadłem obok niego i poprawiłem włosy które opadały mi na oczy.
- Kochasz ją, co nie?- Cóż Zayn nigdy nie owijał w bawełnę i wali prosto z mostu co nie raz było dość przydatne, ale w tej chwili jakoś nie zbyt. Nie byłem pewny czy mogę mu powiedzieć prawdę. A co jeżeli on jej powie? Co jeżeli oni się dowiedzą? Przecież wmawiam im, że tak nie jest, że ona jest dla mnie obojętna tylko, że ... Nie jest. 
- Jak cholera.- Spuściłem głowę na dół zawstydzony tym, że ich okłamywałem. Po prostu nie chciałem aby zrobili mi wywiad na temat mojego zachowaniu wobec niej. Chociaż i tak zrobili ale... był krótszy. 
- Nie będę cię pouczał bo wiem, że to nic nie da. I tak będziesz robił co tylko zechcesz, ale musisz wiedzieć, że ten chłopak to jej kuzyn. Wiem, że się zdenerwowałeś bo myślałeś, że to ktoś jej bliższy ale zapewniam cię, że nie ma nikogo takiego. Nie tam.- Spojrzałem na niego smutnym wzrokiem. Sam wiedziałem, że zjebałem sprawę ale on mi to jeszcze bardziej uświadomił. 
- Nie wiem co mam zrobić. Ona mnie nienawidzi. Wszystko zepsułem przez swoją głupotę i nie tylko.- Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Mogłem się posłuchać Toma gdy mówił, że nic się nie stało, że mam ją zostawić w spokoju, ale nie...musiałem.
- Jedź do Los Angeles, odpocznij. Poukładaj sobie wszystko.- Poklepał mnie po ramieniu i wstał zmierzając do wyjścia.
- Zayn? Nie powiesz mi gdzie ona jest prawda?- Malik pokręcił głową z uśmiechem i zostawił mnie samego. Posłuchałem rady przyjaciela i zamówiłem sobie najbliższy lot do LA. Cóż chłopcy będę musieli poradzić sobie na próbach beze mnie.

Harriet.

Głośna muzyka, ludzie tańczący jakieś dzikie tańce, alkohol, papierosy, trawka. Coś czego brakowało mi przez długi czas. Matt gdzieś się zmył ze swoimi kolegami gdy już oczywiście pochwalili mnie za moją pornograficzną grę aktorską. Chyba każdy to już widział mimo iż nie ma już tego w sieci. Wzięłam od jakiegoś chłopaka z który piłam skręta i zapaliłam zaciągając się głęboko po czym wypuściłam dym. Nikt nie przejmował się tym, że są tutaj narkotyki i sprzedają alkohol nieletnim. Każdy był wolny i robił co chciał. 
- Paliłaś na studenta?- Brunet zadał mi pytanie, a ja pokiwałam głową ze zrozumieniem. Nie było sensu odpowiadać bo i tak by pewnie nie usłyszał. Chłopak zaciągnął się po czym zbliżył do mnie. Złączyłam nasze wargi i poczułam jak chłopak wdmuchuję do moich ust dym. Odsunęłam się od niego i przytrzymałam przez chwilę dym w płucach po czym po woli go wypuściłam. Czułam błogie ukojenie, alkohol budzący mnie do życia, smak papierosów. Wszystko przypominało mi imprezy z Jackiem. Wszystkie szczęśliwe chwile. Nie czułam smutku, żalu. Byłam wolna, szczęśliwa i zadowolona z wszystkie co robiłam. Tym razem to ja się zaciągnęłam i powoli bez żadnego pośpiechu wypuściłam dym do ust bruneta. Uśmiechnęłam się do niego i wstałam po czym udałam się do wyjścia z klubu. Musiałam zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, żebym mogła dalej pić. Przeszłam przez ulicę i usiadłam na jednej z pustych ławek. Rozejrzałam się szukając Matta ale nigdzie go nie było. Zapewne siedzi w środku i chleję. Ciekawe ktoś odprowadzi nas do domu. 
- Może ci pomóc?- Jakiś stary dziad stanął nade mną i uśmiechał się wrednie. Wstałam z ławki, a ten dziad zaczął mi patrzeć w dekolt mojej bluzki.
- Oczy mam wyżej cioto.- Chciałam go wyminąć, ale on chwycił mnie za rękę i odwrócił do siebie przodem. Obejrzałam się do tyłu, a tam pusto. Gdzie cholera ci ludzie są?! Wszyscy w środku?! Serio! Teraz?! Wystraszyłam się tego pindzilca. 
- Grzeczniej co? Jestem od ciebie starszy. Kultury trochę.- Nachylił się po czym zaczął całować moją szyję. Nie powiem podobało mi się to, ale zważywszy na fakt, że on jest stary to aż mi się nie dobrze zrobiło. Kopnęłam go w krocze i bez słowa zaczęłam iść w stronę domu. Jakoś straciłam ochotę na całą zabawę. Mijałam jakąś ciemną uliczkę gdy poczułam szarpnięcie od tyłu i zostałam przygnieciona do ściany. Ten stary dziad stał przede mną i mocno ściskał moje ręce. Przed oczyma stanęła mi twarz Harry'ego. Dwa tygodnie temu on też mnie tak ściskał. 
- Jeszcze nie skończyłem.- Zaciągnął mnie głębiej i znów przycisnął do ściany. Patrzył przez chwilę na moje piersi, a potem jednym sprawnym ruchem rozerwał mi moją bluzkę. Teraz to się przeraziłam nie na żarty. 
- Zostaw mnie bo mój chłopak będzie mnie szukał i wtedy to się dla ciebie źle skończy.- Musiałam się jakoś bronić. Wymyśliłam pierwsze co mi do głowy przyszło. 
- Myślisz, że ci uwierzę? Kto by chciał taką puszczalską? Widziałem te nagranie. Uwierz mi będzie fajnie.- Serio?! Ty też?! Znów zaczął całować mnie po szyi schodząc niżej, a ja nie mogłam nic zrobić. Nie mogłam się ruszyć. Odwróciłam głowę w stronę wyjścia z tej uliczki i zobaczyłam, że ktoś idzie. Jego cień był co raz bardziej widoczny.
- Pomocy! Niech ktoś mi pomoże!- Krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam. Facet zakrył mi usta dłonią. Tylko żeby mnie ktoś usłyszał, żeby ten ktoś nie miał słuchawek w uszach. Nie miał. Zatrzymał się i przypatrywał nam. No dalej chodź tu, podejdź... Ugryzłam starego, a on z krzykiem się ode mnie odsunął. Zaczęłam biec w stronę wyjścia. Ten chłopak co się zatrzymał ruszył w moją stronę. Poznałam, że to chłopak po budowie. Zasłonił mnie sobą. 
- Młody idź sobie i zapomnij o tym co tutaj widziałeś. Ona jest moja.- Te włosy kogoś mi przypominały. Nie mogłam się skupić na niczym, oprócz tych ciemnych oczu wpatrujących się we mnie z pożądaniem. Ten chłopak musiał się wkurzyć bo przyjebał tamtemu z całej siły, a potem chwycił mnie za rękę ciągnąc na oświetlony chodnik. Stanęliśmy kawałek od lampy, a mnie aż ścisnęło w środku. Przede mną stał Harry. Co on tu robi?! Powiedzieli mu... 
- Wszystko w porządku?- Harry ściągnął swoją bluzę i narzucił na mnie. Ubrałam ją i schowałam ręce w rękawach. Nie mogłam na niego patrzeć. Po prostu nie mogłam znieść jego przenikliwego wzroku. 
- Dziękuję za to, że....- Mój głos się załamał, a w oczach pojawiły się łzy. Harry wyciągnął rękę chcąc mnie dotknąć ale ja się odsunęłam. 
- Harriet co ty tutaj robisz?- Nie wie? Może mu nie powiedzieli. Myśl, dalej Harriet myśl. No co ja mogę tutaj robić?
- Przyjechałam tutaj z Mattem do klubu. Chciałam już wracać ale ten facet on....- Zamknęłam oczy starając się nie rozryczeć. Nie przy nim. 
- Może cię odprowadzić?- I co teraz? Przecież skapnie się, że teraz tutaj mieszkam gdy zobaczy dom. 
- Właściwie to ja...- Nie pozwolił mi dokończyć ponieważ zatkał mi usta pocałunkiem. Zamknęłam oczy i rozszerzyłam usta pozwalając mu na dalsze działanie. Tylko, że przypomniały mi się jego słowa co sprawiło, że odsunęłam się od niego.
- Przepraszam nie powinienem. Chodź do mnie do pokoju dam ci jakąś cieplejszą koszulkę, a potem cię odprowadzę.- Wziął mnie za rękę i zaczął ciągnąć w kompletnie dla mnie nie znaną drogę. Nie protestowałam. Niby czemu? Przecież za nim tęskniłam i chciałam go zobaczyć. 
Do pokoju Harry'ego dotarliśmy w niecałe 10 minut.  Wszystko fajnie gdyby nie fakt, że gdy tylko zamknął za nami drzwi rzuciłam się na niego. Złączyłam nasze usta w pocałunku, a Harry objął mnie i przyciągnął bliżej do siebie. Zaczął mnie całować z uwielbieniem i miłością jakiej nigdy nie otrzymałam. Ściągnęłam z niego koszulkę i rzuciłam gdzieś za nas. Znów zaczęliśmy się całować tylko, że tym razem Harry zaczął mną kierować w stronę łóżka. Popchnął mnie lekko na nie, a po chwili ściągnął ze mnie bluzę i znów zaczął całować z namiętnością dokładnie badając moje podniebienie. Nie zostałam mu dłużna. Rozpinając jedną ręką jego spodnie drugą wplotłam w jego włosy. Ani on, ani ja nie mieliśmy najmniejszego zamiaru zahamować naszych czynów. Wręcz przeciwnie, wszystko robiliśmy jeszcze szybciej byleby być znów razem.

Harry.

Obudziłem się i szybko odwróciłem w drugą stronę aby zobaczyć, czy to nie był sen. Tylko, że...jej nie było. Na poduszce była biała koperta z moim imieniem. Zostawił mnie. Po prostu odeszła. 

Narrator.

Zapłakana dziewczyna idąca drogą, niezwracająca uwagi na innych ludzi.
Załamany chłopak siedzący z kopertą w rękach bojący się ją otworzyć.
Dwa bijące serca w jedne rytm.
Rozum krzyczący zostaw, odejdź.
Serce mówiące wróć, kochaj.
Jęstę Mistrzę
---------------------------------------

Trutututu kilo drutu i jest 1!
Wiece, że jestem nawet z tego rozdziału zadowolona? Aż mi dziwnie....
Cóż ferie mi się kończą i znów szkoła....
Nie wiem jak będę dodawane rozdziały, to wszystko zależy naszych wspaniałych nauczycieli.
Wiem, że sprawdzianów do mi tyle pozapisywali, że masakra i jeszcze muszę nadrobić bo byłam chora no i katastrofa....
A co ja się żale?

4 komentarze:

  1. i Znów go zostawiła! Ale fajne, fajne. Ja nie mam pojęcia jak ty to robisz. Skąd masz tyle pomysłów?!

    OdpowiedzUsuń
  2. WOOOW! cały ten pomysł zrobienia z Harrego idioty i podziału już nieźle mnie zszokował, ale nie spodziewałam, że oni jeszcze raz, i że w ogóle, i ten stanik.. przepraszam, ale twój blog szokuje mnie za bardzo i nie potrafię ułożyć sensownego komentarza :D
    Ps: Lubie nowego przyjaciela Harriet, mój brat też ma na imię Albert :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jej nawet nie wiesz jak mi ten komentarz podniósł samoocenę, że szok :D Pozdrowienia dla brata :D

      Usuń