-------------------------------------------------------------------------------------
22 wrzesień
miałam dzisiaj wprowadzić swój zacny plan powrotu Harriet ale nie mam na to ochoty. Nie mam żadnej ochoty w dopierdalaniu innym. Jestem jakaś bez życia. Źle się czuję, chcę spać ale nie mogę zasnąć. Cały czas mam w głowie obraz smutnego Harry'ego. Nie mogę go wyrzucić z głowy. Dlaczego? Dlaczego on kurwa tam zamieszkał? Przecież nie podpisałam żadnego dokumentu upoważniając go do wynajmu moich myśli.
Moje pisanie przerwał mi mój dzwoniący telefon. Podniosłam się z westchnieniem z łóżka i podeszłam do biurka. Wyświetlił się jakiś nieznany numer. Już byłam skłonna do odrzucenia połączenia ale szczerze nie wiem kto to jest i może chce coś ważnego.
- Halo?- Starałam się być w miarę miła, co jednak mi nie wyszło. Ale to nie jest moja wina po prostu mnie tak wychowali na co ja wpływu niestety nie miałam. A może stety?
- Harriet! Cześć! Wreszcie!- Odsunęłam telefon od ucha i lekko się skrzywiłam. Krzyk kogoś po drugiej stronie nieprzyjemnie pieścił moje wrażliwe bębenki.
- Tak, cześć. A kim ty jesteś?- Upadłam zmęczona na moje rozkopane łóżko i zaczęłam przyglądać się swoim długim pomalowanym na czarno paznokciom.
- Tu Zayn. Słuchaj jest taka sprawa, że stoimy pod biurem twojej mamy, ale jej nie ma i jest zamknięte. Możesz jej powiedzieć, że czekamy?- Puknęłam się w czoło z ich głupoty.
- Debile z was. Ona jest do poniedziałku w Paryżu. Więc sobie postoicie. Cześć. - Już chciałam się rozłączyć ale przerwał mi jego krzyk.
- Czekaj.! A możesz tutaj przyjść? Mieliśmy dzisiaj popracować nad strojami. Więc może nam pomożesz?- W tle było słychać jakieś szept. Później czyjś krzyk, jakieś piski, śmiechy i krzyki dziewczyn.- Proszę cię pośpiesz się! Jesteśmy za budynkiem!- Oprócz jego krzyków i pisków jakiś dziewczyn nic nie słyszałam. Później tylko pikanie zawiadamiające mnie o przerwanym połączeniu. Westchnęłam i nie mając wyboru wstałam i poszłam na poszukiwanie jakiegoś ubranka na dziś dzień.
W łazience wykonałam poranną toaletę ogarnęłam stan mojej twarzy i gotowa wyszłam z łazienki zmierzając na dół gdzie zastałam ZNÓW wesołego Josha.
- Gdzie są klucze od biura? Przygłupy na mnie czekają.- Wzięłam jabłko i podrzuciłam je do góry.
- Na wieszaku w holu. Jak minęła ci wczorajsza randka?- Uśmiechnął się zadziornie i poruszał brwiami.
- Ni jak. Nie przyszedł.- Wgryzłam się w jabłko sprawdzając czy aby wszystko zabrałam z góry. Jakoś nie miałam ochoty się tam wracać.
- Zjebałaś go?- Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na niego zdziwiona. Nigdy ale to przenigdy przy mnie nie używał tak bardzo brzydkich słów.
- Tak trochę. Spadam. Cześć.- Zabrałam jeszcze po drodze klucze od biura i zaczęłam zmierzać w stronę biura.
Tak na prawdę to dopiero teraz uświadomiłam sobie dwie rzeczy. Jeżeli oni tam są to na pewno jest z nimi Harry, a jeżeli napadły ich fanki co mogę wywnioskować z pisków dziewczyn i krzyków chłopaków to napadły również Harry'ego. Jakoś mi ten tok myślenia poprawił nastrój. Oczywiście zwolniłam swojego kroku i szłam teraz w tak zwanym ślimaczym tempie. A niech się pomęczą. Ooo, może sobie jeszcze kawusię kupię? Podeszłam do budki z kawą i zamówiłam sobie jedno cappuccino z racji tego, że mój organizm nie przyjmuję innego stanu kofeiny. Jednym słowem później rzygam dalej niż widzę. Tak, że ten mam przejebane jak mam kaca. Ale tak szczerze to nawet nie lubię kawy. A więc żadna różnica.
Szłam spokojnie popijając swoje śmietankowe cappuccino aż tu nagle co widzę? Zadowolone dziewczyny z jakąś męską bluzą w rękach. Zaśmiałam się na myśl, że to może być bluza któregoś z pajaców. Po chwili jednak spoważniałam. A jeśli coś im się stało? Te dziewczyny są tak trochę jebnięte na umyśle więc nigdy nie wiadomo. Przyśpieszyłam trochę ale tak prawie nie znacznie żeby nie było.
Weszłam za budynek i nigdzie ich nie widziałam. Poczułam dziwne ukłucie w środku które szybko zniknęło i przyszło poczucie ulgi. Wreszcie koniec z nimi! Tak! Wszystko dzięki nijakiej pięknej, zajebistej Harriet Marie Lane! Dziękujcie mi człowieki.
- Juhu! Kretyni? Do nogi!- Jednak tak dla własnego bezpieczeństwa wolałam się upewnić czy aby na pewno ich tutaj nie ma. Później jak będę składać zeznania i wezmą mnie na wykrywacz kłamstwa to powiem prawdę. Wołałam ich.
- Harriet? Jezu boskie szybciej się nie dało?- Za śmietnika wynurzył się Liam a za nim reszta hołoty. Jak się okazało to była chyba bluza Louis'a ponieważ tylko on był na krótki rękawek.
- Louis zgubiłeś bluzę?- Uśmiechnęłam się wrednie w jego stronę. On tylko wykrzywił twarz w jakimś dziwnym i nieznanym dale mnie znaczeniu.
- Zrobię z twojego życia koszmar z ulicy więzów.- Mruknął do mnie i przeszedł obok otrzepując się z jakiś śmieci.
- Uważaj żebym ja ci paranormal nie zrobiła.- Poklepałam go po ramieniu i zaczęłam się kierować w stronę wejścia.
- Harriet możemy pogadać?- Jak mniemam Harry chciał wejść ze mną na ścieżki pokojowe.- Juhu! Harriet mówię do ciebie.- Nadal go ignorowałam i zaczęłam się męczyć z tylnymi drzwiami.- Harriet odezwij się!- Jego krzyk sprowokował mnie do rzucenia w niego kluczami ale powstrzymałam się i rzuciłam w niego moim pustym kubkiem po cappuccino. Niestety się uchylił.
- Słyszę cię debilu.- Otworzyłam te pieprzone drzwi.
- To dlaczego udajesz jeszcze głupszą niż jesteś?- Odwróciłam się do niego i pokazałam mu dwa środkowe palce i uśmiechnęłam na koniec. Weszłam jako pierwsza, wyłączyłam alarm i szłam dalej zawzięcie. Zaczęłam mamrotać jakieś nie do końca zrozumiałe słowa.
- Jebnę mu takiego hejta, że krowy powiedzą hej.- Usłyszałam obok mnie śmiech więc spojrzałam na bok. Obok mnie szedł zadowolony Zayn.
- Ostra jesteś.- Szturchnął mnie w ramie na co wywróciłam oczami.- Jestem Zayn.- Wyciągnął do mnie dłoń, ale ja tylko spojrzałam na niego dziwnie.
- Mam ci napluć?- Szybko zabrał rękę a ja otworzyłam drzwi do biura. Usiadłam sobie na krzesełku i zaczęłam ich ignorować. A co mi tam. Jak coś zgonię na nich.
Czułam na sobie jakieś przenikliwy wzrok. Ale gdy tylko patrzyłam na chłopaków to nie zauważyłam aby któryś z nich mi się przyglądał. Dziwne. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu które znałam na pamięć i wyglądało niby tak jak wcześniej ale coś tutaj mi nie pasowało. Wiem! Kwiatek stoi krzywo. Wstałam i podeszłam do dużej szafy. Stanęłam na krzesełko i aż otwarłam oczy ze zdziwienia. Wyciągnęłam schowaną za doniczką małą kamerkę która migała czerwonym światełkiem.
- Jebana założyła kamerę.- Zeszłam z krzesła i zaczęłam obracać urządzenie w palcach. Po chuja jej kamera w jej własnym biurze? Jebło odo końca?
- Jest włączona.- Chwyciłam się za serce. Przestraszyłam się głosu obok mojego ucha. Jak się okazało to ten blondyn co wczoraj tłumaczył Harry'ego przysporzył mnie o palpitację serca.
- Skąd wiesz?- Zapytałam trochę zdziwiona jego wiedzą. Niby skąd mam pewność, że on mnie nie okłamuję?
- Bo miga to światełko. Wszystko co teraz mówisz lub robisz jest nagrywane i albo zapisywane albo wyświetlane.- Wzruszył ramionami i wrócił do swoich przyjaciół. Hmm ciekawe. Uśmiechnęłam się lekko i schowałam kamerkę do biurka.
- Ej! Debile który z was jest wolny?- Spojrzeli najpierw na mnie, a później na siebie. Wszyscy zgodnie pokazali na Stylesa który się zarumienił.
- Przeznaczeni?- Louis poruszał zabawnie brwiami. Harry zrobił się jeszcze bardziej czerwony niż wcześniej przez co chciało mi się śmiać.
- Ok. A nikt nie ma ochoty zdradzić swojej dziewczyny?- Jakoś nikt się nie zgłosił.- Ale na pewno? Jeszcze nie za późno.- Nadal nic.- Dobra kopio batmana chodź tu.- Harry podszedł do mnie nie pewnie. Wyciągnęłam kamerkę z biurka i podłączyłam ją do komputera. Zobaczyłam siebie i znalazłam wreszcie zapis z kamery. Usunęłam wszystko od momentu jak ją znalazłam, wyłączyłam, ustawiłam z powrotem i znów włączyłam. Powiedziałam gdzie ma stanąć Batman i wszystko mu po cichu wytłumaczyłam. Chłopaki prawie nie mogli ze śmiechu ale Styles był zdeterminowany i gotowy do pracy. Niestety chłopaki mnie rozpraszali więc grzecznie ich wyprosiłam słowami 'Spierdalać albo dzieci nie będziecie mieć'. Podeszłam do niego jakby nigdy nic i stanęłam na przeciwko. Biedaczek chyba nie był pewny co do mojego pomysłu ale ja byłam do niego przekonana w 100%.
- Jesteś pewna?- Szepnął ledwo słyszalnie tak aby mikrofon kamery tego nie dosięgnął. Czy byłam pewna? Kurwa ja tego pragnęłam! Pokiwałam lekko głową na znak zgody, a on dotknął jedną ręką mojego policzka, a drugą chwycił mnie w talii i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Wspięłam się na palcach aby było nam łatwiej, a on się pochylił i złączył nasze usta pocałunkiem. Na początku delikatnie ale później o wiele odważniej. On się w to wczuł to co ja mam być inna? Owinęłam swoje ręce wokół jego szyi i wspięłam się wyżej na palcach. Rozszerzyłam szerzej usta i do gry weszły nasze języki które toczyły z sobą zażartą walkę o terytorium. Po moim ciele zaczęły przechodzić dreszcze, a od środka czułam takie łaskotanie w brzuszku i ciepełko które rozchodziło się po mnie.
- Harriet ja....- Oderwałam się niechętnie od Harry'ego z powodu wejścia do środka Josh'a. Chłopaki którzy stali za nim zatykali sobie rękami usta byleby się nie zaśmiać. A Josh? Wyglądał dziwnie. Raz czerwony na twarzy, później biały jak ściana i jakoś unormowany koloryt.
- Cześć.- Pomachałam do niego nieśmiało i oblizałam mokre usta. Spojrzała ukradkiem na Harry'ego. Piorunował wzrokiem chłopaków, a w szczególności Louis'a.
- Tak. Cześć. Właśnie aby uniknąć takich sytuacji zainstalowałem tą kamerkę. Cóż chyba dobrze zrobiłem co nie?- Josh ściągnął kamerkę i schował ją do torby przewieszonej przez jego ramię. Normalnie kopara mi opadła. On to zainstalował nie mama!.
- Bo... Ale... Ja... Czemu?- Jakoś nie mogłam złożyć żadnego w miarę sensownego zdania. No bo co miałam powiedzieć?
- Bo wiedziałem, że coś ściemniasz z tym całym zjebaniem go i, że nie przyszedł na tą randkę na którą szykowałaś się tyle czasu.- Uśmiechnęła się i gdy zobaczył, że sięgam po pudełko z zszywkami ulotnił się i zamknął drzwi przez co pudełko uderzyło o drzwi. Drugi raz w tym dniu chybiłam.
- To prawda co powiedział?- Harry spojrzał na mnie z nadzieją. W jego oczach było można odczytać tyle uczuć które przyprawiały mnie o łaskotanie w brzuchu. Pewnie bym mu powiedziała prawdę gdyby nie wtargnięcie chłopaków do środka.
- Jaja sobie robisz? Ugh, teraz muszę wydezynfekować usta.- Zostawiłam go zdziwionego z chłopakami i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam się szczerzyć jak głupia. Dotknęłam palcami jeszcze gorących warg od pocałunku i zjechałam na dół po szafce nie mogąc ustać z przypływu emocji.
22 wrzesień
cóż mój plan powiódł się w połowie. Trochę było starej mnie i trochę nowej ukrytej mnie. Cały czas czuję pocałunki Harry'ego na swoich ustach chociaż od naszego pocałunku minęło kilka dobrych godzin. Ten chłopak zaczyna mnie zaskakiwać. Ale serio kto by się spodziewał, że on tak całuję? Znaczy całowałam się z nim wcześniej ale wtedy byłam wstawiona i nie zwracałam na to większej uwagi ale teraz.... Och! To było coś!
--------------------------------
Jak tam?
Relację Harriet-Harry nadal będą napięte czy dziewczyna mu odpuści?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz